Letnie okienko transferowe w większości europejskich lig będzie otwarte do 31 sierpnia/1 września. Mimo, że obserwowaliśmy już wiele ciekawych ruchów, wciąż pozostaje znaczne grono graczy, którzy powinni znaleźć sobie nowe kluby, ale dotychczas tego nie zrobili. Niektórzy z nich wręcz muszą dążyć do transferu. Jakich transferów polskich piłkarzy spodziewamy się w najbliższych tygodniach? Oto nasza subiektywna lista.
Kamil Glik
Kolejne ligi wracają do gry, tymczasem 103-krotny reprezentant Polski wciąż pozostaje bez klubu. Wydawało się, że 35-latek nie będzie narzekał na brak ofert, a wypełnienie kontraktu z Benevento otworzy wiele drzwi. Na ten moment, Glikson wciąż jest wolnym graczem. Początkowo wskazywano, że najprawdopodobniej pozostanie we Włoszech. Wydaje się jednak, że z każdym dniem coraz realniejszy staje się powrót na polskie boiska. Kamil Grosicki zaczepiał niedawno swojego imiennika, sugerując możliwość angażu w Pogoni Szczecin. Gdy tworzyliśmy nasze prognozy na 2023 rok, przewidywaliśmy, że Kamil Glik powróci do Ekstraklasy i dalej wierzymy w taki scenariusz.
Kamil Piątkowski
Wrócił do Salzburga i… właściwie tyle co możemy obecnie napisać o jego sytuacji. Na starcie sezonu nie gra w austriackim klubie, nie łapie się nawet do kadry meczowej. Dziennikarz Michael Unverdorben w rozmowie z portalem WP SportoweFakty sugerował, że Polak czuje się źle w Salzburgu i każdej ze stron zależy na zakończeniu współpracy. Brakuje jedynie konkretnej, satysfakcjonującej finansowo oferty. Piątkowski w ostatnich miesiącach występował na wypożyczeniu KAA Gent i można jedynie żałować, że musiał wracać do Austrii. Naszym zdaniem kierunek belgijski – może holenderski to obecnie optymalna opcja dla kariery 24-latka. Obawiamy się jednak, że ostatecznie niewiele z tego wyjdzie. Kamil zagrał bowiem we wczorajszym sparingu z Interem Mediolan. Szanse „od święta” w szerokiej rotacji? To niestety realny scenariusz.
Kamil Grabara
Na co dłużej czekać? Łączono go z Fiorentiną, jednak włoski klub najprawdopodobniej wybrał innego golkipera. Miał budzić zainteresowanie klubów Premier League, sugerowano szansę transferu do Bayernu Monachium, jednak na ten moment pozostaje piłkarzem Kopenhagi. W lidze duńskiej zadebiutował w 2019 roku, właśnie zaczyna swój piąty sezon w Superligaen. Jeśli chce osiągnąć więcej, musi poszukać nowych wyzwań. Zaskakujące, że solidne europejskie kluby szukając nowych bramkarzy wybierają naprawdę wątpliwe opcje, a tak oczywisty kandydat jak Grabara dalej gra w przeciętnej Kopenhadze. Jeśli jego pracodawca nie awansuje do Ligi Mistrzów (a może go zatrzymać… Raków Częstochowa), Kamil powinien naciskać na transfer. Póki co nadal jest sporo szumu i bardzo mało konkretów.
Jacek Góralski
Formalnie nadal jest zawodnikiem Bochum, w którym ostatni raz zagrał w lutym. Piłkarz, który swego czasu walczył o miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski w maju miał być zdecydowany na zmianę klubu, ale najwyraźniej próbował podjąć kolejną próbę. Problem w tym, że w ogóle nie pojechał na przedsezonowe zgrupowanie! Szanse na kolejne występy w Bundeslidze są znikome. Nie jest wolnym graczem, więc jeśli nie znajdzie sobie nowego pracodawcy, czekają go kolejne miesiące bez gry.
Bartłomiej Drągowski
Ależ ta kariera się mocno skomplikowała… Miał trafić do Southampton, powtarzano, że jest skazany na mocny transfer, jednak wylądował „tylko” w Spezii. Zamiast potwierdzić swoją klasę, finalnie spadł z tym zespołem do Serie B i… niewiele wskazuje na to, że znajdzie sobie nowego pracodawcę. Na przeszkodzie mają stać względy finansowe, bowiem jego włoski klub podobno oczekuje ponad 8 milionów euro. Tymczasem wartość Bartłomieja systematycznie spada i z 16 milionów euro w czerwcu 2021 roku doszła do ledwie 4.5 miliona euro obecnie. Drągowski może oczywiście pozostać w Serie B i walczyć o awans, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że wpakował się w naprawdę niefajną sytuację. Podobno jego transfer wciąż jest możliwy w najbliższym czasie, jednak chyba po prostu brakuje konkretnych ofert.