Za nami ostateczne rozstrzygnięcia w eliminacjach Mistrzostw Świata w strefie afrykańskiej. Znamy już wszystkie pięć drużyn, które będą reprezentować Afrykę podczas tegorocznego mundialu. Nie obyło się bez niespodzianek, ale i też sporych kontrowersji, czy nawet skandali.
Nigeria 1:1 GHANA (pierwszy mecz 0:0)
Starcie dwóch drużyn, które nie mogły zaliczyć Pucharu Narodów Afryki do udanych. Dla Ghany tamten turniej zakończył się kompromitacją i odpadnięciem już po fazie grupowej. Nigeria, chociaż wówczas dobrze zaprezentowała się w grupie, to już w pierwszej rundzie fazy pucharowej odpadła z Tunezją. Pierwszy mecz z resztą dobrze zaprezentował aktualną formę obu zespołów, czyli niby sporo się dzieje, ale bez żadnego efektu. Stąd bezbramkowy remis.
Już przed meczem rewanżowym dochodziło do małych spięć. Nigeria udostępniła Ghanie boisko na stadionie do treningu, ale ci po minięciu wyznaczonego czasu nie chcieli zejść z murawy. Zarządzający stadionem zdecydowali się więc na… wyłączenie świateł.
Mecz rewanżowy rozpoczął się od szybkiego gola autorstwa Thomasa Parteya. Ghana po tym oddała inicjatywę i skupiała się głównie na obronie. Nigeryjczycy walczyli, ale stać ich było tylko na jedno trafienie. To niestety nie dawało im dogrywki, ponieważ w barażach strefy afrykańskiej wciąż działa zasada bramek na wyjeździe.
SENEGAL 1:0(3:1) Egipt (0:1)
Powtórka z finału tegorocznego Pucharu Narodów Afryki, ale tym razem w wydaniu dwumeczowym. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Egiptu po samobójczej bramce Pape Cissa. Faraonowie wykonali więc zadanie w meczu domowym i do wymarzonego awansu brakowało im utrzymania tego wyniku w rewanżu. To okazało się trudniejsze, niż początkowo zakładano. Senegalczycy zdobyli bramkę już w 3 minucie meczu rewanżowego i walka o awans rozpoczęła się od nowa.
Wynik ten nie zmienił się ani do 90., ani do 120. minuty. To jednak w dużej mierze zasługa egipskiego bramkarza, Mohameda El-Shenawy’ego. Ten zaliczył 9 udanych obron strzałów, z czego aż 7 zostało oddanych z wewnątrz pola karnego. Egipcjanin więc dwoił się i troił, aby przedłużyć marzenia o awansie. Ostatecznie jednak do rozstrzygnięcia, która drużyna awansuje na mundial potrzebne były rzuty karne, podobnie jak podczas finału PNA.
I tutaj miał miejsce poważny skandal, który spycha na bok rywalizację sportową. Kibice Senegalu postanowili… oślepiać rywali podchodzących do rzutów karnych. Efekt? Aż 3 nietrafione rzuty karne na 4 podejścia piłkarzy Egiptu. Chociaż po stronie Senegalu najpierw Koulibaly trafił w poprzeczkę, a strzał Saliou Cissa obronił El-Shenawy, to i tak to oni wyszli zwycięsko z tego pojedynku. W taki sposób awans na mundial został przyćmiony przez zachowanie kibiców.
Algieria 1-2 KAMERUN (1:0)
Algieria na styczniowy PNA jechała z serią 35 meczów bez porażki. Na samym turnieju jednak się skompromitowała, notując jeden remis i dwie porażki. Miał to być jednak tylko wypadek przy pracy. Pierwszy mecz z Kamerunem ułożył się wręcz idealnie. Algieria wygrała 1:0 na wyjeździe, co stawiało ich w uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem.
Mecz w Algierii stał się jednak najgorszym możliwym koszmarem. Kameruńczycy dosyć szybko wyszli na prowadzenie i utrzymywali je aż do 90 minuty. W dogrywce jednak działy się rzeczy, które ciężko byłoby przewidzieć. Najpierw w 118. minucie bramkę zdobyły Lisy Pustyni. Wydawało się więc, że tym samym zapewnili sobie awans na mundial. Kameruńczycy jednak walczyli do samego końca, i w 124 minucie zdobyli gola na wagę awansu na Mistrzostwa Świata. Piłkarze zafundowali kibicom rollercoaster emocji, który nie dla wszystkich miał pozytywne zakończenie. Kameruńczycy, chociaż skazywani na porażkę, to wyszarpali ostatecznie upragniony awans.
MAROKO 4:1 DR Kongo (1:1)
Maroko od samego początku uchodziło za faworyta w starciu z Demokratyczną Republiką Konga. O ile jeszcze w pierwszy mecz zakończył się bramkowym remisem i pozwalał ich rywalom wierzyć w końcowe zwycięstwo, tak rewanż nie pozostawił żadnych złudzeń. Lwy Atlasu zaprezentowały to, z czego są znane, czyli szybki ofensywny futbol. W taki sposób przeszły przez wcześniejsze fazy eliminacji, i tak samo ostatecznie przypieczętowały swój awans na Mistrzostwa Świata.
TUNEZJA 0:0 Mali (1:0)
Dla Mali była to szansa na historyczny pierwszy awans na piłkarski mundial. Przed spotkaniami wszystko zapowiadało się pozytywnie. W końcu udało im się nawet przekonać Abdoulaye’a Doucoure do reprezentowania ich kraju. Swojego debiutu nie będzie raczej wspominał dobrze. Pierwszy mecz Tunezja wygrała po fatalnym zachowaniu jednego z obrońców Mali, Moussy Sissako. Zawodnik Standardu Liege najpierw strzelił samobója, a kilka minut później otrzymał czerwoną kartkę. Tamte wydarzenia miały przełożenie na resztę rywalizacji. Tunezyjczycy już tylko bronili wyniku, a Mali zabrakło jakości w ofensywie. Ani w pierwszym, ani w drugim spotkaniu nie oddali oni nawet celnego strzału na bramkę Tunezji. Tak więc awans Orłów Kartaginy na Mistrzostwa Świata wydaje się być jak najbardziej zasłużony.