Projekt Warszawa otrząsnął się po słabym początku sezonu i rozpoczął własną serię zwycięstw. Jednak na drodze do jej kontynuowania stanęła drużyny Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która po porażkach na szczycie potrzebowała znowu złapać wiatr w żagle.
Pomysł na projekt
Koziołki chociaż szybko odskoczyły na kilka punktów to równie błyskawicznie zostały dogonione przez klub ze stolicy. Obie drużyny podobnie zanotowały dość wysoką liczbę zepsutych zagrywek. Zaś ich rywalizacja przez dłuższy przebieg seta była wyrównana. Gospodarze dość często skutecznie atakowali środkiem. Zresztą ofensywnie prezentowali się lepiej od przeciwnika (59 procent przy 33 procentach rywala). No i potrafili założyć trudną do przejścia blokadę. Co jednak najważniejsze wykazali się większymi umiejętnościami w końcówce i objęli prowadzenie.
Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo na wstępie drugiej partii utrzymywali moc przy wykończeniu swoich akcji. Ale w pewnym momencie trochę jej pozwolili ulecieć i widocznie popełniali więcej błędów względem poprzedniego seta. Goście pomimo, że mierzyli się z własnymi mankamentami w grze (ostatecznie podarowali aż jedenaście punktów), to mimo wszystko potrafili podłaczyć się do w miarę owocnej gonitwy. Aczkolwiek Projekt nie umiał dodać wystarczającej ilości gazu, aby zespół z województwa opolskiego wyprzedzić. A w finalnej fazie nie zdołał się obronić przed atakami ekipy z Kędzierzyna-Koźlego.
Zachwiane domknięcie
Małym wydarzeniem trzeciej partii było odklejenie się naklejki sponsorskiej od parkietu. Na szczęście nikt o nią się nie potknął. Trzeba jednak pamiętać, że taka mała pierdółka może przysporzyć dużych problemów wystarczająco pechowemu siatkarzowi. W samej grze Projektanci przeżyli oświecenie i zaczęli wykładać silne karty. Ten stan uniesienia doprowadził ich do złapania upragnionego kontaktu. Przede wszystkim korzystali z bloku jak z hamulca pozwalającego spokojnie uderzenie oponenta przyjąć i wyprowadzić kontrę. Zresztą na całej przestrzeni seta zabójczo bili piłki.
ZAKSA ocknęła się po zmianie stron. Można było wręcz powiedzieć, że trochę zabolała ją strata seta, bowiem w konkretny sposób przejęła inicjatywę. Projekt zaś dodatkowo jej pomagał znów dopuszczając się kosztownych pomyłek (jak np. psute serwisy). Gospodarze utrzymali wypracowaną przewagę (nie bez problemów oraz ta się znacząco zmniejszyła) i mogli cieszyć się z triumfu. Bardzo ważnego po klęskach w hitowych starciach z Jastrzębskim Węglem, Asseco Resovią Rzeszów oraz Stalą Nysa.