Aston Villa coraz bliżej czołówki! Tottenham z trzecią porażką z rzędu

Tottenham i Aston Villa chcieli dzisiejsze spotkanie wykorzystać, aby zbiżyć się do czołówki po wczorajszym podziale punktów pomiędzy Manchesterem City, a Liverpoolem. Dla zespołu Unaia Emery’ego odnieść zwycięstwo na wyjeździe to jednak nie lada sztuka (2 wygrane w 6 meczach tego sezonu Premier League), natomiast drużyna Ange’a Postecoglou ma tak duże braki kadrowe, że wielu opinionistów już wieszczy im upadek. Ten mecz mógł potoczyć się w każdą stronę.

REKLAMA

Gospodarze grali dziś zaskakująco dobrze

Ange Postecoglou nie mógł dziś skorzystać z żadnego podstawowego środkowego pomocnika i musiał wykazać się kreatywnością. Do pierwszego składu po długiej kontuzji spowodowanej zerwaniem więzadeł krzyżowych wrócił Rodrigo Bentancur (w pierwszej połowie i tak opuścił boisko i wszedł za niego Hojbjerg), pojawił się też Giovani Lo Celso, a środkowy tercet dopełniał Kulusevski. Jego miejsce na prawym skrzydle zajął Brennan Johnson, natomiast na nominalną pozycję Walijczyka (lewe skrzydło) wskoczył Bryan Gil.

Tottenham, jak na te braki kadrowe i siłę przeciwnika, zaskakująco dobrze wszedł w mecz. W 22. minucie objął prowadzenie po fantastycznym strzale Lo Celso, co było udokumentowaniem przewagi. W akcjach ofensywnych grali z dużą swobodą i bez problemu wchodzili w pole karne rywala. Jeszcze lepiej działał pressing. Ange Postecoglou wyszedl z założenia, że przeciwnicy nie wykorzystają faktu, że grają dziś bez żadnego nominalnego stopera (środek obrony tworzyli Davies i Emerson), jeśli odbierze im się piłkę na ich połowie i wychodziło im to świetnie.

Postecoglou przygotował dobry plan na mecz, natomiast Emery chyba przekombinował

Trener Aston Villi ustawił Ezriego Konsę, najlepszego stopera zespołu, na prawej obronie. Matty Cash natomiast powędrowal pięterko wyżej, a bliżej lewej strony zagrał McGinn, który lepiej czuje się jednak na przecwinej stronie. Prawdopodobnie było to dosotosowanie się do sposobu atakowania Tottenhamu, jednak gra z piłką The Villans mocno kulała. Można było też odnieśc wrażenie, że gra wysoko ustawioną linią obroy przy niewielkiej presji na piłkę nie za bardzo przeszkadza rywalom.

Pod koniec pierwszej połowy The Villans częściej zaczęli stosować wysoki pressing i Koguty popełniały błędy. Jeden z nich przyczynił się do stałego fragmentu gry, po którym wyrównał Pau Torres. W przerwie Emery dokonał podwójnej zmiany zdejmując Casha i Diaby’ego, a wprowadzając Baileya i Tielemansa. Choć goście grali nieco lepiej, tak nadal stroną dominującą był Tottenham. Niemniej jednak, to Aston Villa wyszła na prowadzenie. W 61. minucie świetną dwójkową akcję zagrali Tielemans z Watkinsem i ten drugi trafił do siatki na 2:1. Zespół Ange’a Postecoglou uparcie starał się wyrównać, ale ciągle brakowało centymetrów. Albo przy strzałach, albo aby spotkać się z piłką w polu karnym w czystej okazji strzeleckiej. Choć zagrali dobry mecz – muszą pogodzić się z porażką.

Tottenham 1:2 Aston Villa (22′ Lo Celso – 45+7′ Pau Torres, 61′ Watkins)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,630FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ