Spójrzmy prawdzie w oczy. Chicago Bulls nie wygrali żadnego mistrzostwa NBA od czasów legendarnej ekipy Phila Jacksona z Michaelem Jordanem i Pippenem w składzie. Ich sześć jedynych triumfów miało miejsce w latach 1991-1993 oraz 1996-1998. Dzisiaj, po latach posuchy, w drużynie „Byków” zapala się światełko nadziei, by przynajmniej powalczyć o to najwyższe trofeum. W głównej mierze ma to miejsce za sprawą świetnego sezonu w wykonaniu DeMara DeRozana.
Zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie skończył się nawet sezon regularny, więc poprzednie słowa mogą być trochę na wyrost, ale Chicago naprawdę nie próżnuje. W Konferencji Wschodniej zajmują aktualnie pierwsze miejsce po 60. rozegranych spotkaniach. Z tym aneksem, że w tym momencie Miami Heat ma jeden mecz więcej do rozegrania. Niemniej jednak to Chicago wydaje się najbardziej realnym pretendentem do mistrzostwa Konferencji Wschodniej. Nie zapominając przy tym o obrońcach tytułu mistrzowskiego NBA, czyli Milwaukee Bucks, które w każdej chwili może odpalić.
DeMar DeRozan goni legendy
Za sprawą świetnych wyników Bulls stoi wiele osób, ale czołową postacią z pewnością jest DeMar DeRozan. W pewnym czasie uważałem, że Amerykanin pewnego poziomu w karierze już nie przeskoczy, a ten po przeniesieniu się do Chicago wygląda jak rasowy MVP. 32-letni koszykarz ma właśnie serię 8 kolejnych spotkań z +35 zdobytych pkt na skuteczności nie mniejszej niż 50% FG. Wcześniej nie dokonał tego żaden inny zawodnik w historii ligi NBA.
Jak słusznie zauważyli nasi znajomi ze strony „Roster” – Wcześniejszy rekord 5 takich występów należał do Damiana Lillarda, LeBrona Jamesa, Carmelo Anthony’ego, Shaquille O’Neala, Karla Malone i Bernarda Kinga. Gdyby usunąć warunek skuteczności, to DeRozan zaliczył już 8 spotkań z rzędu, w których przekroczył granicę 35 pkt, co plasuje go na 6. pozycji w historii NBA. Przed nim znajdują się tylko: LeBron James (9), Michael Jordan (10), James Harden (10 i 11). Liderem jest Kobe Bryant. W 2003 roku w aż 13 kolejnych spotkaniach zdobywał 35+ PTS.
Po prostu WOW.
Miniona noc w Chicago
Powyższe wyniki są również efektem ostatniego spotkania z minionej nocy, kiedy to „Byki” podejmowały u siebie w Chicago Atlantę Hawks. Mecz zakończył się wynikiem 112:108 na korzyść gospodarzy, a na kilkanaście sekund przed końcem czwartej, ostatniej kwarty, DeRozan zaliczył indywidualną, punktową akcję, która dała prowadzenie Chicago.
Okazała się to kluczowa sytuacja dla wyniku meczu. Chwilę później „Czerwone Byki” mogły świętować zwycięstwo, a DeRozan przypieczętował swój występ najlepszym punktowym rezultatem na parkiecie (37 PTS). Co warte do dodania, zrobił to na nieludzkiej wręcz skuteczności w postaci 71%. Do swojego dorobku dołożył 6 zbiórek i 3 asysty.