Nikt nie potrafił zagrać z Newcastle tak jak Barcelona

Kibice Barcelony, którzy nie śledzą dokładnie realiów angielskiej piłki mogli oczekiwać od swojego zespołu komfortowego zwycięstwa w meczu 1. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów z Newcastle. Wyjazd na St. James’ Park jest jednak dla każdego zespołu jak wizyta u dentysty. Barcelona się o tym przekonała, ale wyszła zwycięsko z tej rywalizacji, jednocześnie pokazując angielskim zespołom w jaki sposób powinno się grać przeciwko Srokom.

Newcastle podkręca intensywność

Taktyka, jaką przyjmuje Eddie Howe przeciwko silniejszym na papierze zespołom w domowych meczach nie zmienia się już od dłuższego czasu. Newcastle chce przeciwników zabiegać, sprowadzić mecz do wielu pojedynków fizycznych, walki w powietrzu i szarpanej gry oraz zyskać przewagę poprzez grę na bardzo wysokiej intensywności. Takie podejście już wielokrotnie się sprawdziło. Wprawdzie z Liverpoolem w obecnym sezonie przegrali (2:3), ale biorąc pod uwagę, że całą drugą połowę grali w dziesiątkę oraz przebieg meczu to gra toczyła się pod dyktando Newcastle. Eddie Howe tym sposobem regularnie ogrywa Mikela Artetę, któremu rywalizacje ze Srokami mogą śnić się po nocach. Ciągle pozostającym meczem-symbolem filozofii Newcastle jest natomiast starcie z PSG na St. James’ Park w Lidze Mistrzów jesienią 2023 roku, gdy pokonali francuski zespół aż 4:1. Grając w ten sposób zdobyli także w poprzednim sezonie Puchar Ligi pokonując Liverpool.

REKLAMA

W czwartkowy wieczór piłkarze Eddiego Howe’a jeszcze raz zamierzali przypomnieć na europejskiej scenie jak odważnie i intensywnie grają wysokim pressingiem. Początek spotkania był w ich wykonaniu imponujący. Podchodzili bardzo wysoko i agresywnie doskakiwali do zawodników Barcelony. Nie zamierzali dawać im ani chwili spokoju w rozegraniu. Chcieli od początku spotkania zabrać tlen rywalom i narzucić swoje warunki gry. Sam początek spotkania zwiastował kłopoty przyjezdnych. W pierwszym kwadransie zespół Hansiego Flicka wymienił 77 podań, z czego aż 41 w tercji obronnej, a zaledwie 11 w tercji ataku. Newcastle z kolei dwukrotnie częściej wymieniało podania w trzeciej strefie boiska niż w pierwszej (24 do 12). Taki był cel Eddiego Howe’a – aby piłka jak najczęściej znajdowała się na połowie przeciwnika, nieważne w czyim posiadaniu.

Barcelona odzyskała kontrolę

Na podstawie dalszego przebiegu meczu możemy wywnioskować, że Barcelona prawdopodobnie była przygotowana na mocny, bardzo intensywny początek gospodarzy i miała świadomość, że tą część meczu muszą przetrwać, a później przejęcie kontroli będzie już znacznie prostsze. Piłkarze Newcastle ze względu na naturalne ludzkie ograniczenia fizyczne nie byli w stanie bez przerwy zakładać wysokiego pressingu z taką intensywnością i wykonywać tylu sprintów. Z czasem coraz częściej cofali się całym zespołem na własną połowę, aby bronić dostępu do własnej bramki, co Barcelona bardzo dobrze wykorzystała, aby zacząć dyktować warunki.

Z perspektywy Barcelony to nie był wybitny mecz pod kątem tworzenia sytuacji bramkowych. Ba, biorąc pod uwagę standardy tego zespołu pod wodzą Hansiego Flicka to był jeden ze słabszych wystepów Dumy Katalonii przez pryzmat liczb ofensywnych. Współczynnik goli oczekiwanych (xG) w wysokości 1,3 był – według serwisu FB Ref – najniższym w tym sezonie, a w poprzednich rozgrywkach gorszy wynik Barcelona miała tylko w siedmiu meczach.

Niemniej jednak, głównym celem na St. James’ Park było posiadanie piłki i sprawienie, aby futbolówka jak najczęściej znajdowała się na ziemii. Ograniczenie liczby pojedynków fizycznych w środku pola czy walk o zebranie drugiej piłki, ponieważ w tych elementach pomocnicy Newcastle mają naturalną przewagę nad ich odpowiednikami z drużyny mistrza Hiszpanii. Barcelonie udało się to zrobić. Można było odnieść wrażenie, że grali bardziej cierpliwie niż mają to w zwyczaju. Ekipa Hansiego Flicka bardzo lubi wertykalną grę, aby w szybkim tempie atakować pole karne rywala, natomiast przeciwko Srokom bardziej szanowali piłkę, grali z większą cierpliwością i podejmowali mniej ryzyka. W ten sposób dawali Newcastle mniej szans na kontrataki, przy których mogliby wykorzystać wysoko ustawioną linię obrony Barcelony.

Barcelona miała cichych bohaterów

Statuetkę dla zawodnika meczu odebrał Marcus Rashford i takiej decyzji nie można kwestionować. Anglik strzelił dwa gole, które przesądziły o losach spotkania. Cichymi bohaterami byli jednak środkowi pomocnicy Blaugrany – Pedri oraz Frenkie de Jong. To oni zbudowali bazę, dzięki której Marcus Rashford mógł potem wykorzystać swoje indywidualne umiejętności. W trudnym momencie wzięli na swoje barki odpowiedzialność za utrzymanie się przy piłce i odegrali kluczową rolę w ostudzeniu emocji na St. James’ Park oraz sukcesywnego pozbawiania Newcastle wiary w to, że są w stanie wykorzystać przewagę fizyczną oraz motoryczną. Zmusili rywali do biegania za piłką, a operowali nią na tyle mądrze i szybko, że nie byli oni w stanie doskakiwać do zawodnika znajdującego się w posiadaniu futbolówki.

Przepaść w statystykach ukazujących jak często dany zawodnik był pod grą pomiędzy Pedrim oraz de Jongiem, a resztą zespołu jest uderzająca:

  • Celne podania: de Jong – 86, Pedri – 84, Cubarsi (trzeci najwyższy wynik w Barcelonie) – 40
  • Kontakty z piłką: Pedri – 111, de Jong – 98, Kounde – 79
  • Podania w tercję ataku: de Jong – 16, Pedri – 14, Joan Garcia – 8

Frenkie de Jong zakończył to spotkanie z celnością podań na poziomie 99% (86/87), a Pedri – częściej ryzykujący i wykonujący więcej podań mijających drugą linię Newcastle – 91% (84/92). Hiszpan przy 111 kontaktach z piłką stracił posiadanie 10-krotnie, natomiast Holender tylko 3 razy przy 98 dotknięciach futbolówki. Grając na tak wymagającego rywala są to występy, po których obaj piłkarze zasługują na głośne brawa.

W wywiadzie pomeczowym dla stacji telewizyjnej beIN Sports tę kwestię poruszył Anthony Gordon, ustawiony przez Eddiego Howe’a na środku ataku, prawdopodobnie z przyczyn podyktowanych pressingiem. – Nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry przeciwko zawodnikom, którzy utrzymują piłkę w ten sposób. Graliśmy już z Chelsea i Manchesterem City, ale nigdy nie grali w ten sposób – celnie podsumował Anglik. Barcelona na wielkiej europejskiej scenie pokazała, że przyjeżdżając na St. James’ Park najłatwiej pokonać Newcastle grając po prostu w piłkę. Niemniej jednak, obecnie żaden angielski zespół nie ma tak znakomitego technicznie środka pola jak mistrzowie Hiszpanii. Plan Eddiego Howe’a już pewnie dawno został rozczytany przez innych trenerów, ale nie oznacza to, że przestanie działać. W czwartkowy wieczór nie zadziałał, ponieważ zmierzyli się z drużyną posiadającą jakość w posiadaniu piłki niezrównaną z innymi zespołami.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,355FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ