Erling Haaland idzie na rekord. 5 wniosków po 3. kolejce Premier League

Po trzech kolejkach Premier League zostały już tylko dwa zespoły, które nie straciły punktu oraz również dwa, które jeszcze nie zdobyły żadnego „oczka”. W podsumowaniu minionej serii gier omawiamy: środek pola Arsenalu, układ ofensywy Brentford po odejściu Toneya, znakomity start sezonu Haalanda, zagadkowy początek rozgrywek Newcastle oraz rozegranie Manchesteru United. Zapraszamy do lektury.

Arsenal ma problem w środku pola

Na początku obecnego sezonu diagnoza najsłabszego punktu Arsenalu jest taka sama, jak rok temu – środek pola. Wprawdzie Kanonierzy sprowadzając Mikela Merino z Realu Sociedad chcieli ten problem rozwiązać, natomiast Hiszpan na treningu doznał urazu barku i będzie pauzował przez 6-8 tygodni. Arsenal jest więc skazany na to, co obecnie nie funkcjonuje dobrze. Podstawowy tercet w drugiej linii w każdym z trzech meczów tego sezonu tworzyli Thomas Partey jako „6-tka” oraz Declan Rice i Martin Odegaard grający wyżej.

REKLAMA

Partey, który większość poprzedniego sezonu spędził na leczeniu kontuzji nie wygląda na pomocnika odpowiednio przystosowanego do Premier League pod względem fizycznym. Już z Aston Villą był łatwo objeżdżany, a w sobotę z Brighton (1:1) regularnie miał kłopoty z Joao Pedro aż w końcu nie wrócił za Brazylijczykiem przy wyrównującym golu dla rywali. Ponadto Declan Rice z konieczności musi grać wyżej. Anglik spisuje się dobrze na tej pozycji, ale ustawiając się wysoko między liniami traci swoje atuty w rozegraniu. W meczu z Brighton Rice obejrzał kontrowersyjną czerwoną kartkę i w następnym meczu, z Tottenhamem, będzie pauzował. Mikel Arteta będzie miał spory ból głowy jak zestawić środek pola, zważywszy że w letnim okienku transferowym z klubu odeszli Emile Smith-Rowe i Fabio Vieira.

Arsenal 1:1 Brighton

Bryan Mbeumo jest gotowy przejąć pałeczkę lidera ofensywy Brentford

Ivan Toney definitywnie opuścił Brentford przenosząc się do saudyjskiego Al-Ahli, więc na Gtech Community Stadium oficjalnie nastała nowa era. Era, do której Thomas Frank – chcąc nie chcąc – przygotowywał zespół od dłuższego czasu. Obecnie napastnik sprowadzany jako ten, który ma zastąpić cechy Toneya, czyli Igor Thiago leczy kontuzję, więc sposób gry Brentford musi wyglądać inaczej. Rolę lidera ofensywy The Bees przejął Bryan Mbeumo. Kameruńczyk już w poprzednim sezonie był najbardziej wyróżniającym się graczem, ale w grudniu na kilka miesięcy wyeliminował go uraz stawu skokowego i Brentford wpadło w dołek przegrywając 10 z 13 meczów.

Bryan Mbeumo i Ivan Toney zawsze byli postrzegani jako świetnie współpracujący duet, natomiast bez Anglika skrzydłowy radzi sobie jeszcze lepiej biorąc większą odpowiedzialność za gole i asysty. Mbeumo rozpoczął od gola w meczu z Crystal Palace, później zanotował słabszy występ z Liverpoolem, ale w sobotę zrehabilitował się strzelając dublet przeciwko Southampton (3:1). Thomas Frank dostał już wystarczająco dużo argumentów, aby zbudować całą ofensywę wokół Bryana Mbeumo, Przynajmniej dopóki nie wyciągnie go większy klub.

Erling Haaland może pobić swój rekord liczby goli w jednym sezonie Premier League

7 goli w 3 meczach. Dwa hat-tricki z rzędu. Żaden zespół (oczywiście poza Manchesterem City) nie zdobył w tym sezonie więcej goli. Do takich rzeczy zdolny jest tylko Erling Haaland. Norweg w wywiadach często podkreśla, że czuje się dobrze, bo miał dłuższe wakacje, odpowiednio się zregenerował i nic go nie boli. Wydaje się jednak, że w końcu również zespół zaczął grać w sposób, który zapewnia napastnikowi odpowiedni serwis. W poprzednich sezonach często podnoszono temat, że Haaland nie współgra odpowiednio z całym zespołem. Że strzelał mnóstwo bramek, ale z nim zespół całościowo grał gorzej. Działało to też w drugą stronę. Zwracano uwagę, ze Manchester City nie wykorzystuje odpowiednio atutów swojego snajpera.

Obecnie Erling Haaland może liczyć na jeszcze lepszy serwis. W pełni zdrowy jest najlepszy kreator całej ligi, czyli Kevin De Bruyne. Stawiając na skrzydłowych lubiących dryblować i wygrywających sporo pojedynków (Doku i Savinho, choć ten drugi opuścił ostatni mecz z West Hamem z powodu kontuzji kolana i zastąpił go Grealish) Obywatele częściej wchodzą w pole karne. W poprzednich sezonach szerokość, przynajmniej na jednym skrzydle, często zapewniali boczni obrońcy, którzy nie potrafili tworzyć przewagi indywidualnej, więc i napastnik miał mniej okazji na odpowiednie ustawienie się w polu karnym. Haaland obrał kurs na poprawę swojego dorobku 36 goli z pierwszego sezonu i jeśli będą omijały go kontuzje to może się to zrealizować.

Newcastle dobrze punktuje, ale zespół musi poprawić grę

7 punktów to dorobek, który po trzech kolejkach przebijają tylko Manchester City i Liverpool. Newcastle udanie rozpoczęło sezon, ale patrząc na grę Srok trudno być aż takim optymistą. Oczekiwania od zespołu Eddiego Howe’a w tym sezonie były spore. Wprawdzie klub nie szalał na rynku transferowym, ale samo utrzymanie największych gwiazd (Isak, Guimaraes, Gordon, kontuzjowany obecnie Botman) oraz brak gry w europejskich pucharach wystarczyło, aby Srokom zawiesić wysoko poprzeczkę.

Na starcie rozgrywek ekipa Eddiego Howe’a przede wszystkim ma problemy w defensywie. Newcastle w pierwszych trzech meczach pozwoliło rywalom na największą liczbę strzałów. Uderzeń z pola karnego oddawano więcej tylko przeciwko West Hamowi i Wolves. 5 zespołów wypada natomiast w gorzej we współczynniku goli oczekiwanych straconych (xGC). Oczywiście można usprawiedliwiać Sroki absencjami dwóch podstawowych stoperów, ponieważ Botman jest kontuzjowany, a Schar w kontrowersyjnych okolicznościach otrzymał czerwoną kartkę w 1. kolejce i w kolejnych meczach pauzował. Nawet w zwycięskim spotkaniu z Tottenhamem (2:1) w tej kolejce po pierwszej dobrej połowie w obronie niskiej, po zmianie stron pozwolili rywalom na aż 39 kontaktów z piłką w polu karnym.

REKLAMA

Newcastle 2:1 Tottenham

Rozegranie Manchesteru United woła o pomstę do nieba

Manchester United wczoraj dostał solidną lekcję futbolu od Liverpoolu, przegrywając 0:3. Wszystkie trzy gole Liverpoolu rozpoczęły się od tego samego elementu – odzyskaniu piłki na połowie atakowanej. Manchester United zanotował aż 42 straty na własnej połowie w całym spotkaniu. Trudno przypomnieć sobie drugi tak słaby występu jakiegokolwiek zespołu w rozegraniu biorąc pod uwagę rachunek zysków i strat. Grając z tak mocnym w szybkim ataku Liverpoolem zespół Erika ten Haga tylko ułatwił im kreowanie sytuacji próbując sporo ryzykownych podań przez środek boiska, a – do trzeciego gola Liverpoolu – liczbę sekwencji, które osiągnęły ostatnią tercję boiska można byłoby policzyć na palcach jednej ręki.

Casemiro zanotował dwie straty prowadzące do gola, został zdjęty w przerwie, a spotkanie zakończył z 73%-ową celnością podań. W pierwszej połowie miał najwięcej kontaktów z piłką spośród graczy Manchesteru United, co już samo w sobie zwiastuje kłopoty. Opierając rozegranie na piłkarzu, który często szuka ryzykownych podań, które prowadzą do straty to woda na młyn dla przeciwników, którzy dobrze czują się w fazach przejściowych. W drugiej połowie Casemiro zastąpił Toby Collyer, na „6-tkę” w rozegraniu zszedł Kobbie Mainoo, a do środka z lewej obrony częściej schodził Diogo Dalot, natomiast Mainoo i tak stracił piłkę, co zapoczątkowało trzeciego gola dla The Reds. Arne Slot wykorzystał słaby punkt Manchesteru United pozwalając środkowym obrońcom na rozgrywanie i zespołowo doskakując w okolicach tercji środkowej.

Manchester United 0:3 Liverpool

Co jeszcze wydarzyło się w 3. kolejce Premier League?

  • Do niesamowitego comebacku doszło na Goodison Park. Everton prowadził 2:0 do 87. minuty, ale Bournemouth zdołało przed ostatnim gwizdkiem strzelić jeszcze 3 gole i zdobyć 3 punkty.
  • Tydzień temu pierwszy gol, a w tej kolejce pierwszy punkt. Ipswich zremisowało na własnym stadionie z Fulham (1:1).
  • Pierwszy punkt zdobyło także Wolverhampton. Po sześciu straconych golach z Chelsea w ten weekend wyciągali piłkę z siatki tylko raz, co dało im remis w wyjazdowym starciu z Nottingham.
  • Leicester poniosło drugą porażkę z rzędu. Na King Power Stadium przyjechała Aston Villa i wygrała 2:1.
  • Chelsea po strzeleniu sześciu goli Wolves w poprzedniej kolejce, tym razem byli bardzo nieskuteczni i na Stamford Bridge tylko zremisowali z Crystal Palace (1:1).

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,637FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ