Cóż to była za jornada w Hiszpanii! Grad goli, niespodziewane zwroty akcji, piękne indywidualne popisy i tempo nie z tej ziemi. Jak za dawnych lat, chciałoby się rzec. W dzisiejszym tekście między innymi: pogrom Realu nad Mallorcą, rozpaczliwa i nieudolna Barca, dublet Luisa Suareza w meczu z Getafe. Poza tym również: pierwsze ligowe zwycięstwo Villarealu w sezonie 21/22, kolejny gol Radamela „El Tigre” Falcao, cz też zaskakujący występ Sevilli. Zapraszamy do lektury!
Najlepsza kolejka początku sezonu
Ostatnia kolejka ligi hiszpańskiej była uosobieniem tego, za co uwielbiamy oglądać piłkarskie zmagania na Półwyspie Iberyjskim. 34 strzelone gole – niemalże 2x więcej niż w poprzednim tygodniu (16), dziesiątki technicznych popisów, niesamowite tempo i liczne zwroty akcji. To wszystko okraszone bramkami, których urodę można podziwiać bez końca. Na taką odsłonę hiszpańskiego futbolu czekaliśmy, i takiej La Ligi chcemy jak najczęściej.
Real nie do zatrzymania
21 goli i 16 pkt po 6 kolejkach – to najlepszy start ekipy Królewskich od sezonu 87/88. To pokazuje, że Real Madryt znajduje się w fantastycznej formie i funkcjonuje jako naprawdę dobrze poukładany kolektyw. Jeśli ktoś zastanawiał się, jak może wyglądać środek pola Los Blancos bez Casemiro, Modricia i Kroosa, to w meczu z Mallorcą otrzymał na to pytanie odpowiedź. Eduardo Camavinga i Fede Valverde świetnie poradzili sobie z zadaniami defensywnymi i ciężką pracą na całej długości boiska. Marco Asensio natomiast mając za sobą kolegów zakrywających jego luki, dołożył od siebie hattricka. Ponownie błyszczał Karim Benzema, który w całej Hiszpanii nie ma sobie równych. 2 gole i 2 asysty dołożone w spotkaniu z Mallorcą dają mu łączny bilans 8 goli i 7 asyst w 6 meczach. Niesamowity początek sezonu w wykonaniu Francuza, jak i całej drużyny Realu.
„El Pistolero” Suarez znów na posterunku
Co by zrobiło Atletico gdyby nie Luis Suarez? W poprzednim sezonie zapewnił podopiecznym „Cholo” Simeone mistrzostwo Hiszpanii właśnie takimi występami jak ten z Getafe. Praktycznie nic nie układało się w grze madrytczyków, przegrywali z marnym Getafe, które nie zdobyło jeszcze ani jednego punktu w obecnej kampanii. I wtedy do akcji wkroczył on – szeryf na posterunku. „El Pistolero” w ciągu 13 minut wyciągnął Atletico z piekła do nieba. To były gole, które można by nazwać właśnie „golami w stylu Suareza”. Genialny pierwszy kontakt, obrót w stronę bramki i strzał, przy którym bramkarz pozostaje bezradny. Permanentna klasa, która może jednak nie wystarczyć, aby wygrywać wszystkie mecze Los Colchoneros.
3 szybkie ciosy Sevilli
Osobiście spodziewałem się bardzo wyrównanego, zaciętego i nieobfitującego w gole pojedynku Sevilli z Valencią. A tu proszę, taka niespodzianka. Julen Lopetegui dokonał kilku interesujących zmian w podstawowym składzie i to przyniosło efekty. Do 22 minuty spotkania gospodarze prowadzili już 3:0 po golach Gomeza, Montiela i Rafy Mira. Valencia zdołała jedynie odpowiedzieć trafieniem honorowym młodego Hugo Duro z 31′. Świetny plan Los Nervionenses i braki kadrowe drużyny Jose Bordalasa zadecydowały o takim a nie innym przebiegu spotkania. Takimi meczami Sevilla udowadnia swoje wysokie aspiracje w kampanii 21/22.
Barca nie do poznania
Jako kibic FC Barcelony najchętniej pozostawiłbym występ Barcelony bez komentarza. Niestety jednak nie mogę, bo to jak wyglądała Barca w meczu z Cadiz było przerażające, wstydliwe i niezwykle frustrujące. Po części Blaugrana grała tak, jakby chciała zrobić na złość trenerowi, który obgaduje i narzeka na swoich podopiecznych. Z drugiej jednak strony zespół gości był zwyczajnie tak niemrawy, niewyraźny, przez większość czas bez pomysłu na rywala, że aż ciężko stwierdzić, co, a właściwie kto bardziej zawinił. Jedno jest pewne – drużyna skonfliktowana na linii piłkarze – szkoleniowiec, nigdy nie funkcjonuje dobrze. Ze względu na czerwoną kartkę pokazaną w kierunku Ronalda Koemana już po końcowym gwizdku, Holender nie zasiądzie na ławce trenerskiej podczas meczu Dumy Katalonii z Levante. Ciekawe jak w takich warunkach zaprezentuje się Barca.
Rayo znów zaskakuje
Rayo Vallecano wyrasta na sensację nowego sezonu La Liga. 10 punktów, 6 miejsce w tabeli. Jako jedyni poza Valencią i Realem Madryt strzelili jak dotąd minimum 10 goli. Przed rozpoczęciem kampanii 21/22 byli typowani jako jeden z głównych kandydatów do spadku. Tymczasem drobny klub z Madrytu, pełen problemów wewnętrznych pokazuje wielki charakter i radość z gry w piłkę. W zeszłym tygodniu pokonali Getafe 3:0, a we wtorek 21.09 poskromili Athletic Bilbao na ich własnym terenie. Bohaterem Rayo okazał się Radamel Falcao, który kilkanaście minut po wejściu z ławki wpisał się na listę strzelców w drugim meczu z rzędu. Potężne uderzenie głową posłane przez „El Tigre” nie dało żadnych szans na interwencję Simonowi. Beniaminek z Madrytu pisze w tej chwili piękną historię w dziejach swojego klubu i niech tak pozostanie jak najdłużej. Oglądanie Rayo z Falcao na czele to po prostu czysta przyjemność.
To by było na tyle, dzięki za uwagę i do usłyszenia niebawem!
Marek