VfB Stuttgart sezon 2020/21 finiszował na pozycji numer 9. Po zakończeniu rozgrywek sprzedano Gregora Kobela oraz Nicolasa Gonzaleza, ale wydawało się, że drużyna wciąż ma potencjał na miejsce w środku tabeli. Tak się jednak nie stało – Stuttgart do końca musiał walczyć o ligowy byt. Na ich szczęście – zwycięstwo nad 1. FC Koln odniesione w dramatycznych okolicznościach (gol w 2. minucie doliczonego czasu) pozwoliło uniknąć konieczności rozgrywania baraży. Pomimo wyniku poniżej oczekiwań, sympatycy klubu tłumnie świętowali utrzymanie, na co uwagę zwrócił sam Uli Hoeness, który nie potrafił zrozumieć zachwytu ligowych rywali Bayernu. Utrzymanie VfB świętowało więcej osób, niż mistrzowską fetę Bawarczyków. Prezydent honorowy Monachijczyków nie mógł zrozumieć, dlaczego tak naprawdę nieudany sezon świętowany jest jak zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość…
Być może, to właśnie pozytywne podejście do życie sprawiło, że trener Pellegrino Matarazzo wytrzymał na swoim stanowisku mimo wielu kolejek spędzonych na miejscu spadkowym. W rzeczywistości jesteśmy świadkami przedziwnej sytuacji. Stuttgart w 7 ostatnich kolejkach odniósł ledwie 1 zwycięstwo. Wspomniane starcie z Kolonią zakończyło się wygraną po golu Wataru Endo w doliczonym czasie gry, co oczywiście spotkało się z ogromnym zachwytem kibiców. Osobiście odnoszę jednak wrażenie, że ta „słodka” wygrana przysłoniła bardzo „gorzki” sezon. Jasne, wypada zwrócić uwagę na remis z Bayernem w przedostatniej kolejce, ale „Bawarczycy” nie byli wówczas zainteresowani grą o pełną pulę i włożyli w ten mecz może 30-40% zaangażowania. Stuttgart zawiódł – kibice wydają się szczęśliwi.
Matarazzo po meczu z Kolonią nie chciał deklarować, że zostanie w klubie na kolejny sezon. Niemieckie media łączyły go nawet z Borussią Dortmund, co oczywiście szybko zostało zweryfikowane. Amerykanin wstrzymał się kilka dni, po czym potwierdził, że będzie kontynuował swoją misję z VfB Stuttgart. Szkoleniowiec notujący bardzo słabą końcówkę rozgrywek, dzięki jednemu wygranemu spotkaniu nagle był jednak łączony z wicemistrzem Niemiec. Lekka przesada, prawda?
Kalajdzic na celowniku potęg
Sasa Kalajdzic kuszony jest przez Bayern i BVB. Austriacki wieżowiec (2 metry wzrostu) w sezonie 2020/21 strzelił 16 goli, ale już w kolejnym jego bilans zamknął się na 6 trafieniach. Warto jednak zauważyć, że wiele spotkań opuścił ze względu na problemy z plecami, a dwa z trafień padły po uderzeniach z rzutów karnych (w wypadku gola z Kolonią była to dobitka jedenastki). Czy Kalajdzic to interesujący napastnik? Jak najbardziej! Czy poziom Bayernu Monachium? Osobiście mam wątpliwości. A może inaczej – po sezonie 2020/21 można było „jarać się” jego talentem, po ostatnim powinniśmy ostudzić oczekiwania.
Drużynę latem może opuścić także Borna Sosa. Wahadłowy kolejny sezon błyszczał asystami i akurat w jego wypadku zmiana na lepszy zespół wydaje się oczywista i oczekiwana. Klub zmienić chce również defensywny pomocnik Orel Mangala, za to najprawdopodobniej uda się zatrzymać Konstantinosa Mavropanosa oraz Hirokiego Ito. Co ciekawe, wśród celów transferowych wymienienia się Otara Kakabadze z Cracovii. Stuttgart od dłuższego czasu jest zespołem, który chce rozwijać i z korzyścią sprzedawać młodych piłkarzy. Kadra, którą w sezonie 2021/22 dysponował Matarazzo była zdecydowanie najmłodszą w całej lidze (średnio 22.8 lat). Dla porównania, w przypadku Bayernu Monachium taka średnia jest o 3 lata wyższa. O ile osobiście nie do końca rozumiem aż taki zachwyt względem trenera czy najlepszego strzelca drużyny, o tyle trzeba docenić fakt, że młody zespół potrafi grać w piłkę. Piłkarsko wyglądają zdecydowanie lepiej niż taka Hertha Berlin, chociaż osiągane wyniki są porównywalne.
Pokuszę się o tezę, że dla Stuttgartu nie mniej istotne co miejsce w tabeli, jest umiejętne „sprzedanie” własnych atutów
To klub, który żyje ze „spieniężania” zawodników. W teorii – Kalajdzić jest wart ok. 22 miliony euro, ma za sobą problemy zdrowotne, nie błyszczał skutecznością. Co z tego – wystarczy połączyć go z Bayernem, by piłkarska Europa podbijała rzeczywistą wartość Austriaka. Ba! Zauważcie jak pięknie rozgrywają temat – niemieckie media przedstawiają wiele mówiące nagłówki typu „Kalajdzić nie jest przekonany do Bayernu”. Przeciętny czytelnik uzna, że mamy do czynienia z nieprawdopodobnym snajperem, który rozdaje karty i może „olać” ekipę Mistrza Niemiec. Prawda jest też taka, że za rok skończy się jego kontrakt z obecnym klubem. To może być ostatnia szansa, by cokolwiek na nim zarobić. Stuttgart musi chwalić napastnika i opowiadać, że nie zamierza go sprzedać by… w rzeczywistości podbijać stawkę, za którą zgodzą się na jego odejście. Taki biznes.
VfB Stuttgart umie bawić się sukcesem, nawet jeśli tego w rzeczywistości nie ma. Patrząc przez pryzmat całego sezonu – zanotowali wynik poniżej oczekiwań. Wystarczy jednak skupić się na wygranym meczu z 1. FC Koln, a resztę puścić w zapomnienie. Kojarzycie tego mema z gościem, oblewającym się szampanem mimo miejsca poza podium? Taki właśnie jest obecny Stuttgart.