6. kolejka Ekstraklasy była mocno okrojona, ponieważ Legia i Raków przełożyły swoje mecze przed rewanżami w europejskich pucharach, a to oznaczało, że cała europejska czwórka nie grała w ten weekend. Jakich wniosków dostarczyły nam pozostałe kluby? Zapraszamy na podsumowanie minionej serii gier.
Piast ma pecha
W 1. kolejce gol z karnego z Lechem Poznań. Następnie bez trafienia w Zabrzu i Mielcu. Z Rakowem pierwsza bramka z rzutu karnego, druga – samobój rywala po rzucie rożnym. Przeciwko Cracovii kolejny gol po uderzeniu z jedenastu metrów. Z Ruchem po raz kolejny na zero z przodu. Po sześciu meczach Piast Gliwice strzelił tylko cztery gole, a żaden z nich nie był z otwartej gry.
Zespół Aleksandara Vukovicia zapomniał jak się strzela gole. Trener gliwiczan szuka rozwiązań z przodu ustawiając w roli fałszywej „9-tki” Jorge Felixa, ale zespół jest w takiej sytuacji, że kluczowa jest cierpliwość. Według oficjalnych statystyk na stronie PKO BP Ekstraklasy Piast ma najwyższy współczynnik xG (goli oczekiwanych) na mecz w całej lidze! Większą średnią liczbę strzałów w ciagu 90 minut mają tylko Radomiak i Legia, ale już w strzałach celnych zespół jest siódmy. Piast wcale nie gra o wiele gorzej niż na wiosnę, kiedy był najlepiej punktującym zespołem ligi. Po prostu piłka przestała wpadać do siatki. W futbolu czasem tak bywa i w tym przypadku często najprostsze rozwiązanie jest najlepsze – poczekać aż trend się odwróci.
Stal stworzyła twierdzę w Mielcu
Odkąd Kamil Kiereś w marcu objął Stal Mielec zespół jeszcze ani razu nie przegrał na własnym boisku. Dorobek mielczan to 5 zwycięstw oraz 5 remisów. Korzystnie prezentuje się także bilans bramek – Stal trafiła do siatki 14 razy, a rywale tylko 6. W obecnym sezonie Stal zaczęła od dwóch remisów (2:2 z Cracovią i 0:0 z Piastem), ale ostatnio wygrali 3:1 ze Ślaskiem, a w piątek pokonali 2:0 Radomiaka.
O zespole Kamila Kieresia możemy mówić w podobnym tonie, co wtedy, gdy stery w drużynie trzymał Adam Majewski. Stal nadal jest zespołem bardzo niewygodnym dla każdego przeciwnika, a trener bardzo szybko dopasował do siebie nowe puzzle po kolejnej letniej rewolucji. Pierwszą bramkę w ostatnim spotkaniu z Radomiakiem strzelił środkowy obrońca Bert Esselink, a drugą – 18-letni Łukasz Gerstenstein grający na prawym wahadle, wyciągnięty z drugiego zespołu Śląska. Dobrze do zespołu wprowadził się także Marco Ehmann, Michał Trąbka oraz Ilya Shkurin. Stal Mielec nie jest zespołem, który dba o wrażenia artystyczne, ale nie jest też zespołem jednowymiarowym, który tylko oddaje piłkę i czeka na okazje do szybkich ataków i stałe fragmenty gry. Mimo, że w ten sposób strzelają najwięcej bramek.
Jacek Magiera to najlepsze co spotkało ostatnio Śląsk Wrocław
Śląsk dość kiepsko rozpoczął sezon, ale w ostatnich dwóch kolejkach Ekstraklasy wygrał dwa mecze (3:1 z Lechem oraz 2:0 z Widzewem) i wszystko wskazuje na to, że zespół w końcu ruszył z miejsca. Po ostatnich meczach wrocławian widać, że Jacek Magiera ma pomysł na ten zespół. Trener ten znany jest z oryginalnego podejścia indywidualnego do zawodników. W taki sposób Magiera podszedł przede wszystkim do Erika Exposito. Zaraz po przyjściu odsunął go od zespołu i przygotował rozpiskę treningową, aby Hiszpan zrzucił nadwagę. Wydaje się, że trener trafił do głowy Exposito, który obecnie jest liderem Śląska i jednym z najlepszych zawodników ligi.
Po przyjściu Jacka Magiery wreszcie do dobrej dyspozycji doszedł Nahuel Leiva, który został bohaterem piątkowego meczu z Widzewem strzelając bramkę i notując asystę. Były selekcjoner kadry U-20 stara się kreować nowych liderów w ofensywie, co jest absolutnie kluczowe do osiągania przyzwoitych rezultatów po odejściu Johna Yeboaha. W poprzedniej rundzie Śląsk całą ofensywną grę opierał na Yeboahu i Exposito, natomiast teraz konstrukcja zaczyna być bardziej stabilna. Jacek Magiera krok po kroku buduje zespół i patrząc na jego działania śmiało możemy stwierdzić, że drużyna jest w dobrych rękach.
Jagiellonia nowym liderem Ekstraklasy, ale… wstrzymajmy się z hurraoptymizmem
Jagiellonia Białystok wczoraj pokonała Górnika aż 4:1, zagrała bardzo dobre spotkanie i dzięki dopisaniu sobie 3 punktów wskoczyła na fotel lidera (i to rozgrywając mecz mniej od wielu zespołów). Białostoczanie prezentują się o wiele lepiej niż przewidywano przed sezonem mając na uwadze odejście króla strzelców minionego sezonu, Marca Guala. Adrian Siemieniec odszedł od ustawienia z trójką obrońców, które stosował po objęciu zespołu pod koniec poprzedniego sezonu. Pokazał też kilka ciekawych rozwiązań jak ustawienie Jarosława Kubickiego na „10-tce” oraz dobre wprowadzanie do zespołu nowych nabytków (Dieguez, Naranjo, Pululu).
Niemniej jednak, choć w Jagielloni dzieje się dobrze to nie chcemy popadać w hurraoptymizm. Fotel lidera to także efekt sprzyjającego terminarza. Zespół Adriana Siemieńca pokonał dwóch beniaminków (Ruch oraz Puszczę) oraz zespoły, które słabo rozpoczęły sezon (Widzew i Górnik). Ciągle mamy w pamięci spotkanie 1. kolejki, kiedy Jagiellonia w Częstochowie nie miała żadnych argumentów i przegrała 0:3. Doceniamy rezultaty białostoczan i pracę trenera Siemieńca, ale chcemy zobaczyć jak spiszą się w trudniejszych testach niż te, które mieli w ostatnich tygodniach.
Korona potrafi w transfery
Korona Kielce nie rozpoczęła dobrze tego sezonu. Wczorajszy mecz z Zagłębiem Lubin był dopiero ich pierwszym zwycięstwem. Zespół Kamila Kuzery punktuje znacznie gorzej niż na wiosnę, ale jest jeden zawodnik, który może być zadowolony ze swoich indywidualnych występów. Ów jegomość nazywa się Adrian Dalmau. Z czterech goli kielczan w tym sezonie hiszpański napastnik strzelił aż trzy (jednego skutecznie egzekwując rzut karny) i zaliczył asystę. Krótko mówiąc – miał udział przy każdym trafieniu zespołu. Dalmau rozpoczął sezon na ławce. Mocna pozycja Szykawki sprawiła, że potrzebował czterech spotkań, aby wygryźć rywala z podstawowego składu. Z Zagłębiem zadebiutował od 1. minuty i Korona zagrała najlepszy mecz w tym sezonie.
Wejście do Ekstraklasy Adriana Dalmau prowadzi nas też do szerszego wniosku – działacze Korony potrafią robić transfery. Wielu piłkarzy sprowadzonych w zimowym okienku transferowym odgrywało ważną rolę w zespole i przyczyniło się do utrzymania Korony w Ekstraklasie. Klub ze Ściegiennego przy ograniczonych możliwościach finansowych ściąga z zagranicy wielu dobrych technicznie piłkarzy. Skauting w Koronie jest naprawdę na dobrym poziomie.
Co jeszcze działo się w 6. kolejce Ekstraklasy?
- W beznadziejnym i pozbawionym emocji meczu w Grodzisku Wielkopolskim Warta zremisowała 0:0 z Cracovią. Pasy nadal są niepokonane w tym sezonie.
- W starciu beniaminków Puszcza wygrała z ŁKS-em 2:1. Zespół Tomasza Tułacza grając poza swoim stadionem ciągle jest niepokonany w meczach „u siebie”.
- W minionej kolejce pauzowały wszystkie kluby, które reprezentują bądź reprezentowały nas tego lata w europejskich pucharach. W środę natomiast nadrabiamy zaległości – Pogoń w Szczecinie podejmie Śląsk Wrocław.