Paulo Sousa? Totalne przeciwieństwo Jerzego Brzęczka.

Habbemus sit amet! Mamy selekcjonera! Portugalczyk Paulo Sousa został ogłoszony nowym szkoleniowcem piłkarskiej reprezentacji Polski. Co to oznacza dla rodzimego futbolu? Czy były szkoleniowiec m.in. Leicester i Fiorentiny to najlepszy wybór dla naszej kadry?

Z pewnością nieoczywisty. W końcu od kilku dni byliśmy karmieni plotkami o „włoskim kandydacie”, co tylko pokazuje jak niewiele sprawdzonych informacji miały rodzime media, a jak wiele domysłów. Śmiem przypuszczać, że Paulo to stosunkowo świeży pomysł Zbigniewa Bońka, ponieważ Portugalczyk PODOBNO jeszcze miesiąc temu negocjował możliwość pracy w MLS. To, co od razu rzuciło mi się w oczy, to jego zamiłowanie do gry 3 obrońcami. W jednym z wywiadów przyznał, że to jego ulubiona koncepcja, co oczywiście nie oznacza, że będzie jej używał w naszej reprezentacji. Pan Paulo przywiązuje sporą uwagę do taktyki i zaangażowania zawodników, co podkreślał podpisując umowę z Girondins Bordeaux. Teoretycznie jest kimś kogo nasza kadra potrzebuje. Gościem stawiającym ogromny nacisk na wolę walki i ambicję. Możemy być pewni, że nie raz usłyszymy o „sercu do gry” i „zaangażowaniu dla barw które reprezentują piłkarze”.

REKLAMA

Czy w poprzednich miejscach pracy przekładało się to na konkretne wyniki?

Nie bardzo. Wystarczy spojrzeć chociażby na jego rezultaty osiągane z Tianjin Quanjian. Zespół typowany na kandydata do walki o mistrzostwo nieoczekiwanie zajmował jedną z ostatnich lokat ligi chińskiej. Złośliwi przypomnieć mogą zresztą sezon 2015/16, gdy Fiorentina z Paulo Sousą na ławce przegrała w europejskich pucharach z… Lechem Poznań. Tutaj mała ciekawostka – w tamtym czasie Portugalczyk trenował Jakuba Błaszczykowskiego, a media sugerowały mocno napięte relacje między Panami. Włóżmy to jednak między bajki, bowiem Sousa często komplementował polskiego skrzydłowego. Sousa nie jest typem gwiazdora, raczej idealisty nastawionego na konkretny cel.

Część mediów używa już zwrotu „portugalski Brzęczek”, który mnie osobiście irytuje. To, że nie jest postacią z pierwszych stron gazet nie oznacza, że jest złym wyborem. Jasne, sam wolałbym kogoś pokroju Mauricio Sarriego, ale Paulo Sousa jest zupełnie innym typem trenera niż Jerzy Brzęczek. Rzekłbym nawet, że pod wieloma względami jego przeciwieństwem. „Guardiola z Truskolasów” stawiał wyniki ponad styl. Biało-czerwoni pod jego wodzą zaliczali korzystne rezultaty, ale nie zachwycali dobrą grą. Awansowaliśmy na Euro, utrzymaliśmy w Lidze Narodów, ale to było za mało. Sousa wydaje się kimś, kogo wyniki średnio obchodzą. Efektowność stawia ponad efektywnością.

Przed rokiem sam przyznał, że miał zapytanie z Arsenalu.

„Oberwało” mu się za to, ponieważ strona Kanonierów zaprzeczyła tego typu rewelacjom. Skoro rozważał pracę w MLS, to oferta z Polski była dla niego czymś niezwykle interesującym. Ma coś do udowodnienia.

Zbigniew Boniek dokonał dobrego czy złego wyboru?

Nie wiem. Dał kibicom to, czego chcieli. Trenera spełniającego wymagania mediów. Może nie pod względem nazwiska, ale podejścia do futbolu. Uważam jednak, że wszystko zależy od samych zawodników. To banalne stwierdzenie, ale możemy mieć zespół grający w stylu Fiorentiny, która świetnie pressowała i w pewnym momencie była nawet liderem Serie A, a możemy w stylu Leicester, gdzie piłkarze i Sousa nie nadawali na tych samych falach, męcząc się wzajemną współpracą.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ