Choć występ Leo Messiego i Interu Miami na Klubowych Mistrzostwach Świata zakończył się rozczarowaniem, Argentyńczyk szybko wrócił do strzelania goli i wygrywania spotkań. Po bolesnej porażce 0:4 z Paris Saint-Germain, Leo Messi poprowadził swój zespół do efektownego zwycięstwa w Major League Soccer. Ofiarą był Montreal, który nie był w stanie powstrzymać magii 38-latka.
Leo Messi bawi się w MLS
Inter Miami pewnie pokonał Montreal 4:1, notując dziewiąte zwycięstwo w sezonie. Spotkanie zdominowała akcja, która szybko obiegła media – Messi, mając w pobliżu kilku metrów siedmiu rywali z pola i bramkarza, bez problemu zdołał znaleźć drogę do siatki. Uderzenie przypominało scenariusz rodem z gier komputerowych, ale takich na poziomie amator, w których przeciwnicy poruszają się chaotycznie i nieporadnie.
Ankara Messi, Ankara Messi, Ankara Messi Ankara Messi, Ankara Messi . 🐐 pic.twitter.com/DsvmC73hns
— Major League Soccer (@MLS) July 6, 2025
Nie da się ukryć, że Montreal to jedna z najsłabszych drużyn w lidze – gorszy bilans punktowy ma obecnie jedynie znajdujące się w głębokim kryzysie LA Galaxy. Jednak nawet na tle słabszego rywala indywidualny popis Messiego zasługuje na uznanie. Pokazał nie tylko technikę, ale także niesłabnącą wizję gry i błysk geniuszu, który od lat czyni go wyjątkowym.
Gol Messiego był jego 50. trafieniem w barwach Interu Miami – osiągnął ten wynik w zaledwie 63 spotkaniach. Dla porównania, w Paris Saint-Germain zdobył 32 bramki w 75 meczach. MLS to bez wątpienia mniej wymagająca liga, ale trudno nie zauważyć, że nawet w wieku 38 lat Argentyńczyk przewyższa rywali o klasę, jeśli nie dwie.
Wybór MLS był świadomym krokiem w kierunku spokojniejszego zakończenia kariery, ale Messi nie przestaje grać z pasją i na najwyższym poziomie. Dla kibiców w Stanach Zjednoczonych to niepowtarzalna okazja, by oglądać żywą legendę futbolu z bliska – i to w formie, która wciąż potrafi zapierać dech w piersiach.