Jak Dean Smith zmienia Norwich City?

Zbyt mocni na Championship, ale jednocześnie za słabi na Premier League. Taka łatka w ostatnim czasie przypięta została do Norwich. Po każdym awansie Kanarki spadały, a później szybko się podnosiły. Początek obecnego sezonu wskazywał, że historia znów zatoczy koło. Po 10 kolejkach Norwich miało na koncie zaledwie dwa punkty, było zdecydowanie najsłabszym zespołem w lidze i wydawało się pewnym kandydatem do spadku. Nawet pomimo zwycięstwa z Brentford (2:1) w następnej kolejce, los ówczesnego menadżera Norwich Daniela Farke był już przesądzony. Właściciele chcieli wreszcie na dłużej pozostać w lidze, więc w listopadowej przerwie reprezentacyjnej zwolnili niemieckiego szkoleniowca. Jako, że w tym samym czasie Aston Villa pożegnała się z Deanem Smithem, Norwich następcy Farke długo nie szukało. Misję utrzymania powierzyło byłemu trenerowi The Villans.

REKLAMA

Rosnące ambicje Norwich

Gdy Kanarki poprzednio spadały z Premier League, w klubie nie było specjalnego rozczarowania. Właścicielka Norwich Delia Smith mówiła, że ich celem jest być w TOP26 zespołów w Anglii – czyli co roku grać przynajmniej w barażach o awans do Premier League. Dlatego też po spadku sprzed dwóch lat, trenerem Kanarków pozostał Daniel Farke. Na zapleczu Niemiec tylko potwierdził, że jest specjalistą od awansów. Przed obecnym sezonem mogło się wydawać, że Norwich wreszcie jest gotowe na Premier League. Co prawda, z klubu odszedł najlepszy zawodnik poprzedniej kampanii Emiliano Buendia. Niemniej jednak Kanarki latem wydały ponad 66 mln euro. Do klubu przyszli m. in. Christos Tzolis, Milot Rashica, Josh Sargent, Pierre Lees-Melou, Angus Gunn, Ozan Kabak, Mathias Normann, Billy Gilmour i Brandon Williams (czterej ostatni zostali wypożyczeni), a ponadto na stałe wykupieni zostali Ben Gibson oraz Dimitrios Giannoulis. Letnie okno transferowe było wyraźnym sygnałem, że tym razem Norwich chce powalczyć o utrzymanie.

Pomimo dużych inwestycji na rynku transferowym, początek sezonu w wykonaniu Kanarków był fatalny. Efektem tego było wspomniane już zwolnienie Daniela Farke i zatrudnienie Deana Smitha. Trenera, który bez względu na siłę rywala chciał, aby jego zespół grał swoją piłkę zamieniono na takiego, który w walce o utrzymanie w elicie miał już jakieś doświadczenie. Smith w pierwszym sezonie w Aston Villi do końca walczył o pozostanie w elicie. Z pozytywnym skutkiem. Zmiana menadżera była kolejnym sygnałem rosnących ambicji Kanarków.

Smith poprawił wyniki

Oczywiście, ciężko już dzisiaj oceniać, czy zmiana trenera okazała się słuszna. Smith niewątpliwie ma większe doświadczenie w Premier League niż Farke, co w walce o utrzymanie może okazać się niezwykle ważne. Niemniej jednak, po pięciu kolejkach już widać poprawę. Co prawda, Norwich nadal okupuje ostatnie miejsce w tabeli, jednak do bezpiecznej strefy traci już tylko trzy punkty. Za kadencji Smitha Kanarki zdobywają średnio więcej punktów na mecz (1 przy 0,45 pod wodzą Farke), strzelają więcej goli (0,6 do 0,45) oraz – przede wszystkim – tracą mniej (1,2 do 2,36). Oczywiście, ciężko na tak krótkim etapie wyciągać wnioski, jednak różnica – zwłaszcza w liczbie traconych goli – jest widoczna gołym okiem.

Jednak, co ważne pod wodzą Deana Smitha Norwich wreszcie potrafi postawić trudne warunki mocniejszym przeciwnikom. Pod batutą Daniela Farke Kanarki na mecze z czołowymi zespołami ligi wychodziły jak na ścięcie. Przegrywali 0:3 z Liverpoolem, 0:5 z Manchesterem City, 0:1 z Arsenalem oraz 0:7 z Chelsea. W czterech meczach z drużynami z Big Six stracili 16 goli, nie strzelając żadnego i oddając tylko pięć celnych strzałów.

Po zmianie szkoleniowca, Norwich w takich spotkaniach wygląda o niebo lepiej. Co prawda, przed tygodniem przegrali z Tottenhamem 0:3, jednak stworzyli sobie kilka groźnych okazji i końcowy wynik nie do końca oddaje to, co działo się na murawie. Wskaźnik xG (goli oczekiwanych) Norwich w tym spotkaniu wyniósł 1,07 przy 2,01 Tottenhamu, co wskazuje, że przewaga Kogutów wcale nie była tak duża. W sobotnim meczu z Manchesterem United Kanarki również postawiły trudne warunki. Jedyną bramkę straciły po rzucie karnym i bezsensownym faulu Maxa Aaronsa. Co więcej, Czerwone Diabły wcale nie były zespołem wyraźnie lepszym. Gdyby nie dobra postwa Davida De Gei, podopieczni Ralpha Rangnicka niekoniecznie wracaliby na Old Trafford z trzema punktami.

Przegląd wojsk

Co więcej, Smith dopiero poznaje drużynę, o czym świadczy duża liczba zmian w wyjściowej jedenastce z meczu na mecz. Angielski szkoleniowiec w pięciu dotychczasowych starciach dał szansę gry w podstawowym składzie aż 20 zawodnikom. Ponadto w starciu z Manchesterem United w wyniku kontuzji Granta Hanleya w 21. minucie na boisku pojawił się kolejny nowy, dwudziesty pierwszy już zawodnik – Jacob Lungi Sorensen. Dla porównania Daniel Farke w wyjściowym składzie w pierwszych 11 kolejkach dał szansę gry 19 piłkarzom.

Z jednej strony można chwalić nowego trenera Norwich, że chce sprawdzić wszystkich zawodników, szukając optymalnego zestawienia swojego zespołu. Być może któryś z piłkarzy, na którego nie stawiał za często Farke, okaże się przydatny w układance jego następcy (np. Przemysław Płacheta, który dostał szansę w ostatnim meczu z Manchesterem United). Z drugiej jednak jest już prawie połowa sezonu, a tempo rozgrywania meczów w okresie grudniowo-styczniowym znacznie przyspiesza. W walce o utrzymanie zgranie i zrozumienie zespołu jest niezwykle ważne, a zmieniając co kolejkę skład coś takiego trudno wypracować.

Czy Smith zapewni Norwich utrzymanie?

Mimo wszystko, jak dotąd, w pięciu meczach zespół Deana Smitha przegrał tylko dwa razy. Ponadto te dwie porażki mogły być jak najbardziej wkalkulowane. W starciach z Tottenhamem i Manchesterem United, Norwich zwyczajnie nie było faworytem. Poza tym Kanarki pokonały Southampton (2:1) oraz zremisowały z Wolves (0:0) i Newcastle (1:1). Pomimo, że przeciwko Srokom od dziewiątej minuty grali w przewadze jednego zawodnika, to i tak trudno mieć pretensje o dotychczasowe wyniki. Smith oprócz samych rezultatów poprawił także organizację w grze obronnej, co było największym zarzutem w stosunku do jego poprzednika.

Pomimo całkiem niezłego startu byłego trenera Aston Villi na Carrow Road, Norwich to wciąż główny kandydat do spadku. Kadra Kanarków niewątpliwie jest jedną z najsłabszych w całej lidze. Sam fakt, że jedynym piłkarzem, który w Premier League zdobył więcej niż jedną bramkę jest Teemu Pukki (7 goli) świadczy o braku klasowych zawodników mogących zrobić różnicę pod bramką rywala. Przyjmując ofertę Norwich Dean Smith podjął się bardzo trudnej misji. Jednak wcale nie musi się ona dla niego źle skończyć. Utrzymanie będzie sukcesem, z kolei spadek niekoniecznie będzie oznaczał zwolnienie. W końcu na Carrow Road powinni już się do tego przyzwyczaić.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,618FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ