To był mecz o życie. Atletico walczyło o przedłużenie nadziei na grę wiosną w Lidze Mistrzów. Bayer nie miał już na to szans, mógł jednak przybliżyć się do udziału w Lidze Europy, praktycznie wyrzucając Rojiblancos z europejskich pucharów. Stawka rywalizacji na Civitas Metropolitano była zatem niemała.
Początek z aptekarską dokładnością
Na pierwszą groźną okazję w tym spotkaniu czekaliśmy do 10. minuty i od razu została ona zamieniona na bramkę. Wszystko zaczęło się od straty piłki na własnej połowie przez Antoine’a Griezmanna. Krzyk Francuza przy domniemanym faulu został słusznie przez sędziego zignorowany i goście mogli przeprowadzić morderczą akcję. Po dwóch podaniach w polu karnym Atletico znalazł się z piłką niepilnowany przez nikogo Moussa Diaby i precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania. Aptekarze po raz kolejny pokazali, że w tym sezonie nie mają problemów z rozmontowywaniem defensywy Rojiblancos.
Atletico potrzebowało chwili, by podnieść się po tym ciosie, po kilku minutach rzuciło się jednak do odrabiania strat. Widać było, że goście z Leverkusen nie stanowią w obronie monolitu i niedługo mieliśmy się o tym przekonać. Wyrównująca bramka padła w 22. minucie, gdy precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Yannick Carrasco. Przy tej akcji swoje winy niejako odkupił Griezmann, zaliczając asystę przy golu Belga.
Strata = bramka
Kto liczył na to, że po zdobytej bramce Atletico dalej będzie kontynuować swój napór, ten mógł się nieco zdziwić. Można powiedzieć, że ze straconej bramki niejako skorzystał Bayer — Aptekarze otrząsnęli się po stracie gola i ruszyli po utracone prowadzenie. Znowu pomocną dłoń w stronę gości wyciągnął jeden z graczy Atleti. Tym razem stratę na własnej połowie zaliczył Angel Correa i chwilę potem Oblak znów wyciągał piłkę z siatki. Dobre podanie Amiriego skutecznie wykorzystał Hudson-Odoi. Correa mógł tylko po tej akcji złapać się za głowę.
Oglądaliśmy wyrównane spotkanie, w którym nie brakowało sytuacji z obu stron. Atletico starało się prowadzić grę i co jakiś czas sprawdzali czujność Lukasa Hradeckiego. Bayer najczęściej odpowiadał szybkimi atakami, w których świetnie czuł się Moussa Diaby. To Francuz był najjaśniejszą postacią pierwszej połowy, po której ekipa Xabiego Alonso prowadziła na Metropolitano.
Wejście smoka
Widać było, kto musi bardziej postarać się w drugiej połowie. To Rojiblancos szybciej pojawili się na murawie po przerwie z chęcią poprawy gry. W szatni zostali bezużyteczny Hermoso oraz Correa, w ich miejsce Simeone wprowadził Saula i Rodrigo De Paula. Argentyńczyk zaliczył w tym spotkaniu prawdziwe wejście smoka. W 50. minucie po akcji najaktywniejszego w ekipie gospodarzy Carrasco piłkę otrzymał właśnie De Paul i popisał się pięknym uderzeniem z ok. 20 metrów. Na Metropolitano znów był remis.
Drużyna Cholo znów złapała wiatr w żagle i starała się wykorzystać stworzoną przewagę. Do najlepszych okazji dochodził Griezmann. To jednak nie był wieczór Francuza i nie potrafił on znaleźć sposobu na Hradeckiego. Goście z Leverkusen opadli z kolei z sił i ograniczali się do sporadycznych zrywów, skupiając się przede wszystkim na defensywie. Nie znaczy to jednak, że ekipa Xabiego Alonso nie miała swoich szans, jednak strzały Diaby’ego czy Paulinho w świetnym stylu bronił Oblak.
Emocje nawet po ostatnim gwizdku
Czas płynął, a mimo wyraźniej przewagi Atletico wciąż nie potrafiło zdobyć upragnionej trzeciej bramki. Simeone rzucił na boisku cały swój ofensywny arsenał, łącznie z będącym ostatnio w kiepskich stosunkach z trenerem Atleti Joao Felixem. Kolejne wrzutki czy strzały z daleka nie przynosiły jednak gola. W ostatnich sekundach przy rożnym w polu karnym Aptekarzy pojawił się nawet Oblak i właśnie ta sytuacja przyniosła nam na koniec ogromne emocje. Początkowo sędzia zarządził koniec spotkania, jednak po wideoweryfikacji okazało się, że jeden z zawodników Bayeru zagrał piłkę ręką. Mecz został wznowiony i do stojącej na wapnie piłki podszedł Carrasco. Był to karny na wagę Ligi Mistrzów.
Ku rozpaczy kibiców na Metropolitano, Belg uderzył po prostu fatalnie. Hradecky odbił piłkę przed siebie, później piłka po główce Saula wylądowała na poprzeczce, a kolejna dobitka Reinildo nie wylądowała w siatce, gdyż piłka odbiła się od pleców… Yannicka Carrasco. Był to dramatyczny koniec meczu i przekreślenie szans Atleti na grę wiosną w Champions League.
Zarówno ekipie Simeone jak i drużynie z Leverkusen przed ostatnią kolejką fazy grupowej pozostał korespondencyjny pojedynek o udział w fazie pucharowej Ligi Europy. O ile jednak dla będącej w ogromnym kryzysie drużyny Bayeru byłby to niezły wynik i dobry prognostyk na przyszłość, o tyle dla Atletico tegoroczna kampania w Europie już teraz musi być oceniona jako kompletna katastrofa. Atletico, będąc przed rozpoczęciem rozgrywek murowanym faworytem do wygrania grupy B, odpada z Ligi Mistrzów już jesienią. Simeone nie pozostaje nic innego, jak szukanie zadośćuczynienia w LaLidze.