Na zakończenie pierwszej części ćwierćfinałowych zmagań w PlusLidze Bogdanka LUK Lublin podejmował Projekt Warszawa. Lublinian można śmiało nazwać rewelacją tego sezonu. Ten zespół, istniejący zaledwie od 2013 roku, po raz pierwszy w historii awansował do fazy play-off PlusLigi (gra na najwyższym poziomie od sezonu 2021/2022), a także dostał się do turnieju finałowego TAURON Pucharu Polski w Krakowie, eliminując Asseco Resovię Rzeszów. Jakby tego było mało, to zespół z Lubelszczyzny w przyszłym sezonie wzmocni gwiazda światowego formatu, czyli Wilfredo Leon. Projekt natomiast również może mówić o udanym sezonie, zwłaszcza na europejskiej arenie – wygrali oni bowiem CEV Challenge Cup. W lublińskiej hali Globus zapowiadało się zatem na fantastyczne, siatkarskie widowisko!
Pokaz siły lublinian!
LUK Lublin ten mecz rozpoczął z wysokiego „c”, notując serię 3 punktów z rzędu zdobytych w bloku (8-4). Projekt miał kłopoty z dogonieniem przeciwnika, lecz i tak podjął się tego wyzwania (10-9). Dobrze na boisku w zespole Piotra Grabana prezentował się Bartłomiej Bołądź, odpowiednio wykańczający akcje. Natomiast w zespole ze wschodniej Polski nikt szczególnie się nie wyróżniał, aż do pokazu umiejętności w ataku Alexandra Ferreiry (15-11). Podopieczni Massimo Bottiego dominowali w tym meczu i wytrącili stołecznej ekipie z rąk wszystkie ich argumenty (20-15). Gospodarze wysoko prowadzili i szanse na odrobienie tak dużych strat przy tak dobrej grze lublinian wydawały się być iluzoryczne dla Projektu. Wszelkie nadzieje na powrót warszawiaków do gry rozwiał Mateusz Malinowski, notując serię 2 asów serwisowych na koniec seta (25-16).
Natychmiastowa zemsta Projektu
Po tak dotkliwej porażce siatkarze Projektu wyglądali na podrażnionych i sportowo wściekłych. Nie mieli zamiaru pozostawać siatkarzom LUK-u Lublin dłużni i to zespół z Mazowsza zdominował na początku rywala (3-9). Głównym źródłem, z jakiego LUK Lublin pozyskiwał punkty, były błędy rywala. Gdyby podopieczni Piotra Grabana ich unikali, to prowadzenie warszawiaków byłoby jeszcze bardziej okazałe. Tak jak w pierwszym secie, w zespole przyjezdnych przodował Bołądź. Gospodarze wyglądali na zupełnie bezradnych wobec rozwścieczonego Projektu (7-15). O podopiecznych Massimo Bottiego trudno było mówić, że grają. Bardziej pasowałoby określenie, że byli biernymi obserwatorami tego, co robi Projekt. Warszawiacy zdobywali punkty dla siebie, ale czasem może nawet z litości popełniali parę błędów i oddawali co nieco rywalom (10-23). Wyglądało to tak, jakby LUK Lublin w ogóle nie wyszedł na parkiet na drugiego seta. Inaczej skończyć się nie mogło – lublinianie przegrali z kretesem (13-25). 10% skuteczności w ataku po stronie gospodarzy. To mówi samo za siebie.
Na starcie trzeciego seta ponownie przeważał zespół ze stolicy, choć ta przewaga nie była już tak wyrazista, jak w poprzedniej partii (5-7). Dużo jakości do gry stołecznej ekipy wnosił Artur Szalpuk. Projekt panował nad przebiegiem spotkania, a LUK Lublin nie miał za dużo do powiedzenia. Różnica w zespołowej skuteczności ataku między dwoma zespołami była kolosalna. Projekt na hali Globus robił swoje i nie musiał oglądać się za plecy (16-23). Warszawiacy spokojnie dopięli swego i trzeciego seta wygrali 19-25.
Pierwszy półfinał PlusLigi od 3 lat na horyzoncie!
W czwartym secie Projekt nie dominował już tak bardzo, jak w dwóch poprzednich (8-8). Podopieczni Massimo Bottiego przebudzili się i postawili zdecydowanie większy opór. Przez jakiś czas to właśnie lublinianie prowadzili (13-11). Nie nacieszyli się jednak tą przewagą zbyt długo i znów Projekt był bliżej wygranej (13-16). Błędy popełniane w ataku sprawiły, że warszawiacy mogli wysunąć się na prowadzenie. Mimo to LUK Lublin nie tracił wiele i wciąż był w grze (17-20). Sprytem i dobrym blokiem wykazywał się w tym meczu Jan Firlej. Tego prowadzenia stołeczna ekipa już nie wypuściła i punktowy blok Bartłomieja Bołądzia przypieczętował losy tego meczu (19-25).
Pierwszy set nie wskazywał, że to starcie potoczy się tak, jak to miało miejsce dziś w Lublinie. Początek podopieczni Massimo Bottiego mieli dobry, lecz wszystko posypało się w drugim secie. Projektowi potrzebny był zimny prysznic i w kapitalnym stylu odpowiedzieli na wysoko przegranego seta. Warszawiacy nie brali jeńców i bez kłopotów rozprawili się z LUK-iem Lublin. Świetnie zaprezentował się Bartłomiej Bołądź (26 punktów, 65% skuteczności w ataku, 2 asy, 4 punkty w bloku), ale także i Taylor Averill (13 punktów, 82% skuteczności w ataku, 1 as, 3 punkty w bloku). Projekt zagrał suma summarum o wiele lepiej od rywala i to on jest już o krok od awansu do półfinału.