Barcelona pewnie zmierza po mistrzostwo Hiszpanii, a Robert Lewandowski pozostaje liderem klasyfikacji strzelców LaLigi. Klęska w Pucharze Króla sprawiła jednak, że Polak znalazł się na cenzurowanym. Jego dyspozycję z ostatnich tygodni postanowił skomentować Juan Jimenez z „ASa”, który zasugerował, że w Katalonii rosną wątpliwości względem przydatności Lewego i jego zdaniem nie są one bezpodstawne.
Lewandowski miał być liderem drużyny
Barca dzielnie walczyła o „wyrwanie” Polaka z Bayernu Monachium, wierząc, że stanie się kluczową postacią zespołu. Hiszpański dziennikarz zauważa jednak, że gole Roberta nie mają większego znaczenia. W jakim sensie? Trafienia Lewego bezpośrednio przesądziły o wygranych nad Mallorcą, Valencią oraz Realem Betis. Gdybyśmy odjęli od bilansu Barcy wszystkie bramki naszego rodaka, drużyna miałaby… dokładnie 6 punktów mniej. Oczywiście, to duże uproszczenie, ale Lewy zazwyczaj notował swoje trafienia w meczach, które Barcelona i tak wysoko wygrywała. W trudnych meczach, przeciwko mocnym rywalom – nie potrafił dać impulsu do walki.
Dziennikarz jasno wiąże przyszłość Polaka z potencjalnym powrotem Leo Messiego. W klubie mają zastanawiać się, jaki sens będzie miał angaż obu napastników. Czy Argentyńczyk dałby impuls do lepszej gry Lewandowskiego, a może Robert lepszy już po prostu nie będzie? Postawa Lewego ma zostać przeanalizowana na chłodno po zakończeniu sezonu, jednak w tym momencie panuje przekonanie o sporym niedosycie. Barca potrzebowała lidera, który zaprowadziłby klub na ścieżkę sukcesów, tymczasem Polak nie spełnia pokładanych nadziei, czego przykładem były porażki z Bayernem, Manchesterem czy Realem. Cała drużyna zawodziła, jednak Lewandowski niczym nie wyróżniał się na tle kolegów. Barcelona ma się w tym momencie zastanawiać, czy to kwestia tylko tych spotkań, czy też Lewy po prostu jest takim typem piłkarza, który będzie błyszczał, gdy cała drużyna ma swój dzień, ale popadał w przeciętność, gdy pozostali piłkarze mają problemy.