Co to była za kolejka! Bayern Monachium został strącony z fotela lidera Bundesligi, swoje spotkania wygrały za to skazywane na pożarcie Bochum i Hoffenheim. Kibice niemieckiej piłki dostali solidną dawkę emocji przed przerwą reprezentacyjną, a my — materiał do rozważań.
Nagelsmann igra z ogniem i ma już pierwsze poparzenia
Jakkolwiek tanio to obecnie nie zabrzmi — spodziewaliśmy się tego. Po wspaniałym zwycięstwie nad PSG, w Monachium zapanowała atmosfera, jakby lada dzień miała odbyć się ceremonia na zakończenie sezonu. Owszem, Bawarczycy wygrali niezwykle prestiżowy dwumecz, ale… życie toczy się dalej. Trudno nie odnieść wrażenia, że Julian Nagelsmann przesadnie uwierzył, że najtrudniejsze jest już za nim. W starciu przeciwko Bayerowi Leverkusen pozostawił na ławce rezerwowych Jamala Musialę, którego w środku pola miał zastąpić Leroy Sane. Bayern bez swojego prawdopodobnie najlepszego zawodnika w obecnym sezonie, został zdominowany w pierwszej połowie. Czuć też było brak Choupo-Motinga, a kilku innych graczy pokroju Daviesa czy Müllera zagrało mocno poniżej oczekiwań. Nie obserwowaliśmy Bayernu w trybie walca, a drużynę, która do pewnego momentu wierzyła, że mecz sam się wygra. Zadziwiające, że takim meczu do ostatniego kwadransa na ławce trzymany był Mathys Tel, który mógłby namieszać swoją młodzieńczą nieprzewidywalnością.
Dla piłkarzy Xabiego Alonso zwycięstwo ma wyjątkowy smak. Mimo że ledwie 3 dni wcześniej grali w Lidze Europy, prezentowali się bardzo dobrze pod względem kondycyjnym. Bayern, który miał aż 8 dni przerwy oszczędzał m.in. Musialę i nie zagrał na 100%. Tak jak splendor wygranej nad PSG spadł na trenera, tak Nagelsmann może ponieść poważne konsekwencje, jeśli Bayern 1 kwietnia nie pokona u siebie Borussii Dortmund. Wpadka z Leverkusen przydarzyła się w złym momencie, bowiem teraz przez 2 tygodnie niemieckie media będą rozkładały na czynniki pierwsze, dlaczego piłkarze Leverkusen dzielnie walczyli o 3 punkty, a zawodnicy z Monachium przespali znaczną część spotkania. Nagelsmann mógł kupić sobie spokój, tymczasem czekają go teraz nerwowe dni. Jasne, to nie jest sprawiedliwe, ale w futbolu często jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Bayern nie był przygotowany na tak trudny bój i zaliczył potknięcie, które może okazać się kosztowne.
Borussia Dortmund po raz pierwszy od lat ma realną szansę na tytuł
Po raz pierwszy od wielu lat, na tym etapie sezonu możemy napisać, że to rywal Bayernu Monachium jest bliższy mistrzostwa Niemiec. Bawarczycy zagrają teraz z BVB na własnym terenie, ale to oni muszą wygrać — remis będzie sukcesem BVB. Borussia po porażce z Chelsea i remisie przeciwko Schalke odpowiedziała w najbliższy możliwy sposób, rozbijając Kolonię. Wydaje się też, że czas gra na korzyść tego zespołu, bowiem kilku zawodników (Adeyemi, Brandt, Moukoko) powinno w niedalekiej przyszłości wrócić do zdrowia.
O ile Bayern musi myśleć o Bundeslidze, ale i trudnym starciu przeciwko Manchesterowi City w Lidze Mistrzów, o tyle Borussia ma przed sobą jasny cel. Nie przegrać w Monachium, a potem w kolejnych 8 spotkaniach ligowych zaliczyć nie mniej punktów niż Bayern. Łatwo napisać, zrobić to na murawie będzie piekielnie ciężko, ale przecież nie jest to zadanie z gatunku niewykonalnych. Paradoksalnie, walka o tytuł może zostać rozstrzygnięta nie w Monachium, ale podczas kolejnych spotkań, gdy Borussia będzie skupiona wyłącznie na lidze – a Bayern czekają wymagające wyzwania w Champions League.
Hoffenheim słaby, Schalke znakomite? Na dole tabeli Bundesligi nic nie jest oczywiste
Omawiając 24. kolejkę Bundesligi, sugerowaliśmy, że powszechnie wyśmiewane Hoffenheim może sprawić niespodziankę i pokonać Herthę. Tak też się stało. Andrej Kramarić wykorzystał dwa karne, a zespół Pellegrino Matarazzo nieoczekiwanie uciekł ze strefy spadkowej. Na miejsce barażowe zsunęła się właśnie Hertha, która standardowo miesza zaskakujące wygrane ze wstydliwymi klęskami. Tuż za plecami zespołu ze stolicy Niemiec znalazły się Schalke oraz Stuttgart. Obie ekipy mają potencjał na utrzymanie, a różnice w tabeli nie są duże. Schalke uzbierało już 8 kolejnych spotkań bez porażki — problem w tym, że aż 6 z nich zakończyło się remisami. Piłkarze z Gelsenkirchen walczą, niestety dorobek punktowy jest poprawiany bardzo mozolnie. Z drugiej strony, w następnej kolejce będą u siebie gościć Bayer Leverkusen. Znając logikę, to będzie idealna okazja na dopisanie wygranej na swoje konto.
Co warto zauważyć, zawodnicy Bochum pokonali w tej kolejce RB Lipsk, co oczywiście jest spektakularnym sukcesem. Tylko że Riemann nie będzie wiecznie ratował drużyny, a w składzie nie ma wielkiej jakości piłkarskiej. Rotacje w strefie spadkowej zapewne będą toczyły się do samego końca sezonu Bundesligi.
Xabi Alonso zapisał najmocniejszy wynik w swoim CV
Nie wsiadamy jeszcze do hypetrainu 41-letniego Hiszpana, ale trzeba uczciwie docenić jego pracę w Leverkusen. Odkąd podjął pracę z Bayerem, jedynie Borussia Dortmund, Bayern i RB Lipsk zdobyły więcej punktów. Pokonanie Bawarczyków musi odbić się szerokim łukiem w Europie i prawdopodobnie sprawia, że Xabi na brak ofert z mocnych drużyn narzekać nie będzie. Oczywiście, trudno dziś przewidywać, czy Alonso zamierza pozostać w Bundeslidze na wiele kolejnych lat, czy też traktuje pracę z Bayerem wyłącznie jako trampolinę do poważniejszych wyzwań. Media często łączyły go z Realem Madryt, ale przecież nawet patrząc na ligę niemiecką, lada chwila może okazać się, że za nowym trenerem rozglądać się będzie RB Lipsk (obecne 5. miejsce będzie zapewne potraktowane jako spory niedosyt).
Alonso trafił z wyborem pracodawcy. Bayer Leverkusen ma wielu dobrych piłkarzy, którzy na początku sezonu zawodzili. Potencjał w tej drużyny jest naprawdę spory, ale oddajmy Hiszpanowi, że coraz lepiej nad nim panuje.
Eintracht nie potrafi przeskoczyć pewnego poziomu
W poprzednim sezonie świętowali zwycięstwo w Lidze Europy, w której pokonali m.in. Barcelonę. To miał być jasny sygnał, że są gotowi, by powalczyć o wysokie cele w rozgrywkach 2022/23. Ich stan na obecną chwilę to jednak 6. miejsce w Bundeslidze i stosunkowo jednostronnie przegrany dwumecz przeciwko Napoli w Lidze Mistrzów. Oczywiście, powodów do paniki nie ma. Z drugiej strony, w pewnym momencie byli wiceliderem tabeli, a w styczniu zdołali zremisować z Bayernem Monachium. Niestety, ostatnio zaliczyli 4 kolejne mecze bez zwycięstwa, w ten weekend przegrywając z Unionem Berlin.
Gdyby sezon zakończył się tak jak teraz, Eintracht jesienią 2023 roku trafiłby do kwalifikacji Ligi Konferencji Europy. Czy taki wynik można uznać za sukces? Wydaje się, że apetyty były zdecydowanie większe, tym bardziej, że w tym sezonie do klubu dołączyli tacy piłkarze jak Mario Gotze czy Randal Kolo Muani. Niemieckie media coraz częściej wspominają, że Oliver Glasner nie jest w stanie wykorzystać pełni potencjału z piłkarzy. Sytuacja jest o tyle specyficzna, że tacy zawodnicy jak Muani nie zamierzają ograniczać się do walki o 6. miejsce w Bundeslidze. Eintracht ma kilka gwiazdek, kuszonych przez bogatsze drużyny, a brak konkretnego sukcesu prawdopodobnie sprawi, że będą zainteresowane odejściem.
Co jeszcze wydarzyło się w 25. kolejce Bundesligi?
- Raphael Guerreiro uzbierał w tym roku już 7 asyst. Jak wyliczył OptaFranz, to najlepszy wynik spośród wszystkich piłkarzy czołowych lig europejskich. Zawodnik Borussii Dortmund dość nieoczekiwanie stał się jednym z najważniejszych graczy BVB, a klub najprawdopodobniej zaoferuje mu nowy kontrakt.
- Na zapleczu Bundesligi błysnął Michał Karbownik, który w drugim kolejnym meczu zaliczył asystę. Tym razem jego podanie wykorzystał Dawid Kownacki. Ich Fortuna Dusseldorf zajmuje 4. miejsce w rozgrywkach, ale do miejsca barażowego traci 7 punktów.
- Freiburg zremisował z Mainz, tracąc gola w 6 minucie doliczonego czasu gry. W tym roku przegrali tylko dwa spotkania w lidze – zaliczając jednak spektakularne klęski 1:5 z Borussią Dortmund oraz 0:6 z Wolfsburgiem. W bardzo spokojnym i cichy sposób ciułają punkty, wyprzedając w tabeli m.in. RB Lipsk, Eintracht Frankfurt czy Bayer Leverkusen.