303 dni i… koniec! Podsumowanie 10. kolejki PlusLigi

Zakończyła się 10. kolejka PlusLigi 2023/2024. Ogrom emocji, szalonych wymian, a nawet… 40-minutowy tie – break! Nie zabrakło także kadrowiczów w najwyższej formie. Gdzie było najciekawiej? Kto 6 grudnia dostał prezent, a komu przypadła przysłowiowa „rózga”?

REKLAMA

Passa Czarnych Radom przełamana!

Aż do 10. kolejki PlusLigi ekipa z Radomia była jedyną, która nie zanotowała w tym sezonie zwycięstwa. Trudny terminarz na początku sezonu zdecydowanie nie pomagał drużynie Pawła Woickiego. Okazja na przełamanie się nadeszła w częstochowskiej hali…

Spotkanie ostatniego zespołu w tabeli z beniaminkiem miało przebieg godny europejskiej siatkówki. Pierwsze dwa sety to absolutna dominacja częstochowian – w obu goście nie zdołali uzbierać nawet 20 „oczek”. Ofensywną siłę gości stanowił Sobański oraz Dulski – nękali Czarnych zarówno w ataku, jak i polu serwisowym.

Radomskie przebudzenie nastąpiło w 3. secie, kiedy to Nikola Meljanac zaczął grać na wysokim poziomie. Czarni stopniowo budowali przewagę, aż do stanu 15-20. Wtedy gospodarzy do dalszej walki poderwał Mateusz Borkowski. To właśnie m.in. dzięki niemu oglądaliśmy nerwową końcówkę (23-23). O wygranej partii dla Wojskowych zadecydował… as serwisowy Rajsnera! (23-25)

Radomianie poczuli krew i roznieśli w kolejnej partii roznieśli gospodarzy 25-13. Dobrze prezentowała się cała drużyna Czarnych – od ataku przez skuteczną obronę. Częstochowianie w tym secie popełnili masę błędów, które ostateczne doprowadziły do tie – breaka…

W decydującą odsłonę meczu lepiej weszła ekipa z Radomia (2-5). Ofensywa Wojskowych cały czas sprawnie funkcjonowała, często uaktywniał się Meljanac. Również m.in. szczelny blok pozwolił gościom wypracować przewagę, której nie mogli już wypuścić (10-14). Spotkanie zakończyła popsuta zagrywka Norwida. Premierowe 2 punkty jadą do Radomia!

303 dni – dokładnie tyle kibice Wojskowych czekali, aby zobaczyć kolejne zwycięstwo swojej drużyny. Ostatnia wygrana radomian to starcie z Barkomem Każany Lwów, która miała miejsce… 5 lutego!

Exact Systems Hemarpol Częstochowa 2:3 Enea Czarni Radom (25-17, 25-19, 23-25, 13-25, 10-15)

Kolejna wpadka ZAKSY…

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle w środę podejmowała na własnej hali Bogdankę Luk Lublin – 8. drużynę tabeli. Podopieczni trenera Sammelvuo cały czas zmagają się z problemami kadrowymi, nadal brak w kadrze m.in. Marcina Janusza – podstawowego rozgrywającego kędzierzynian. Mimo absencji topowych graczy wszystko zdawało się zmierzać w dobrą stronę. ZAKSA w poprzedniej rundzie rozniosła Cuprum Lubin, po naprawdę dobrej siatkówce ze swojej strony. Kiedy Koziołki miały wracać do formy, na ich drodze stanęła Bogdanka…

Spotkanie w hali Azoty toczyło się „falami”. Po dobrym początku gości to ZAKSA doszła do głosu i wygrała premierową partię 25-20. Świetna forma Kaczmarka w tym secie (7 punktów), zdecydowanie przyczyniła się do prowadzenia gospodarzy.

REKLAMA

Druga partia to już „radosna siatkówka” w wykonaniu kędzierzynian. Sporo błędów i niedokładności tylko napędzały ich rywali. Bogdanka grała skutecznie w ataku, w głównej mierze za sprawą Mateusza Malinowskiego. 31 – letni atakujący pewnie kończył swoje piłki ze skrzydła. Dobra ofensywa pozwoliła gościom osiągnąć przewagę, której już nie sposób było wypuścić (17-24). Seta zakończył as serwisowy Malinowskiego.

Kolejna partia to niemal kopia pierwszej – ZAKSA wróciła w okolicach połowy seta i dzięki skutecznej ofensywie objęła w spotkaniu prowadzenie 2:1. Atak gospodarzy opierał się na duecie Śliwka & Kaczmarek – razem zdobyli 16 punktów.

Kiedy wydawało się, że Koziołki zakończą spotkanie w 4 setach, przytrafił im się zastój (3-10). Drużyna Sammelvuo po raz kolejny popełniała szkolne błędy, które tylko nakręcały rywali. W ataku Lublina cały czas błyszczał Malinowski – tym razem atakujący zdobył 8 punktów. LUK pewnie doprowadził do remisu, zwyciężając w tym secie 17-25.

O tym kto zgarnie 2 punkty zadecydował szalony tie – break. Wszystko wskazywało, że ZAKSA pewnie zakończy to spotkanie (11-6), ale po raz kolejny przytrafił im się zastój. Bogdanka zanotowała za to kapitalne dwie rotacje, w których odrobili całą stratę do gospodarzy (12-12). Sprawa zwycięstwa pozostawała otwarta, obie drużyny grały punkt za punkt. Pierwszą piłkę meczową miał LUK, lecz pewnie wybronili się kędzierzynianie. Długa walka na przewagi zakończyła się dopiero na wyniku 19-21. 2 punkty jadą do Lublina! Pierwsza w historii wygrana Bogdanki w hali Azoty!

6 grudnia okazał się niezwykle szczęśliwy dla przyjezdnych. Punkty, które zdobyli w hali Azoty pozwoliły im przeskoczyć w tabeli PSG Stal Nysę, dzięki czemu zajmują aktualnie 7. miejsce. ZAKSA straciła natomiast szansę na wejście do czołowej „piątki” w tej kolejce.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle 2:3 BOGDANKA LUK Lublin (25-20, 17-25, 25-20, 17-25, 19-21)

Forma Jastrzębskiego? 10/10!

Jastrzębianie są w kapitalnej formie i nikt temu nie zaprzeczy. Czy można nazwać passę 10 zwycięstw z rzędu dziełem przypadku? Oczywiście, że nie. Jak dotąd to jedyny klub w tym sezonie PlusLigi, który jest jeszcze niepokonany.

W 10. turze zmagań ekipa z Górnego Śląska zmierzyła się na własnym terenie z Treflem Gdańsk. Jastrzębski oczywiście przystępował do tego starcia w roli faworyta, jednak Trefl także nieźle się prezentuje i można było oczekiwać od nich, że postawią liderowi opór. Tak też się stało – podopieczni Marcelo Mendeza wygrali 3:0, aczkolwiek to zwycięstwo wcale łatwo im nie przyszło i musieli się nieco natrudzić (o przebiegu tego spotkania przeczytasz tutaj).

Po 10 kolejkach są niekwestionowanym liderem, mając 4 punkty przewagi nad Projektem Warszawa. Jastrzębski na razie gra wprost bajecznie. Na wygrane 30 setów przegrali zaledwie 3. Tomasz Fornal jest jednym z najlepszych zawodników ligi – reprezentant Polski w tym sezonie już 4 razy został nagrodzony tytułem MVP meczu (tyle samo, co Artur Szalpuk z Projektu i Wasyl Tupczij z Barkomu). Norbert Huber jest najlepszym blokującym PlusLigi, dotychczas zdobył w tym elemencie 33 punkty – to przykłady wyciągnięte ze statystyk. W kapitalnej formie jest oczywiście cała drużyna Marcelo Mendeza, co raz za razem potwierdzają na boisku.

Następnym rywalem Jastrzębskiego Węgla będzie Projekt Warszawa. Warszawiacy są wiceliderem po tym, jak pokonali na wyjeździe Aluron CMC Wartę Zawiercie. Stołeczni siatkarze również prezentują bardzo dobrą formę, jednak w tym sezonie już raz polegli. Biorąc pod uwagę formę obu drużyn, będzie to kluczowe starcie dla obu zespołów, a dla kibiców siatkówki – fantastyczne widowisko. Na chwilę obecną lepiej w lidze radzi sobie Jastrzębski, jednakże nazwanie ich zdecydowanymi faworytami w starciu z Projektem byłoby o drobinę przesadzone…

Autor: Jan Pietrzak

Jastrzębski Węgiel 3:0 Trefl Gdańsk (25-20, 25-20, 30-28)

Hit kolejki dla Projektu!

W absolutnym hicie 10. kolejki Aluron CMC Warta Zawiercie podejmowała u siebie ekipę Projektu Warszawa. Starcie było bezpośrednim pojedynkiem o miejsce na podium – zawiercianie w przypadku zwycięstwa mieli szansę przeskoczyć gości w tabeli.

Spotkanie miało dosyć nieoczekiwany przebieg – z pozoru wyrównana walka okazała się absolutną dominacją Projektu. Klub ze stolicy „przejechał się” po rywalach 3:0, zaliczając przy tym niesamowite zawody. Warszawiacy kapitalnie grali blokiem – zdobyli tym elementem gry aż 14 punktów. Świetny mecz po raz kolejny rozegrał Artur Szalpuk – przyjmujący zanotował 18 „oczek”, które poprowadziły warszawiaków do zwycięstwa. Dobre oceny po stronie gości zebrał także Bartłomiej Bołądź – 29-letni atakujący był dla zawiercian nie do zatrzymania.

Co ważne, Aluron Warta Zawiercie wcale nie zagrała źle – ba, mieli nawet swoje mistrzowskie momenty. Projekt w tym spotkaniu zaprezentował się znakomicie, wyraźnie udowodnił, że ma w tym sezonie poważne aspiracje.

Zwycięstwo na wyjeździe umocniło siatkarzy Piotra Grabana na pozycji wicelidera PlusLigi. Warszawiacy mają cztery punkty przewagi na Resovią, oraz 4 „oczka” straty do prowadzącego Jastrzębskiego Węgla. W kolejnej rundzie polskiej ligi będziemy świadkami starcia lidera z wiceliderem – Projekt podejmie u siebie graczy Marcelo Mendeza. Zapowiada się siatkówka na najwyższym możliwym poziomie!

Aluron CMC Warta Zawiercie 0:3 Projekt Warszawa (19-25, 22-25, 22-25)

Kłopoty, kłopoty bełchatowian…

W 10. kolejce PGE GiEK Skra Bełchatów podejmowała Ślepsk Malow Suwałki. Dla Skry to był mecz, który po prostu musieli wygrać, jeśli chcieliby mówić o zażegnaniu kryzysu i powrotu do górnej części tabeli. W dniu tego spotkania obydwie drużyny miały po 3 zwycięstwa. Podopieczni Andrei Gardiniego mieli mimo tego 7 punktów na koncie – 2 razy zanotowali zwycięstwa po tie-breaku, a także sensacyjnie pokonali Projekt Warszawa. Biorąc pod uwagę to, że Ślepsk miał na koncie passę 5 porażek z rzędu, w tym 4 razy po 0:3, mogłoby się wydawać, że Skra poradzi sobie z suwalczanami. No właśnie, wydawało się…

To był trudny mecz dla bełchatowian. Pierwszy set należał do wyrównanych, choć trochę więcej z gry miała ekipa z Podlasia. Bywały takie momenty, że Ślepsk odskakiwał rywalowi na kilka punktów (9-13). Skra te straty zdołała odrobić (18-18), jednak suwalczanie przyspieszyli w końcówce i tę partię wygrali 21-25.

Druga odsłona spotkania była jeszcze bardziej zacięta niż pierwsza – przez większość czasu Skra, i Ślepsk punktowały w równym tempie (15-15). Podobnie jak wcześniej, podopieczni Dominika Kwapisiewicza przyspieszyli pod koniec seta (18-22) i partia zakończyła się dla nich zwycięsko (21-25).

W trzecim secie bełchatowianie w końcu się przebudzili i to oni objęli inicjatywę (15-9). Wreszcie wszystko funkcjonowało tak, jak należy i suwalczanie byli w poważnych opałach (20-12). Tę partię przyjezdni z Podlasia musieli spisać na straty, choć udało im się nieco nadrobić. Ostatecznie trzecia odsłona rywalizacji zakończyła się wynikiem 25-20 dla Skry.

Ostatni set lepiej rozpoczęli podopieczni Andrei Gardiniego (10-7). Do połowy tej partii utrzymywali przewagę, jednak Ślepsk zdołał ich dogonić (16-16). Sytuacja powoli wymykała się spod kontroli siatkarzy Skry, którzy zaczęli tracić coraz więcej (18-21). Walka trwała do samego końca, jednakże w końcówce lepszy okazał się zespół z Suwałk, który wygrał 23-25.

Źle się dzieje w Bełchatowie i nikt temu nie zaprzeczy. Po 10 kolejkach Skra zajmuje odległe, 14. miejsce (ma rozegrany jeden mecz mniej) – za nią są tylko miernie grające w tym sezonie kluby: GKS Katowice i Enea Czarni Radom. Przykro się na to patrzy, zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno Skra na polskim podwórku była potęgą i rokrocznie zajmowała miejsce w górnej części tabeli, jeśli nie na podium. W zeszłym sezonie zaczęło robić się gorzej, jednak nie zeszli wtedy aż tak nisko…

Autor: Jan Pietrzak

PGE GiEK Skra Bełchatów 1:3 Ślepsk Malow Suwałki (21-25, 21-25, 25-20, 23-25)

Pozostałe spotkania 10. kolejki PlusLigi:

Indykpol AZS Olsztyn 2:3 Barkom Każany Lwów

PSG Stal Nysa 0:0 KGHM Cuprum Lublin (mecz przełożony)

Asseco Resovia Rzeszów 3:0 GKS Katowice

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ