Jak zrazić do siebie kibiców – pokazuje Radomiak

Jeszcze kilka miesięcy temu co bardziej piłkarska rodzina przy świątecznym stole mogła zachwycać się nad wspaniałą rundą jesienną w wykonaniu beniaminka z Radomia. Dariusz Banasik z zawodników anonimowych i takich, którzy wcześniej odbili się od Ekstraklasy stworzył drużynę walczącą o europejskie puchary. Wówczas trudno było nie kibicować Radomiakowi, bo wszyscy lubimy takie historie. Wczorajszym dniem Radomiak jednak zraził do siebie wszystkich kibiców polskiej piłki. Okoliczności, w których zwolniono Dariusza Banasika są absurdalne.

Radomiak zraził do siebie piłkarską Polskę

Ciężko przypomnieć sobie jakiekolwiek zwolnienie trenera w historii polskiej piłki klubowej, które wśród kibiców wywołałoby aż takie oburzenie. Można odnieść wrażenie, że jedyną osobą, która uważa to za sensowne posunięcie jest prezes Radomiaka, Pan Sławomir Stempniewski. Radomiak jako beniaminek na 5 kolejek przed końcem zajmuje 7. pozycję z przewagą 7 punktów nad 10. miejscem (czyli dolną połową stawki). W Ekstraklasie zdarzają się sezony, kiedy mamy do czynienia z beniaminkami kręcącymi się wokół miejsc pucharowych, jednak spośród prawdziwych beniaminków (czyli klubów, które wchodziły do Ekstraklasy po raz pierwszy w historii lub po długiej przerwie) a nie tylko tych z nazwy lepsza w tej dekadzie była jedynie zeszłoroczna Warta Poznań. Raków w swoim debiutanckim sezonie miał 2 punkty mniej niż Radomiak obecnie (wówczas sezon Ekstraklasy liczył 30 kolejek, czyli tyle samo, ile obecnie drużyna z Radomia rozegrała meczów).

REKLAMA

Proszę mieć świadomość, że decyzja o zakończeniu współpracy była wypracowana wspólnie. Było głębokie przemyślenie, nie było to zrobione na gorąco. Próbowaliśmy dać czas drużynie, żeby trener spróbował ją odbudować. Na wiosnę rezultaty były fatalne, jesteśmy praktycznie na przedostatnim miejscu. Gdybyśmy tak dalej grali i nie mieli punktów z jesieni, to byśmy spadli. Trzeba było jakoś reagować – tłumaczył swoją decyzję na zwołanej wczoraj konferencji prasowej prezes Radomiaka, Sławomir Stempniewski. Oczywiście, wyniki na wiosnę były bardzo słabe. Gorzej wiosną punktuje jedynie Stal. Radomiak wygrał tylko 1 mecz i zdobywał średnio 0,73 pkt/mecz. Stempniewski mówiąc, że „gdybyśmy tak dalej grali i nie mieli punktów z jesieni, to byśmy spadli” ma rację. Ale pracę trenera nie powinno oceniać się wyłącznie przez pryzmat ostatnich trzech miesięcy.

Trudne warunki pracy

Nie można też jednak ukrywać, że Dariusz Banasik miał wybitnie ciężkie warunki pracy. Jeszcze niedawno docierały do nas informacje, że zespół nie ma gdzie trenować, ponieważ w Radomiu boiska są nieodśnieżone. Z tego też powodu Radomiak chwilowo przeniósł się na sztuczną nawierzchnię. Brak odpowiedniego boiska do treningu przy trudnych warunkach atmosferycznych może być jednym z czynników licznych kontuzji, które regularnie nękają zespół na wiosnę. Siłą Radomiaka w poprzedniej rundzie była przede wszystkim stabilność. Majchrowicz – Jakubik, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Leandro, Kaput, Nascimento, Machado – Maurides, Angielski. Jedenastkę zespołu Banasika większość kibiców wymieniłaby wówczas bez błędu obudzona w środku nocy.

W ostatnich miesiącach trener musiał jednak ciągle przemeblowywać ustawienie swojego zespołu. A to ktoś doznawał kontuzji, a to ktoś wypadał za kartki i w efekcie zmieniały się nie tylko personalia, ale też ustawienie. Kadra Radomiaka może nie jest wąska, ale jest z pewnością źle zbudowana. Przykładowo – jedynym prawym obrońcą jest Damian Jakubik, który niedawno zerwał więzadła. Od tego czasu Banasik na prawej obronie próbował nominalnego środkowego pomocnika Luizao, stopera Goncalo Silvę lub zmianę ustawienia na trzech środkowych obrońców i wystawienie Luisa Machado na wahadle. Dodajmy jeszcze, że Dariusz Banasik nie miał do dyspozycji rozbudowanego sztabu szkoleniowego, jak w większości klubów Ekstraklasy. Sam musiał wcielać się w rolę trenera przygotowania fizycznego, czy analityka. Warunki pracy w Radomiu pozostawały wiele do życzenia.

Brak skautów

Kolejnym tematem, który należy poruszyć przy okolicznościach zwolnienia Dariusza Banasika są transfery Radomiaka. Z pomocą dyrektora sportowego, Octaviana Moraru klub mocno penetruje egzotyczne rynki. W tym sezonie do Radomia ściągnięto aż 10 piłkarzy z zagranicy. Pomimo ogromnego zaciągu Brazylijczyków i Portugalczyków tych, którzy rzeczywiście okazali się wzmocnieniami wiele nie było. Na plus na pewno trzeba zapisać ściągnięcie Luisa Machado oraz Mauridesa (choć tą rundę Brazylijczyk ma bardzo słabą), ale zdarzały się też kompletne pomyłki, jak Rhuan, czy Mario Rondon. Długofalowo nie da się jednak budować klubu na takiej polityce transferowej.

Podczas, gdy dyrektor sportowy szuka wynalazków po całym świecie prezes Radomiaka tłumaczy, że obecnie nie stać ich na dział skautingu. – Chcemy zbudować dział skautingu, ale to wymaga pieniędzy. To są koszty, które nas przerastają. Jeśli okrzepniemy w lidze, będziemy o tym myśleć – mówił na wczorajszej konferencji Sławomir Stempniewski. To niestety kolejny przykład złego inwestowania pieniędzy w polskiej piłce. Kasa na pensję dla licznych obcokrajowców, którzy wiele do zespołu nie wnoszą jakoś się znajdzie, ale kiedy trzeba zbudować poważne struktury w klubie – pieniędzy brakuje. Umówmy się, zbudowanie pionu sportowego nieodbiegającego od realiów Ekstraklasy, czy rozbudowanie sztabu szkoleniowego to nie są gigantyczne środki. Pewnie wystarczyłoby zrezygnować z opłacania dwóch, góra trzech piłkarzy.

Wejście Radomiaka do Ekstraklasy wydawało się być powiewem świeżości w polskiej piłce. Wystarczyła jednak pierwsza, lekka wichura, aby dostrzec, że konstrukcja stoi na bardzo chwiejnych fundamentach. A głową zapłacił ten, któremu bardzo długo udawało się maskować wszystkie niedoskonałości – trener zespołu. Pozostaje nam tylko bezradnie rozłożyć ręce i powiedzieć: „polska piłko, nic się nie zmieniłaś”.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ