Potwierdziły się ostatnie medialne spekulacje. Robert Pich dołączył do warszawskiej Legii, podpisując dwuletni kontrakt. Słowak trafia na Łazienkowską na zasadzie wolnego transferu, jako że wraz z końcem tego miesiąca wygaśnie mu umowa w Śląsku Wrocław.
Legia pozyskuje doświadczonego na ekstraklasowych boiskach piłkarza, nie płacąc przy tym kwoty odstępnego. Oczywiście odrębną kwestią jest prowizja za podpis oraz dla agenta. Można więc powiedzieć, że „Wojskowi” nie podejmują żadnego ryzyka.
Pich jest człowiekiem zaadoptowanym do polskiej ligi, dobrze u nas znanym. Pół żartem, pół serio – w minionym sezonie ze Śląskiem miał nawet takie samo zadanie co legioniści – utrzymać się w Ekstraklasie. Rzecz jasna teraz Legia będzie chciała wrócić na ligowy szczyt i właściwie tylko ten aspekt w kontekście Roberta jest wątpliwy. Czy będzie umiał grać o najwyższe cele, ale z drugiej strony – nie ma nic do stracenia. To pewnie jego przedostatni kontrakt w piłkarskiej karierze, więc będzie chciał wycisnąć maksimum z pobytu na Łazienkowskiej. Poniekąd właśnie w ten sposób poniekąd „ogłoszono” przyjście 33-latka – cytatem z książki „Stary człowiek i morze” Ernesta Hemingwaya.
Wśród kibiców stołecznego klubu zdania są mocno podzielone. Spora część fanów nie widzi jakiegokolwiek sensu w sprowadzaniu zawodnika na krańcu swojej kariery, któremu w dodatku podziękowano już w Śląsku. Trzeba jednak trzeźwo zauważyć, że Legia ma za sobą fatalne rozgrywki i w wielu przypadkach może nie być traktowana jako pierwszy wybór.
– Trener Kosta Runjaić jest osobą, która bardzo chciała mnie w zespole. Naprawdę to doceniam. To również ten szkoleniowiec ściągnął mnie do Kaiserslautern. Tak się wszystko ułożyło, że znów się spotykamy. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Chciałbym odwdzięczyć się trenerowi swoją postawą na boisku – mówi Robert Pich.
Robert Pich jest czwartym nabytkiem Legii w letnim okienku transferowym. Wcześniej “Wojskowi” zakontraktowali Blaza Klamera i Dominika Hładuna oraz wykupili Maika Nawrockiego.