Jeremy Sochan z najlepszym polskim debiutem w NBA

77. sezon NBA ruszył, a co za tym idzie — doczekaliśmy się w końcu oficjalnego debiutu Jeremy’ego Sochana w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Reprezentant Polski jest pierwszym Polakiem w NBA od czasów Marcina Gortata, a czwartym w historii całej ligi. Jak prezentowali się jego poprzednicy, a jak poszło JJ?

Obiecujący debiut Jeremy’ego Sochana

Debiuty (przed Sochanem) w wykonaniu polskich koszykarzy w NBA prezentują się następująco:

REKLAMA

1️⃣ Cezary Trybański: 0 pkt, 2 zb, 1 as, 6 minut
2️⃣ Maciej Lampe: 0 pkt, 0 zb, 0 as, 2 minuty
3️⃣ Marcin Gortat: 2 pkt, 1 zb, 0 as, 2 minuty

Trzeba jednak zaznaczyć, że żaden z wyżej wymienionych nie był typowany do zrobienia zawrotnej kariery w amerykańskiej lidze. A tylko Gortat, dzięki swojej ciężkiej pracy, spędził na jej parkietach aż 12 sezonów. Ten sam, który w drafcie w 2005 roku został wybrany dopiero z 57. numerem.

Z Jeremym jest zgoła inna sytuacja, bowiem ten błyszczał już na Uniwersytecie, dostając przy okazji nagrodę za najlepszego „sixth mana”. Przez ekipę z San Antonio nie tyle, co został wybrany tylko w pierwszej rundzie draftu, ale w jej najlepszej dziesiątce. No. 9 tegorocznego draftu mimo wchodzenia głównie z ławki na Uniwerku, został rzucony na głęboką wodę przez Gregga Popovicha (trenera Spurs), który już przed startem rozgrywek zapewniał, że debiutanci dostaną swoje szanse, a Jeremy może zacząć sezon jako starter. I tak się właśnie stało.

W meczu z Charlotte Hornets Sochan wybiegł na parkiet w wyjściowej piątce. Efekt:

  • Ponad 27 minut gry
  • 4 punkty (2-8 FG)
  • 7 zbiórek (z czego dwie w ataku)
  • 2 asysty
  • 2 steale
  • 0 strat!
  • najwyższe +/- ze starterów Spurs
  • najmłodszy starter spośród debiutantów Spurs w historii klubu

Pierwsze punkty Sochana w NBA padły za sprawą dobitki. Drugie natomiast to piękny wsad, w dodatku z ręką przeciwnika, gdzie jeszcze Jeremy był faulowany (tzw. 2+1). Niestety, ale Polak nie wykorzystał, jak się później okazało, jedynego dla niego rzutu osobistego (0-1 FT).

Koszykarz dwa razy znalazł się na obwodzie i zdecydował się na rzut za 3 punkty, ale dwukrotnie mu się nie udało, mimo że miał czas i dogodną pozycję (0-2 3PT).

Tym razem nie udało mu się zaliczyć żadnego efektownego bloku, jak to miało miejsce w preseason.

Tylko D. Vassell (29) i K. Johnson (30) spędzili więcej czasu na parkiecie od Jeremy’ego w szeregach Spurs.

Jeremy Sochan? Polski Dennis Rodman

REKLAMA

Do JJ zdecydowanie bardziej należały dwie pierwsze kwarty, niż ostatnie dwie. Widać jak na dłoni, jakim graczem jest i może być Sochan w przyszłości. Dobry defensor, który ma warunki, by zdobywać punkty pod koszem, ale jego głównym zadaniem jest zbieranie piłek (co wczoraj potwierdził). Rozciąganie gry na obwodzie i odnajdywanie otwartych pozycji dla kolegów, zasłony, mądre poruszanie. Co by nie mówić, scorerem to on, póki co nie jest — i nikt od niego tego nie wymaga! Ale jeśli Polak poprawi rzut z dystansu, to może w przyszłości stać się zawodnikiem kompletnym.

Nie bez powodu Juliusz jest porównywany do legendy NBA i Chicago Bulls — Dennisa Rodmana. Panowie mają bardzo podobny profil gracza, z tym aneksem, że Rodman nie rzucał. Sochan w przeciwieństwie do niego może się tego nauczyć, zwłaszcza w Spurs, gdzie słyną ze szkolenia i poprawy takich aspektów gry (przykład — Kawhi Leonard). Problemem jednak może być to, że w sztabie zaszły małe zmiany pod tym względem i uznany trener od rzutów odszedł przed sezonem.

Sochan tak samo jak Rodman — lubi kolorowe, ekstrawaganckie fryzury. Oboje zaczęli przygodę w NBA od San Antoniu Spurs. W dodatku z tym samym numerem na plecach – 10. Stylem gry bardzo go przypomina, co jest oczywiście zaletą dla defensora, bo Rodman grał twardo jak nikt i był mistrzem w zbieraniu piłek.

Prognoza na sezon

Spurs są w przebudowie i sam Greg powiedział pół żartem — pół serio, że jeśli ktoś ma zamiar lecieć do Vegas i obstawić ich mistrzostwo, to lepiej niech tego nie robi. Gdyby nie była to ekipa prowadzona akurat przez Grega, tankowanie po Victora Wembanyama byłoby oczywistą oczywistością. Wiele ekip ma chrapkę na (najprawdopodobniej) przyszły numer jeden draftu. Szkoleniowiec nie jest jednak fanem oddawania meczów, sezonu. Niemniej w tej sytuacji kadrowej San Antonio ciężko o coś innego. Zdecydowanie będzie to sezon przejściowy, w którym Jeremy powinien łapać okazje i się rozwijać.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ