Dania uciekła spod topora i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa

W pierwszych dwóch kolejkach oddali najwięcej strzałów i dopuścili rywali do najmniejszej liczby uderzeń spośród wszystkich uczestników EURO. Mimo to przed ostatnim meczem w fazie grupowej zajmowali ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym. 43 oddane strzały i 1 strzelony gol. 7 prób rywali i 3 stracone bramki. Różnica goli oczekiwanych (xG) wynosiła 2,9 na plus. Lepszą miały tylko reprezentacje Włoch, Holandii i Hiszpanii. A na kilkanaście minut przed końcowym gwizdkiem Dania była bardzo bliska odpadnięcia z turnieju.

Przełamali fatum

Kiedy Romelu Lukaku pokonał Lukasa Hradecky’ego po raz pierwszy wydawało się, że jest już pozamiatane. Dania wygrywała 2:0, a jakakolwiek strata punktów przez Finów oznaczała, że zespół Kaspera Hjulmanda zajmie drugie miejsce i nie będzie musiał kalkulować rezultatów pozostałych ekip z trzecich miejsc. W minutę jednak Dania dostała mocnego „plaskacza”. Niemal w tej samej chwili VAR anulował bramkę Belgów, a sędzia Clement Turpin wskazał na „wapno” dyktując mocno dyskusyjnego karnego dla Rosji. W tamtej chwili Dania nadal pozostawała na 3. miejscu, jednak przez straconą bramkę w klasyfikacji drużyn z trzecich miejsc spadała za Ukrainę i przy trzech punktach z bilansem bramkowym -1 ich dalsza gra w turnieju byłaby mocno wątpliwa. Wówczas pomyślałem sobie, że nad Danią ciąży jakieś fatum. To byłoby wręcz niemożliwe, żeby w formacie, w którym z grupy wychodzi 16 z 24 drużyn odpadła drużyna tak dobrze grająca w piłkę.

REKLAMA

Dania – mocne i słabe punkty

Oglądając pierwszą połowę dzisiejszego meczu z Rosją można kwestionować tą tezę, jednak to było najsłabsze 45 minut Danii (drugiej połowy meczu z Finlandią z wiadomych względów nie biorę pod uwagę, choć i wówczas grali chyba lepiej) na tym turnieju. Zespół Hjulmanda nie miał pomysłu, jak sforsować dobrze zorganizowaną obronę Rosji. W ofensywnej trójce mieli za mało przebojowości i umiejętności wygrywania pojedynków w bocznych sektorach, a w drugiej linii nie było zawodnika o charakterystyce Christiana Eriksena. Kogoś, kto potrafiłby wykorzystywać przestrzenie pomiędzy formacją pomocy, a obrony rywala. To jednak dość normalne problemy dla drużyn o sile Duńczyków. Nie są faworytem do triumfu, więc mają słabe punkty. Gra otworzyła się dopiero po pierwszej bramce, kiedy Rosja musiała odważniej zaatakować. Zespół Stanisława Czerczesowa jest łatwy do skontrowania, co szczególnie przy ostatniej bramce wykorzystali Duńczycy.

Dania z pewnością nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W starciu 1/8 z Walią będą faworytem, a mecz z Belgią pokazał, że potrafią postawić się każdej reprezentacji. Braithwaite i Poulsen to zawodnicy potrafiący grać z kontry, a środek pola w postaci Hojbjerg-Delaney jest bardzo trudny do zdominowania. Zwłaszcza zawodnik Tottenhamu imponuje na EURO 2020. W kadrze nie ogranicza się tylko do roli faceta od czarnej roboty. Częściej bierze grę na siebie i szuka otwierających zagrań. Z innych nieoczywistych przed turniejem zawodników w oczy rzuca się Joakim Maehle. Mimo, że gra on na swojej nienaturalnej pozycji (na lewej, a nie na prawej stronie) to jest jednym z głównych zagrożeń pod bramką rywali. Nie ma akcji, którą by odpuścił. Widać, że to chłopak z Atalanty i trenuje pod okiem Gasperiniego. Maehle jest nie do zajechania.

Druga drużyna do kibicowania

Na wielkich turniejach zawsze szukamy drugich drużyn do kibicowania. I obecnie wiele fanów kieruje swoje spojrzenie w stronę reprezentacji Danii. Po pierwsze, sytuacja z Christianem Eriksenem. Oglądając mecze Duńczyków nie da się zapomnieć o tej sytuacji i z tyłu głowy zawsze mamy, że oni grają dla swojego kolegi. Po drugie, atmosfera na Parken. Tylko w Budapeszcie kibice podobnie wspierają swoją reprezentację. Każdy dzisiejszy gol Duńczyków to euforia nie do opisania. Po ponad roku oglądania pustych trybun i słuchania sztucznego dopingu „żywe” reakcje to miód dla naszych uszu. Po trzecie, Dania po prostu dobrze gra w piłkę. Ci, którzy oglądali ich mecze po prostu to widzą, ale wystarczy jeszcze raz przeczytać liczby przytoczone na początku tekstu.

Kamil Glik po meczu z Hiszpanią mówił, że dla reprezentacji Polski turniej się dopiero zaczął. To samo dziś mogą powiedzieć Duńczycy. Przetrwali zawirowania, wyszli z grupy i jeśli nadal będą grać na takim poziomie to przewidywania sprzed turnieju mogą się sprawdzić – Dania będzie czarnym koniem turnieju.

Foto: Marco Canoniero/Depositphotos

Obserwuj autora na Facebooku i Twitterze

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,770FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ