Tak blisko pierwszej sensacji na EURO 2024! Reprezentacja Anglii niemal odpadła w 1/8 finału ze Słowacją. Jednak po tym, jak dotychczas na tym turnieju prezentowali się Synowie Albionu, trudno być specjalnie zdziwionym takim przebiegiem spotkania. Słowacy znali problemy przeciwników i doskonale je wykorzystywali. Przynajmniej przez pierwsze 90 minut. Zapraszam do wniosków po meczu Anglia — Słowacja.
Reprezentacja tysiąca i jednej wrzutki
Nie wiem, czy w Europie jest inna reprezentacja z tak olbrzymim potencjałem kadrowym, jak Anglicy. Skala talentu w ofensywie The Three Lions budzi respekt. Jednak Gareth Southgate z uwagi na kontuzje kilku ważnych obrońców zdecydował, że jego podopieczni muszą grać jeszcze bardziej pragmatycznie niż na poprzednich turniejach. Uczyniło to grę Anglików piekielnie trudną do oglądania. W posiadaniu piłki Wyspiarze nie potrafią zaoferować żadnych ciekawych pomysłów, wyglądają sztywno, brakuje podstawowego ruchu do piłki i wychodzenia na pozycję za plecy obrońców. Słowacy nie mieli żadnego problemu z przesuwaniem się na czas i odbudowywaniem ustawienia w obronie.
Jedynym pomysłem Southgate’a na wyprowadzanie ataków była masa dośrodkowań. Tylko że 53-latek zostawił na ławce rezerwowych speca od dośrodkowań, czyli Trenta Alexandra-Arnolda. W efekcie niemal każde wrzucenie piłki w polu karnym było niedokładne i lądowało na głowach rywali. Taka postawa wołała o pomstę do nieba.
Słowacja wiedziała, jak zatrzymać Synów Albionu
To Anglia przeważała, jeśli chodzi o statystykę posiadania piłki, wykonanych podań czy oddanych strzałów. Jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że właśnie taki był plan Francesco Calzony. Słowacy zaskoczyli faworytów w pierwszych minutach, mocniej ich naciskając, a następnie cofając się do niskiego ustawienia pod własnym polu karnym. Selekcjoner naszych południowych sąsiadów wiedział, że Synowie Albionu będą mieli problem w ataku pozycyjnym z piłką przy nodze. I rzeczywiście. Pierwszy celny strzał Anglicy oddali dopiero po 95 minutach. Jednak zanim Jude Bellingham wyrównał wynik spotkania, Sokoli czyhali na błędy rywali i niemal udało im się podwyższyć prowadzenie. Niewiele zabrakło do tego, by Słowacy dokonali kolejnej sensacji na tym turnieju, po tym jak pokonali Belgów w meczu pierwszej kolejki.
Anglia nie osiągnie niczego więcej na tym turnieju. Nie z Southgate’em w roli selekcjonera
Kibice broniący angielskiego selekcjonera wskazują na to, że chociaż styl ich reprezentacji nie należy do najbardziej efektownych, to jest bardzo efektywny. W końcu Anglia z nim za sterami doszła dwukrotnie do strefy medalowej. Jednak zdaje mi się, że zawdzięczają to bardziej szczęśliwym ułożeniom drabinki niż Southgate’owi.
Mistrzostwa Świata 2018? Półfinał. W grupie porażka z Belgią oraz wygrane z Panamą i Tunezją. W fazie pucharowej wyeliminowali Kolumbię oraz Szwecję, a następnie przegrali spotkania z bardziej renomowanymi rywalami w strefie medalowej. Lepsze okazały się reprezentacje Chorwacji oraz Belgii. Mistrzostwa Europy 2020? Finał. W fazie grupowej zaledwie dwie strzelone bramki i pierwsze miejsce w grupie. Później wygrana z reprezentacją Niemiec (tą samą, która odpadała w fazie grupowej Mundiali w 2018 i 2022), Ukrainy oraz Danii bez Eriksena w składzie po dogrywce. W finale porażka z Włochami. Ostatni wielki turniej w Katarze to już tylko ćwierćfinał, w którym przegrali z Francją, po drodze eliminując Senegal. Spójrzmy prawdzie w oczy. Gareth Southgate nie wygrał jeszcze żadnego wielkiego meczu z renomowanym rywalem na Mistrzostwach Świata i Europy. Wyniki wcale nie są tak imponujące, jak na pierwszy rzut oka. A styl wywołuje u obserwatorów potrzebę kąpieli oczu. Dzisiaj Synowie Albionu cudem nie zaliczyli blamażu, ale chyba najlepiej dla tej reprezentacji będzie, gdy zmienią selekcjonera. I to jak najszybciej, póki wciąż jeszcze można mówić o złotym pokoleniu na Wyspach.