Alvaro Morata – największy wygrany Hiszpanii na Euro 2024

Po takich mistrzostwach Europy w wykonaniu reprezentacji Hiszpanii, można powiedzieć że wygranymi spośród kadry „La Furia Roja” są w zasadzie wszyscy. Jedni wymienią Daniego Olmo, inni Marca Cucurellę, a jeszcze kolejni Nico Williamsa, Lamine Yamala, czy Rodriego albo selekcjonera Luisa de la Fuente. Dla mnie jednak największym wygranym turnieju jest Alvaro Morata. Piłkarz, którego historia to gotowy materiał na emocjonujący dokument.

Nieszanowany przez własnych rodaków

Zacznijmy od przytoczenia dosyć przykrego kontekstu relacji Alvaro Moraty z hiszpańską publiką. Napastnik Atletico Madryt (a już niebawem AC Milanu) od dawien dawna był wyszydzany przez kibiców z całego świata z racji na nieskuteczność w wielu etapach swojej kariery. 31-latek zaliczał angaż w kolejnych topowych klubach (Real, Juventus, Chelsea, Atletico), ale fani piłki – łącznie z jego rodakami – nie postrzegali go jako topowego gracza, a tym bardziej wielkiego „golleadora” pokroju chociażby Fernando Torresa.

REKLAMA

Najmocniej bolały jednak krytyka i obelgi posyłane w trakcie meczów reprezentacji Hiszpanii. Morata był wygwizdywany, poniżany, wręcz obdzierany z jakiegokolwiek szacunku, który należy się kapitanowi drużyny narodowej. W końcu bombardowany ze wszystkich stron negatywnymi komentarzami nie wytrzymał.

Moje dzieci nie mogą zrozumieć, dlaczego istnieją ludzie którzy tak złoszczą się na ich tatę. – mówił Alvaro w odniesieniu do sytuacji wpływającej również na jego bliskich. Napastnik nie pozostawiał tego tematu w ciszy. Mówił głośno o tym, że nie rozumie skąd bierze się ten masowy hejt.

Krytykują mnie w momencie kiedy ja odciąłbym sobie rękę żeby wygrać Euro. W Hiszpanii nie ma szacunku dla kogokolwiek czy czegokolwiek.

Kapitan Hiszpanów otwarcie mówił o walce z depresją i korzystaniu z pomocy psychologów oraz prywatnych terapii. Nie przestawał jednak dawać z siebie 100% w żółto-czerwonych barwach. Konsekwentnie pracował na poprawę swojego wizerunku w obliczu fanów „La Furia Roja” oraz Atletico Madryt.

To nie kwestia odpowiedzialności, nie wydaje mi się. To są czyste emocje, jak u fana na trybunach. Kiedy gram, jestem skupiony w stu procentach. Ale kiedy muszę zejść z boiska ze względu na zmianę, płaczę jak gdybym był rodzicem jednego z naszych piłkarzy. Taka jest moja osobowość. Nie widzę żadnych powodów do wstydu we łzach wywoływanych pozytywnymi rzeczami. – komentował swoją skłonność do uzewnętrzniania emocji Morata.

Niekochany przez kibiców, uwielbiany przez zespół

On [Alvaro] jest traktowany w sposób nieuczciwy. Jest naszym kapitanem, wzorem we wszystkim co robi, postacią równie ważną na boisku co poza nim. Chciałbym, aby ludzie zauważyli jak wiele zrobił dla hiszpańskiej piłki. – Luis de la Fuente na temat traktowania Alvaro Moraty przez kibiców i jego roli w reprezentacji.

Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii nie tyle wstawiał się za Moratą, co starał się pokazać ludziom jego prawdziwe oblicze. Szczere, pełne wrażliwości, ale też dojrzałości i bycia wsparciem oraz filarem dla grupy. W podobnym tonie o swoim kapitanie wypowiadał się praktycznie każdy z mistrzów Europy.

Najważniejszą rzeczą jest praca, solidarność. On [Morata] gra ustawiony wysoko, a mimo to biega najwięcej. – Dani Olmo.

REKLAMA

Mamy szczęście, że Alvaro jest wśród nas. Jest naszym kapitanem, za co nie moglibyśmy być bardziej wdzięczni. Sposób w jaki broni jest odzwierciedleniem jego stylu życia – tego co robi dzień w dzień dla każdego z nas. To niemożliwe, aby być bardziej oddanym jakiejś sprawie. Kończy praktycznie każdy mecz ze łzami, bo jest tak bardzo świadomy ciążącej na nim odpowiedzialności. Tak bardzo chce, aby wszystko szło nam jak najlepiej. – Dani Vivian.

Ja i moja rodzina jesteśmy bardzo wdzięczni Alvaro za jego pomoc. Nie rozumiem jak ludzie mogą go krytykować. – gdyby go znali, nie robiliby tego. Cóż… Hiszpania, nasze społeczeństwo ma tendencję do obarczania winą tych, którzy czynią dobro. – Rodrigo Riquelme, klubowy kolega Alvaro o tym jak Morata pomógł mu zaaklimatyzować się w Atletico Madryt.

Takie przykłady opinii chwalących hiszpańskiego napastnika jest wiele. Jednak rzadko kiedy przebijały się one do świadomości kibiców Atletico czy też reprezentacji.

Kolejny z „cichych liderów”

Kiedy „złota generacja” reprezentacji Hiszpanii sięgała po 3 tytuły mistrzowskie z rzędu, jednym z kluczowych piłkarzy tamtej kadry był Andres Iniesta. Piłkarz skromny, nie lubiący afiszować się zbytnio w mediach, nie szukający poklasku ani wielkiej popularności. Jego spokojna, przyjazna osobowość okazywała się jednak kluczowa na boisku. Tam Andres zamieniał się w gościa, który regulował tempo gry, zawsze był bezpieczną opcją do podań, pracował na całej powierzchni boiska.

Dokładnie kimś takim dla aktualnych mistrzów Europy jest Alvaro Morata. Piłkarz, który byłby kapitanem również bez opaski, z racji na swoje poświęcenie dla kolektywu. Znalezienie drugiego napastnika, który tak zawzięcie pracowałby w pressingu, równie inteligentnie robił miejsce dla kolegów w polu karnym, czy przebiegał tyle kilometrów w ciągu meczu, byłoby prawdziwą sztuką.

Może i Alvaro nie jest wyśmienitym snajperem (choć 36 goli w 80 występach dla Hiszpanii to absolutnie nie jest słaby wynik). Natomiast jego etyka pracy na boisku i poza nim oraz charakter lidera są wzorem do naśladowania dla każdego piłkarza. Nawet niechlubna statystyka fauli, których Morata popełnił najwięcej podczas turnieju w Niemczech, to podkreślenie jego nieustępliwości i waleczności.

Puenta – Morata es una leyenda

Finał tej historii nie mógł być zatem piękniejszy. Od wyszydzenia i poniżenia przez rodaków przez lata prób udowodnienia swojej wartości i oddania dla barw narodowych, aż po futbolowe niebo i tytuł mistrza Europy. Alvaro Morata może nareszcie odetchnąć z ulgą i cieszyć się życiem. Zrobił swoje i niczego nikomu nie musi już udowadniać. Niezależnie od tego, czy Hiszpanie pokochają go z taką miłością na jaką zasługuje, 31-latek już jest legendą w swojej ojczyźnie. Poprowadził „La Furia Roja” to tytułu jako kapitan i nikogo nie powinien zdziwić scenariusz, w którym napastnik podejmie niebawem decyzję o zakończeniu kariery w reprezentacji.

Szkoda tylko, że ludzie w Hiszpanii przejrzeli na oczy tak późno. Może wtedy Morata nie zdecydowałby się na odejście do Milanu, otrzymując więcej pozytywnych bodźców ze strony fanów Atletico i kadry narodowej. Klamra już jednak zapadła. Najważniejsze, że jedyne łzy jakie towarzyszą teraz kapitanowi triumfatorów Euro, to łzy szczęścia.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,781FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ