Korea Południowa to 4. drużyna ostatnich Igrzysk Olimpijskich. To osiągnięcie zupełnie nie oddaje jednak obecnej formy zespołu Césara Hernando Gonzáleza. Aktualnie Azjatki znajdują się na 36. miejscu rankingu FIVB. Zwycięstwo powinno być dla Polek w tym spotkaniu formalnością. Rzeczywistość okazała się jednak mniej łaskawa dla Biało – Czerwonych…
Dobry początek
Stefano Lavarini zdecydował się na mały eksperyment w wyjściowej „szóstce” Polek. Spotkanie na pozycji rozgrywającej rozpoczęła Katarzyna Wenerska, a nie jak dotychczas – Wołosz. 30 – latka dobrze radziła sobie z postawionym przed nią zadaniem. Jej wystawy były dokładne, nieźle także serwowała. Biało – Czerwone rozpoczęły mecz od prowadzenia 5-0, później przewaga topniała, ale przez cały set utrzymywaliśmy Koreanki na dystans. Zgodnie z założeniami, nasze siatkarki starały się odrzucać rywalki od siatki. Widoczna była różnica warunków fizycznych, Azjatki miały ogromny problem w bezpośrednich starciach. Pierwszego seta zakończył celny atak Martyny Łukasik (25-22).
Dramat w drugim akcie
Dużo lepiej Koreanki weszły w kolejnego seta. Nie pozwalały naszym zawodniczkom na osiągnięcie przewagi i konsekwentnie grały punkt za punkt. W polskim zespole brakowało komunikacji, kilkakrotnie panie przeszkadzały sobie nawzajem. Świetnie broniła Stenzel, to m.in. dzięki niej Biało – Czerwone odskoczyły na 5 punktów (19-14). Przewaga wydawała się bezpieczna, ale kompletnie posypała się nasza gra. Rywalki wykorzystały nasze błędy – najpierw wyrównały stan spotkania, a następnie ugrały seta. Przegraliśmy na własne życzenie. Dramat.
Ciężko, oj ciężko…
Tragicznie rozpoczęła się dla nas kolejna partia. Nasze zawodniczki mentalnie zostały w poprzednim secie, miały wręcz miękkie ze strachu nogi. Koreanki grały pewnie i agresywnie, broniły niesamowite piłki, dzięki czemu odskoczyły na 3 punkty (10-13). Wściekły Lavarini wprowadził na parkiet Joannę Wołosz i Agnieszkę Korneluk – wszystkie ręce do pomocy. Azjatki zaczęły dobrze grać blokiem, z czym nasze atakujące miały olbrzymie problemy. Wejście Jurczyk istotnie pomogło naszym siatkarkom, po jej punktowych „czapach” na telebimach ujrzeliśmy remis (18-18). Biało – Czerwone zmobilizowały się i zwyciężyły trzecią partię 25-21. Ciężko, piekielnie ciężko idzie nam w tym spotkaniu…
Wyszarpane 3 punkty
Doping w Atlas Arenie poniósł nasze dziewczyny. Koreankom zaczynało brakować tchu, tymczasem Biało – Czerwone wreszcie pokazały swoją dominację. Dobra gra Korneluk w bloku, kąśliwe zagrywki i świetna Stenzel w obronie pozwoliły nam osiągnąć olbrzymią przewagę (21-9). Prawdziwą ścianę postawiliśmy na siatce, Azjatki nie potrafiły przebić piłki na naszą połowę. Czy nie mogliśmy tak zagrać w każdym secie? Spotkanie zakończył as serwisowy Korneluk.
Przed naszymi siatkarkami dzień przerwy, a następnie spotkania z Kolumbią i Tajlandią. Kibicujmy Biało – Czerwonym, bo bardzo tego potrzebują!