Drużyna o dwóch twarzach – czy sezon Widzewa można zaliczyć do udanych?

Dla Widzewa Łódź sezon 2022/2023 był tym, który miał dać nowy początek i nakierować horyzonty na lepszą i nową przyszłość. Po ośmiu latach posuchy i odbudowy udało się wrócić do piłkarskiej elity. Łódź potrzebowała wielkiej piłki, podobnie jak miejscowi kibice, jak i cała Ekstraklasa. Czy Widzew sprostał oczekiwaniom? Nie do końca, lecz z pewnością znajdą się tacy, którzy sezon w roli beniaminka zaliczą do bardzo udanych. Czy aby na pewno?

REKLAMA

Widzew 22/23 – Sezon wzlotów i upadków

Po 14. kolejkach drużyna Janusza Niedźwiedzia miała na koncie 26 punktów i zajmowała drugie miejsce w tabeli, tracąc ledwie 6 punktów do liderującego Rakowa. Można było wówczas pomyśleć, że powrót do czołówki Ekstraklasy to kwestia czasu. Wszystko przychodziło dość łatwo. Zwycięstwa z niżej notowanymi rywalami, walka z tymi lepszymi przy udziale świetnie dopingującej publiczności. Wszystko się zgadzało – zarówno na papierze, jak i pod względem sportowym.

Jednak im dalej w las, tym coraz gorzej wyglądał Widzew i wszystko co z nim związane. Zaczęto podważać działania prezesa, miasto zaczęło się konfliktować z klubem, wyniki również były dalekie od tych z początku sezonu. Niech o słabej wiośnie „Widzewiaków” świadczy fakt, że w ostatnich piętnastu spotkaniach sezonu zdobyli raptem 10 punktów. Wygrali dwa spotkania po 1:0, z których jedno było szalenie istotne, bo dało utrzymanie drużynie Janusza Niedźwiedzia. Słabiej wyglądała przede wszystkim obrona. Nie była ona tak szczelna jak w pierwszej części rozgrywek. Zaczęło się pojawiać coraz więcej dziur w środku pola, a pomysł na rywali stał się niezbyt wyszukany. To przeciwnicy Widzewa znakomicie neutralizowali jego zamiary.

Pawłowski i długo długo nic?

Przez niemal cały sezon można było odnieść wrażenie, że cała gra zespołu opiera się na jednej osobie – Bartłomieju Pawłowskim. To były piłkarz Malagi ciągnął poszczególne akcje. W całym sezonie strzelił 10 bramek i dołożył do tego 4 asysty. Strzelał te najważniejsze gole – jak chociażby ten z Legią Warszawa na Łazienkowskiej dający remis. Po prostu nie było ataków bez udziału 30-letniego zawodnika. Oczywiście, swoje dokładali Sanchez, Terpiłowski, Letniowski czy Hansen, ale ci piłkarze nie mieli takiego wpływu na grę jak Pawłowski.

Nie bez powodu zaczęły się pojawiać doniesienia o możliwym powołaniu do reprezentacji. Do takowego nie doszło i raczej nie dojdzie. Niemniej Bartek przeżywa w Łodzi swoją drugą młodość. Jest prawdziwym liderem zespołu.

Widoczne problemy

Janusz Niedźwiedź z uporem maniaka stawia na dokładne i spokojne wyprowadzanie piłki od bramkarza. Gdy golkiper wybije piłkę z piątki, szkoleniowiec dostaje furii. Nie zawsze jednak wychodzi to na dobre. W wielu meczach RTS był zbyt przewidywalny. Łodzianie o wiele lepiej czują się w grze bez piłki, gdy mogą przeprowadzić kontrę czy szybki atak. Początkowo rywale łodzian tego nie wiedzieli lub po prostu sobie z tym nie radzili, stąd też (między innymi) seria dobrych wyników. Z biegiem czasu jednak, przeciwnicy oddawali piłkę zawodnikom z Łodzi, a ci zwyczajnie nie wiedzieli co z nią zrobić.

Widzew potrzebuje wzmocnień

Kilku i to bardzo porządnych. Klub przechodzi zmiany strukturalne, czas więc również na zmiany personalne wśród piłkarzy. Potrzeba przede wszystkim dwóch piłkarzy równie przebojowych jak Bartłomiej Pawłowski, którzy nie będą bali się wziąć na siebie ciężaru gry. Dodatkowo przydałby się transfer dający możliwe zastępstwo Sanchezowi, który już niejednokrotnie w przeciągu całego sezonu pokazał, że nie jest w stanie grać wszystkiego od deski do deski. Potrzebuje chwili wytchnienia w postaci zmiennika. Ponadto przydałby się nowy środkowy pomocnik o bardziej defensywnym usposobieniu. A skoro o obronie mowa to tam już na pewno są konieczne zmiany. W minionym sezonie popełniono tam zbyt wiele prostych błędów – taki Mateusz Żyro o wielu sytuacjach wolałby zapewne zapomnieć.

źródło: twitter/KubaSeweryn

Jak ocenić ten sezon?

Jeśli Widzew myśli o utrzymaniu się w przyszłym sezonie w Ekstraklasie, to roszady w kadrze są konieczne. Nie da się „jechać” na łatce wielkiego zespołu z tradycjami, bo w ostatnim czasie sporo drużyn przekonało się, że to tak nie działa. Owszem, widzewski charakter charakterem, ale drużynę trzeba rozwijać. Do tego potrzeba spokojnego budowania i stawiania sobie coraz wyższych celów. Po awansie do Ekstraklasy celem było utrzymanie i zapewnienie sobie możliwie jak najwyższego miejsca na koniec sezonu.

Tym miejscem z pewnością nie jest 12. lokata, ale na pewno nie ma co zbytnio narzekać. Cel minimum osiągnięty, lecz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ten apetyt z pewnością wzrósł po jesiennych wynikach. Jednak rzeczywistość szybko okazała się mniej kolorowa niż początkowo wierzono. I dobrze, ponieważ gdyby Widzew zajął miejsce w czołówce, mogłoby to uśpić czujność. Pod żadnym pozorem tego sezonu nie można rozpatrywać jako katastrofę. Był to czas wielu lekcji, kilku mniejszych sukcesów i nakreślenia ścieżek, którymi powinna drużyna iść dalej. Nie da się go jednoznacznie określić dobrym bądź złym. Był po prostu poprawny.

Idzie nowe?

W ostatnich dniach potwierdzono ściągnięcie 18-letniego Dawida Tkacza z Górnika Łęczna. Widać, że klub chce inwestować w przyszłość i nie skupia się wyłącznie na teraźniejszości. Na testach medycznych przebywa obecnie także Luis Silva z cypryjskiego Énossis Néon Paralimníou.

REKLAMA

Z klubem łączone jest liczne grono piłkarzy – począwszy od Luisa Fernadeza z Wisły Kraków, Filipa Starzyńskiego odchodzącego z Zagłębia Lubin po Sebastiana Kerka z Hannoveru. W Łodzi może się wiele dziać w najbliższym czasie. Na Piłsudskiego zapewne zagości wiele nowych twarzy, bowiem runda wiosenna przyciągnęła widmo potencjalnego spadku.

Następny sezon może być o wiele lepszy, jeśli tylko wiele brakujących elementów odpowiednio się uzupełni. Najważniejsze, żeby w Łodzi zapanowała stabilizacja, bo tej w sezonie 2022/23 brakowało. Przebłyski były, ale potrzeba czegoś więcej.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ