Wygrywając z Barceloną, Inter Mediolan awansował do drugiego finału Ligi Mistrzów w przeciągu trzech ostatnich sezonów. Klub, który pod względem finansowym odstaje od ścisłej europejskiej czołówki znalazł sposób, aby rywalizować z nią jak równy z równym. Głównym architektem tego sukcesu jest Simone Inzaghi. Trener, który pozostaje trochę w cieniu, ale zdołał stworzyć zespół gotowy na zdobywanie najważniejszych trofeów.
Więcej niż suma indywidualnych umiejętności piłkarzy
Jednym z kryteriów, którym oceniamy pracę trenerów jest porównanie jakości zawodników, jakich ma do dyspozycji do rzeczywistej gry, jaką drużyna prezentuje na boisku oraz ich rezultatów na przestrzeni całego sezonu. Jeśli zespół gra gorzej niż wskazywałaby na to suma umiejętności wszystkich zawodników w podstawowej jedenastce czy też całej kadrze oznacza to, że szkoleniowiec nie wykonuje dobrej pracy. Jeśli jest odwrotnie, wówczas menedżer zasługuje na pochwały.
Spośród europejskiej czołówki na przestrzeni ostatnich kilku lat Inter jest jednym z zespołów, w których ta różnica jest najbardziej na plus. O niewielu drużynach możemy powiedzieć, że osiągają wyniki tak bardzo ponad stan jak Nerazzuri. Imponująca jest praca Xabiego Alonso z Bayerem Leverkusen. Na dłuższym dystansie największy postęp prawdopodobnie powinniśmy przypisać Gian Piero Gasperiniemu w Atalancie. Simone Inzaghi również należy do grona trenerów, którzy wyciskają maksimum z potencjału swojego zespołu. Według szacunków portalu FB Ref Inter jest dziesiątym klubem w Europie pod względem wydatków na pensje piłkarzy (a zapewne byłby niżej, gdyby dokonywał więcej gotówkowych transferów, ponieważ transakcje bez kwoty odstępnego wiążą się z zaoferowaniem piłkarzowi wyższych zarobków). Finansowo nie operują na poziomie najlepszych, a mimo to są w stanie po raz drugi w ostatnich trzech latach zagrać w najważniejszym meczu w klubowym futbolu.
Simone Inzaghi potrafi także świetnie obudowywać piłkarzy
Gola na 3:3, który zapewnił Interowi dogrywkę zdobył 37-letni Francesco Acerbi. Gdy Włoch przechodził na Giuseppe Meazza z Lazio za 4 mln euro, dla kibiców Nerazzurich był symbolem braku ambicji właścicieli klubu. W Interze drugą młodość przeżywa 36-letni Henrikh Mkhitaryan, który już dobrych kilka lat temu, grając jeszcze w Anglii, wydawał się mieć swój najlepszy czas za sobą. Podobnie historia ma się z 35-letnim Matteo Darmianem. Hakan Calhanoglou przychodził z Milanu jako ofensywny pomocnik, a u Simone Inzaghiego stał się ciężko pracującym głęboko cofniętym rozgrywającym.
Gwiazdą Interu jest kolektyw
Sukces Interu jest tym bardziej imponujący, że Simone Inzaghi nie dostał „samograja”, w którym trzeba tylko zadbać o odpowiedni balans w składzie i stworzyć piłkarzom warunki do eksponowania swoich umiejętności. W kadrze mistrzów Włoch nie ma żadnego piłkarza, o którym bez zastanowienia powiedzielibyśmy, że jest gwiazdą światowego formatu. Najbliżej do takiego statusu Lautaro Martinezowi, natomiast Argentyńczyk znajduje się półkę niżej od ścisłej czołówki najlepszych graczy na świecie. O Interze wiele mówi też fakt, iż nawet w przypadku wygrania Ligi Mistrzów raczej żaden z piłkarzy nie będzie kandydatem do wygrania plebiscytu Złotej Piłki. W tym zespole gwiazdą jest kolektyw. System gry, który stworzył Simone Inzaghi jest unikalny, ale piłkarze rozumieją go idealnie. Inter jest obecnie wzorem dla wszystkich trenerów, którzy chcą stosować ustawienie z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi.
⚫️🔵 Inter president Marotta confirms Simone Inzaghi as key part of the project: “He’s been excellent once again, he deserves all the credit”.
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) May 7, 2025
“Inzaghi is an absolutely crucial part of our long-term model”. pic.twitter.com/x17k6dr76j
Simone Inzaghi nie może liczyć, że o losach meczu przesądzi geniusz któregoś z piłkarzy i jego własna inwencja twórcza. 49-latek musiał więc stworzyć system, który eksponuje atuty zawodników, a w starciach z czołowymi zespołami na świecie przygotować także plan uderzający w czułe punkty rywali. Z Barceloną – choć można się spierać czy zasłużyli na awans, ponieważ to podopieczni Hansiego Flicka sprawiali lepsze wrażenie przez większość dwumeczu – się to udało. Inter nie zatrzymał ich ofensywy, ponieważ tego większość zespołów nie jest w stanie zrobić, a wykorzystał mankamenty w defensywie.
Simone Inzaghi wziął na celownik linię obrony Barcelony
Blaugrana przystąpiła do rywalizacji z Interem, nie mając swojego podstawowego lewego obrońcy, Alejandro Balde. W jego miejsce zagrał Gerrard Martin, który w pojedynkach fizycznych, szybkościowych oraz powietrznych z Denzelem Dumfriesem z góry był na przegranej pozycji. Prawy wahadłowy Interu zdobył dwa gole z rzutów rożnych na Montjuic, ale jego przewaga względem Gerrarda Martina udokumentowała się przede wszystkim w trzech asystach, w tym kluczowej, dającej dogrywkę, gdy fizycznie po prostu zdemolował swojego rywala. Inter bardzo często budował akcje na lewej stronie, aby stworzyć Dumfriesowi więcej przestrzeni, a potem zmienić ciężar gry.
W pierwszym spotkaniu kontuzji nabawił się Jules Kounde i w rewanżu na prawej obronie od 1. minuty zagrał Eric Garcia. Dla Hiszpana jest to nietypowa pozycja, z czego też skorzystał Inter. Simone Inzaghi tutaj wykorzystał niezdecydowanie Erica Garcii w doskoku przy wysokim pressingu, dzięki czemu Inter wypracował sobie dwa gole przewagi w pierwszej połowie. Nerazzuri budowali grę na lewej stronie i skutecznie mijali pressing Barcelony dzięki Alessandro Bastoniemu.
Unicorn. https://t.co/R7q4qV7g2w pic.twitter.com/vs9OerbsNK
— h (@htomufc) May 6, 2025
Barcelona to zespół, którego praktycznie nie da się pokonać w grze technicznej, natomiast brakuje im fizyczności. Simone Inzaghi oczywiście był tego świadomy i napastnicy Interu mieli wykorzystać tą przewagę wygrywając pojedynki powietrzne oraz utrzymując piłkę po dalekich podaniach, dzięki czemu zespół miał szansę wykorzystać przestrzeń za linią obrony Barcelony.
Ostatecznie kluczowa do awansu okazała się także kapitalna postawa Yanna Sommera między słupkami oraz zabójcza skuteczność Interu (6 wykreowanych „dużych szans” w dwumeczu i 6 wykorzystanych), natomiast z tak silnym przeciwnikiem jak FC Barcelona musisz być znakomity w obu polach karnych. Niemniej jednak, przy tak stykowej rywalizacji w/w pomysły Simone Inzaghiego również były niezbędne. Wszystkie małe zwycięstwa Interu złożyły się na tą wielką wygraną i awans do finału Ligi Mistrzów.