Liverpool znudził się atakowaniem? Manchester zamurował Anfield

Liverpool remisuje bezbramkowo z Manchesterem United! Fatalna seria Czerwonych Diabłów na Anfield trwa. To już 9 spotkań wyjazdowych bez zwycięstwa z The Reds dla ekipy z Old Trafford. Ostatni raz Manchester wygrywał z Liverpoolem w roli gości 17 stycznia 2016 roku. Trenerem 13-krotnego zdobywcy Premier League był wtedy jeszcze Louis van Gaal, a strzelcem zwycięskiego gola Wayne Rooney. Dziś co prawda udało się przyjezdnym urwać punkty ekipie Jurgena Kloppa, ale zrobili to w stylu wołającym o pomstę do nieba.

Liverpool bez pomysłu na wycofane United?

Bez niespodzianki od pierwszych minut warunki w tym spotkaniu dyktował Liverpool. Gospodarze z łatwością przedostawali się pod pole karne Manchesteru, nie napotykając po drodze praktycznie żadnego oporu. Podopieczni Jurgena Kloppa napierali na rywali w przytłaczający sposób, raz po raz oddając kolejne strzały. Jedynym pozytywnym elementem w grze Czerwonych Diabłów była skuteczność blokowania. Po 30 minutach Liverpool, który zanotował aż 17 kontaktów z piłką w szesnastce rywali, był w stanie oddać zaledwie 2 celne strzały. The Reds dochodzili więc do sytuacji, ale nie były to jakieś bardzo klarowne okazje. Jeśli takie okopanie się przed własną bramką było planem Erika ten Haga na dzisiejszy mecz, to w pierwszej połowie sprawdzał się on nieźle.

REKLAMA

Jeżeli mielibyśmy z kolei mówić o grze ofensywnej gości… no cóż. Coś takiego zwyczajnie nie miało miejsca. Kiedy Liverpool był w posiadaniu piłki zawodnicy Manchesteru praktycznie nie nakładali pressingu, z automatu cofając się na własną połowę. Dobrym podsumowaniem postawy „ataku” ekipy z Old Trafford była statystyka kontaktów z piłką, jakie zanotował w pierwszych 45 minutach Rasmus Hojlund. Duński napastnik zaliczył bowiem zawrotną liczbę 4 dotknięć piłki (ale za to 1/1 celnych podań, a więc dogrywał ze stuprocentową skutecznością!).

Bicia The Reds głową w mur United ciąg dalszy

Druga połowa nie różniła się wiele od pierwszej, nie licząc zmiany stron boiska przez zawodników. Liverpool dominował, Liverpool napierał i oddawał kolejne strzały. Nie wynikało z tego jednak wystarczająco konkretów, aby zdobyć bramkę. Podopieczni Jurgena Kloppa oddali aż 34 strzały, ale większość z nich lądowała na bocznej siatce lub była blokowana przez defensorów United. Tam gdzie z kolei z interwencją nie zdążali obrońcy drużyny gości, ostatni bastion stanowił bardzo dobrze dysponowany dziś Andre Onana.

I tak zostało już do końca. Manchester United nie tylko zamurował, ale wręcz zacementował swoją bramkę. Jurgen Klopp będzie zapewne odczuwał po tym meczu olbrzymią frustrację, a kibice The Reds pełen niedosyt. Z kolei Erik ten Hag sprzedał właśnie kolejnym rywalom Liverpoolu przepis jak nie wygrać, ale też nie przegrać z maszyną z Anfield. Pytanie tylko, czy znajdą się w Premier League zespoły na tyle zdesperowane, aby wcielić w życie styl równie skrajny?

Liverpool 0:0 Manchester United

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ