Po krótkiej zimowej przerwie wicelider Ligue 1 – OGC Nice czekał wyjazdowy mecz z Rennes. Drużyna ze stolicy Bretanii, nie zaliczyła dobrej jesieni, plasując się w środku tabeli, co jest wynikiem poniżej oczekiwań.
Senny początek
Spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem, z powodu zadymienia boiska racami przez kibiców gospodarzy. Najwidoczniej uśpiło to zawodników obu drużyn, ponieważ przez pierwsze minuty piłka toczyła się głównie pomiędzy obrońcami. Po kwadransie mocniej zaatakowali gospodarze. Kilkukrotnie zagrozili bramce Marcina Bułki, ale za każdym razem to polski bramkarz był górą. Nicea nie mogła wyjść spod wysokiego pressingu narzuconego przez Czerwono-Czarnych. Napór Bretończyków okazał się w końcu skuteczny. W 30. minucie meczu Rosario dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym, a sędzia po obejrzeniu powtórki wskazał na wapno. Do piłki podszedł Bourigeaud. Który strzałem tuż przy słupku pokonał Marcina Bułkę i dał gospodarzom prowadzenie. Orlątka obudziły się dopiero po utracie bramki. Goście pierwszy strzał na bramkę rywali oddali dopiero kilka minut po tym, jak zaczęli przegrywać. Nie zaskoczyło to jednak Rennes, które spokojnie dotrwało z korzystnym wynikiem do przerwy.
Po zmianie stron goście znowu nie mogli sobie poradzić z wysokim pressingiem Czerwono-Czarnych. Gospodarze bardzo dobrze ustawiali się i przejmowali piłkę w środku pola. W 54. minucie spotkania właśnie po takim przejęciu piłka powędrowała do dobrze ustawionego Kalimuendo, który pewnym strzałem pokonał polskiego zawodnika.
Nicea byłą w rozsypce i nie potrafiła znaleźć sposobu na pozbieranie się do kupy. Nie pomógł nawet strzał Claude-Mauricea, który był bliski zdobycia bramki kontaktowej dla Le Gym. Rennes zwolniło tempo gry, wiedząc, że goście nie są w stanie poradzić sobie z ich ustawieniem. Mimo że Nicea coraz częściej gościła pod polem karnym rywali, nie mogła przeprowadzić skutecznego ataku. Za każdym razem obrońcy gospodarzy stawali na wysokości zadania i bardzo dobrze interweniowali. To pozwoliło na spokojne dowiezienie wyniku do końca przez Rennes, które wraca na właściwe tory w Ligue 1.
Nicea radzi sobie coraz gorzej
Z takiej postawy Orlątek cieszyć się może na pewno PSG, które traci rywala w wyścigu o tytuł. Le Gym muszą powoli oglądać się za siebie, ponieważ przewaga nad resztą stawki maleje coraz bardziej. Cała drużyna gości wyglądała dzisiaj fatalnie, ale gdyby nie Marcin Bułka, to porażka mogłaby być dotkliwsza.
Rennes — Nice 2:0 (Bourigeaud 31′, Kalimuendo 54′)
Autor: Emil Świątek