RB Lipsk w ubiegłym sezonie w bardzo dobrym stylu sięgnął po Puchar Niemiec, strzelając w rozgrywkach 20 goli i tracąc ledwie 2. Podopieczni Marco Rose byli jednym z faworytów obecnej edycji, szczególnie po dobrym początku sezonu. Porażki z Manchesterem City oraz Bayerem Leverkusen nie przynosiły przecież wstydu, a zawodnicy Lipska w minioną sobotę pokazali swoją siłę ofensywną, rozbijając Köln aż 6:0.
Lipsk zlekceważył rywala?
Dzisiejszy rywal RB — ekipa VfL Wolfsburg to zespół nieprzewidywalny — ale ostatnio przegrali 3 kolejne spotkania ligowe. Faworyt był więc oczywisty, tym bardziej że Marco Rose posłał do boju takich zawodników jak Xavi Simons, Timo Werner czy Loïs Openda. Z kolei Niko Kovac zaufał m.in. Jakubowi Kamińskiemu, który w Bundeslidze nie dostawał ostatnio szans. Po raz kolejny potwierdziło się jednak, że nazwiska nie grają. Już w 14. minucie drogę do siatki Péter Gulácsiego znalazł Václav Černý, a RB Lipsk musiał odrabiać straty. Mając wielu świetnych ofensywnych zawodników… oddał ledwie jeden celny strzał!
Do końca spotkania obserwowaliśmy dramatycznie złą grę zespołu gości. Nie skłamiemy, używając słowa „bezmyślną” – bowiem wiele zagrań było absolutnie niegodnych czołowego niemieckiego klubu. Szarpał Xavi Simons, jednak i jemu brakowało celności. Dodatkowo, w 56. minucie zaćmienie rozumu zanotował Yussuf Poulsen, który zarobił drugą żółtą kartkę i osłabił swój zespół do końca meczu. Lipsk chciał, ale kompletnie nie wiedział, w jaki sposób strzelić tego jednego, wymarzonego gola na wagę remisu. Pokarać mógł ich Jakub Kamiński, który doszedł do groźnej sytuacji bramkowej, ale nie zdołał jej wykorzystać. Na tym opis występu Polaka moglibyśmy jednak zakończyć.
RB błyszczy, gdy pierwszy strzela gola, ale podstawiony pod ścianą ma problem
Wolfsburg? Może to będzie ten długo wyczekiwany przełom? Trudno jednak sugerować, że Jakub Kamiński wykorzystał szansę. VfL mógł i powinien dobić zniechęconego rywala, jednak brakowało mu wyrachowania w końcówce. Po cichu liczymy jednak, że Niko Kovac cieplej spojrzy na bohaterów dzisiejszego zwycięstwa, a Kamiński dostanie wkrótce swoje szanse w Bundeslidze…