Jedno z najważniejszych wydarzeń dla każdego fana NBA, czyli Weekend Gwiazd, rozpocznie się już dzisiaj. Drugi raz w historii największe gwiazdy najlepszej koszykarskiej ligi świata odwiedzą Cleveland.
Rozgrzewka
Weekend Gwiazd NBA 2022 rozpocznie się jak co roku meczem debiutantów oraz drugoroczniaków. Tym razem formuła rozgrywek została jednak zmieniona. Nie zobaczymy już spotkania graczy amerykańskich kontra „reszta świata”, ale miniturniej młodych graczy. 28 zawodników (12 rookiech, 12 drugoroczniaków, a także czterech zawodników G-League) zostało podzielonych na cztery drużyny. Trenerami będą legendarni zawodnicy NBA: Gary Payton, James Worthy, Isiah Thomas oraz Rick Barry.
Cztery drużyny zmierzą się w dwóch półfinałach, które zakończą się, kiedy pierwsza drużyna zdobędzie 50 punktów. Zwycięscy spotkają się w finale rozgrywanym do zaledwie 25 „oczek”. Wiemy więc, że spotkania będą zacięte i nie będzie momentu na rozluźnienie. Tegoroczny mecz młodych gwiazd został nazwany „Race to 75 points” („wyścig do 75 punktów”). To dlatego w półfinałach gra się do 50, a w finale do 25. Dlaczego akurat 75? Aby uhonorować jubileuszowy siedemdziesiąty piąty sezon ligi NBA. Pierwsze starcie zacznie się o godzinie trzeciej polskiego czasu, a każdy kolejny mecz będzie rozpoczynał się po następnych trzydziestu minutach.
Konkursy
Jak zdążyliśmy się przyzwyczaić, w sobotnią noc Weekendu Gwiazd od godziny drugiej odbywają się trzy konkursy: Slam Dunk Contest, Three Point Contest oraz Skills Challenge. O ile w dwóch pierwszych przypadkach nic (poza zawodnikami) się nie zmieniło, to rekonstrukcji został poddany konkurs umiejętności. Nie będzie to już jak dotąd starcie ośmiu zawodników walczących o zwycięstwo w pojedynkę, a starcie trzech trzyosobowych drużyn. W pierwszej zagrają bracia Antetokounmpo: Giannis, Alex i Thanasis; druga drużyna to gospodarze z Cleveland: Jarret Allen, Evan Mobley oraz Darius Garland; w trzeciej zaś znajdują się debiutanci: Scottie Barnes, Cade Cunningham i Josh Giddey.
Skills Challenge
Wspomniane trzy drużyny zmierzą się ze sobą w trzech konkurencjach, które wyłonią dwóch finalistów. Pierwsze zadanie sprawdzi umiejętności rzutowe – każdy zawodnik będzie miał 30 sekund na zdobycie jak największej liczby „oczek” z odległości od trzech do dziewięciu metrów. Rzuty punktowane będą od 1 do 5 w zależności od dystansu. Zwycięzcom przysługuje 100 tzw. Challenge Points (posłużą one do wybrania dwóch finalistów). Drugim wyzwaniem będą podania – każda drużyna otrzyma 30 sekund na trafienie największej możliwej liczby celów, które będą się ruszać i utrudniać zawodnikom wykonanie wyzwania. W tym zadaniu wszyscy zawodnicy z drużyny biorą udział razem, a zwycięzcy dostaną także 100 Challenge Points.
Trzecie starcie przetestuje każdą umiejętność z koszykarskiego abecadła. Każdy zawodnik będzie miał do wykonania pięć zadań. Na początku należy trafić podaniem do ruszającego się celu, poźniej przebiec na drugą stronę parkietu i trafić rzut pod koszem. Następnie trzeba będzie trafić trójkę i wrócić pod pierwszy kosz, aby zatrzymać czas layupem lub wsadem. Za zwycięstwo w tym zadaniu przysługuje 200 Challenge Points.
Finałowe zadanie będzie najmniej skomplikowane. Wystarczy tylko – albo aż – rzucić trójkę z połowy boiska. Drużyna, która uczyni to jako pierwsza, zwycięży pierwszy Skills Challenge w nowym formacie.
Three Point Contest
W konkursie trójek – w porównaniu do zeszłego roku – nic się nie zmienia. Ośmiu zawodników odda po pięć rzutów za trzy z pięciu różnych pozycji. Dodatkowo (z dedykacją dla Trae Younga, który lubi oddawać takie rzuty) każdy zawodnik będzie miał do dyspozycji dwie trójki z dalekiego dystansu (za pięć punktów). W tym roku w Three Point Contest wystąpią:
Desmond Bane – to druga opcja Memphis Griezzlies, zalicza średnio 17.6 punktów na mecz, a trójki trafia z 41-procentową skutecznością.
Luke Kennard – jest autorem chyba najważniejszej trójki w tym sezonie NBA. Rzut gracza Clippers dopełnił niesamowity comeback swojej drużyny przeciwko Wizards.
Zach LaVine – nieoczekiwanie w obliczu świetnej formy DeRozana jest drugim zawodnikiem Bulls pod względem ilości zdobywanych punktów, w trafionych trójkach wśród graczy „Byków” nie ma jednak sobie równych.
CJ McCollum – dwukrotnie wcześniej brał udział w konkursie trójek, a w tym sezonie trafił ich 121, co w NBA plasuje go w pierwszej czterdziestce pod tym względem.
Patty Mills – fantastycznie rozpoczął sezon, trafiając trójki jak w transie. Po kontuzji Kevina Duranta jednak jego forma znacznie spadła (jak i całego Brooklynu).
Karl-Anthony Towns – prawdopodobnie jeden z najlepszych strzelców wśród centrów. Ostatni raz podkoszowy tryumfował w konkursie trójek w 2012 roku (był nim Kevin Love). Czy Towns powtórzy jego sukces?
Trae Young – już raz brał udział w tym konkursie, występ z roku 2020 nie poszedł mu jednak najlepiej i nie dostał się do rundy finałowej. W tym sezonie trafia trójki z 38-procentową skutecznością.
Slam Dunk Contest
Od 2016 roku wszyscy fani NBA i samych wsadów czekają na powtórzenie takie rywalizacji jak ta z udziałem Zacha LaVine’a i Arrona Gordona, którzy dali prawdziwy popis. Czy tym razem będzie równie interesująco – nie wiemy, ale tegoroczni zawodnicy mają spory potencjał. W zeszłym roku wsady były tylko dodatkiem do Weekendu Gwiazd, ponieważ konkurs odbył się w przerwie samego meczu. W sobotę wracamy jednak do klasycznej formy z czterema zawodnikami – będą nimi:
Obi Toppin – gracz Knicks już rok temu dostał się do finału Slam Dunk Contest, ale przegrał w nim z Anfernee Simonsem. W tym sezonie zabłysnął przede wszystkim pięknym wsadem pod nogą w świątecznym meczu z Hawks. Madison Square Garden było pod wrażeniem!
Cole Anthony – zdecydowanie najmniej kojarzony ze wsadami zawodnik z sobotniego konkursu. Jest też najniższym zawodnikiem w tym roku – mierzy 190 cm. Nie możemy jednak powiedzieć, że na pewno sobie nie poradzi. Slam Dunk Contest wygrał przecież nawet mierzący 175 cm Nate Robinson.
Jalen Green – jedyny debiutant w tym roku, który zaprezentuje swoje dunkerskie umiejętności. Zdecydowanie jednak jest to najlepszy wybór wśród rookiech. Gdy patrzymy na jego wsady, na myśl może przyjść między innymi Vince Carter, więc poprzeczka powieszona jest wysoko.
Juan Toscano-Anderson – JaVale McGee zapamięta tego gracza Warriors! To przede wszystkim fantastycznym posterem nad centrem Phoenix dał się poznać jako świetny dunker. Ze swoim prawie dwumetrowym wzrostem i siłą, jaką wkłada we wsady, może zaprezentować się naprawdę dobrze.
Danie główne
Najważniejsze wydarzenie tegorocznego Weekendu Gwiazd zacznie się o drugiej w nocy. To będzie drugi z rzędu pojedynek drużyn LeBrona Jamesa i Kevina Duranta. Po raz kolejny zawodnik Nets nie będzie mógł jednak poprowadzić swojej drużyny w roli kapitana. Były kolega z drużyny Duranta, James Harden również ogłosił, że nie wystąpi w niedzielnym meczu. Poza nim kontuzjowany jest także Draymond Green – gracz Warriors wystąpi w Weekendzie Gwiazd, ale tylko w roli gościa w studiu TNT. Gracze, którzy zastąpili wspomnianą trójkę, to: LaMelo Ball, Jarrett Allen oraz Dejounte Murray.
Faworytem – jak co roku – wydaje się drużyna LeBrona Jamesa. Gracz Lakers od czterech lat nieprzerwanie jest kapitanem tej drużyny, która wygrywa All-Star Game. Zdecydowanie w trakcie tego weekendu będzie brakować Kevina Duranta, którego ominie już trzecie spotkanie z rzędu. James natomiast w swoim składzie ma potencjalnie lepszych starterów, ale dynamiczny i młody backcourt złożony z Trae Younga i JA Moranta może sprawić druzynie LeBrona spore problemy. Nie możemy zapomnieć też o obecności lidera do tytułu MVP na pozycji centra w drużynie Duranta, czyli oczywiście Joela Embiida. Jayson Tatum natomiast, który zastępuje KD w pierwszej piątce, jest w fantastycznej formie (ostatnio poprowadził Boston do dziewięciu wygranych z rzędu).
Kto zwycięży w tegorocznym All-Star Game? Przekonamy się w poniedziałkowy poranek. Emocji podczas całego Weekendu Gwiazd nie powinno zabraknąć! Warto zarwać najbliższe noce.
Aut.: Julian Cieślak-Sokołowski