Kolejny dreszczowiec zakończony happy endem. Reprezentacja Polski odniosła trzecie zwycięstwo na Mistrzostwach Europy. Tym razem podopieczni Igora Milicicia pokonali Islandię 84:75, pozostając jedyną niepokonaną ekipą w grupie!
W trzecim spotkaniu na Mistrzostwach Europy reprezentacja Polski zmierzyła się z Islandią, która przegrała wszystkie dotychczasowe mecze. Najpierw uległa Izraelowi – 71:82, a później Belgii – 64:71.
Wyjściowa piątka: Aleksander Balcerowski, Jordan Loyd, Mateusz Ponitka, Michał Sokołowski, Kamil Łączyński.
Pierwsze punkty spod kosza zdobył Aleksander Balcerowski, na co szybkim celnym rzutem zza łuku odpowiedzieli Islandczycy. Po chwili po raz pierwszy z dystansu trafił także kapitan naszej drużyny — Mateusz Ponitka. Po dłuższej chwili kolejne punkty zdobył Aleksander Balcerowski, a dwukrotnie na listę strzelców wpisał się genialnie dysponowany Jordan Loyd (12:3). Po przerwie wziętej przez szkoleniowca Islandii znacząco poprawiła się gra ekipy przyjezdnej, która zmniejszyła dystans do zaledwie dwóch oczek (12:14). Polacy zaczęli popełniać dużo błędów (łącznie osiem), co pozwoliło złapać kontakt rywalom. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem naszego zespołu – 19:16.
Druga część pierwszej połowy rozpoczęła się od punktów Islandii. Następnie cztery oczka z rzędu zdobył Dominik Olejniczak, który najpierw trafił spod kosza, a następnie wykorzystał osobiste. Po raz pierwszy w turnieju na boisku pojawił się Szymon Zapała. Zawodnik Trefla Sopot dostał szansę ze względu na absencję Aleksandra Dziewy. Uaktywnił się Andrzej Pluta — najpierw wszedł pod kosz, a chwilę później celnie trafił z dystansu. Islandia wykorzystywała Tryggviego Hlinasona, który karcił naszych zawodników, zdobywając punkty seriami spod kosza. Polska dobrze zakończyła 2. kwartę, dzięki czemu do przerwy prowadziła 41:32.
Polska bardzo dobrze weszła w drugą połowę, powiększając przewagę do 13 oczek. Gra Biało-Czerwonych z każdą kolejną minutą wyglądała coraz lepiej, dzięki czemu przewaga nadal rosła. Kapitalny mecz rozgrywał Mateusz Ponitka, który nie tylko punktował, ale także robił bardzo dużo dobrego w obronie, napędzając ataki naszej kadry. Po szczęśliwym trafieniu Przemysława Żołnierewicza Polska miała już piętnaście punktów zapasu. Od tego momentu podopieczni Igora Milicicia złapali kryzys w ataku i obronie, a Islandia po raz kolejny złapała kontakt, zdobywając 7 oczek z rzędu. Obraz gry zmienił dopiero Jordan Loyd, wywalczając rzuty osobiste, które zamienił na punkty, ustanawiając wynik trzeciej kwarty – 61:51.
W czwartej kwarcie po raz kolejny Polacy mieli problemy ze skutecznością. Michał Sokołowski był faulowany przy rzucie z dystansu, lecz trafił tylko jeden rzut osobisty. Islandia zmniejszyła dystans do zaledwie pięciu oczek. Na domiar złego, z powodu limitu fauli, mecz zakończył Aleksander Balcerowski. Fredriksson trafił z dystansu i mecz zaczął się od nowa. Błyskawicznie odpowiedział na to Olejniczak, który celnie dobił rzut. Islandia zaczęła trafiać zza linii 6,75, dzięki czemu w błyskawicznym tempie zniwelowała całą wcześniej poniesioną stratę. Na 200 sekund przed zakończeniem wyszła po raz pierwszy na prowadzenie – 73:70. Do remisu doprowadził Kamil Łączyński, a po chwili spod kosza trafił również Dominik Olejniczak. Po celnych rzutach osobistych Pluty i Loyda przewaga wzrosła do sześciu punktów. Kropkę nad „i” postawił niesamowity Jordan Loyd, a Polska odniosła trzecie zwycięstwo na Mistrzostwach Europy, pozostając jedyną niepokonaną drużyną w grupie.
Eurobasket — Faza grupowa:
POLSKA — ISLANDIA 84:75 (19:16, 22:16, 20:19, 23:24)
Loyd 26, Ponitka 18, Olejniczak 12, Balcerowski 8, Łączyński 7, Pluta 6, Żołnierewicz 4, Sokołowski 3, Gielo 0, Michalak 0