Jego nazwisko wymienianie jest w niemalże wszystkich zestawieniach największych „wonderkidów”, których kariera najdelikatniej rzecz ujmując, nie potoczyła się zgodnie z oczekiwaniami. Alen Halilović — niegdyś uznawany za jednego z najzdolniejszych piłkarzy świata, od początku obecnego sezonu reprezentuje barwy Fortuny Sittard. Były zawodnik Barcelony wydawał się być pogodzonym z przegraną karierę, jednak dość nieoczekiwanie rozegrał mecz, po którym serwis „sofascore” wystawił mu notę 9.9 – czyli niemalże idealną. Holenderskie media nie kryją szoku — zawodnik, który od wielu lat odcinał jedynie kupony od dawnej sławy, tak po prostu przypomniał sobie czasy, gdy widziano w nim przyszłą gwiazdę piłki nożnej.
Halilović w minionym sezonie próbował odbudować formę w lidze chorwackiej
Jego 407 minut rozegranych dla ekipy NK Rijeka właściwie można przemilczeć. Tak jak pisaliśmy w kontekście tamtego transferu, Chorwat swego czasu stał się najmłodszym strzelcem ligi chorwackiej, a także najmłodszym debiutantem w kadrze narodowej „Vatreni”. Wydawało się, że jest skazany na wielką karierę i lada moment stanie się kluczową postacią Barcelony. Po przenosinach do Katalonii występował jednak jedynie w zespole rezerw, ale rozgrywki 2015/16 to 36 spotkań rozegranych na szczeblu LaLigi. Alen reprezentował wówczas barwy Sportingu Gijon.
Niestety, nigdzie nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca. Próbował swoich sił w Hamburgu, Las Palmas, Milanie oraz Standardzie Liege. W pięć lat zwiedził ligi hiszpańską, niemiecką, włoską, belgijską oraz angielską. Grał poprawnie – ale daleko mu było do spełnienia pokładanych oczekiwań. Powrót do ligi chorwackiej zamiast udowodnienia, że nadal drzemie w nim spory potencjał, okazał się potężnym rozczarowaniem. Halilović miał rozważać zakończenie kariery, był kuszony przez kluby saudyjskiej, ale ostatecznie podjął jeszcze jedną próbę — przenosząc się do Eredivisie. Niewielu wierzyło, że jest w stanie grać jeszcze na wysokim poziomie. Ba! Wydawało się, że to musi być kolejne niepowodzenie.
Występ przeciwko Volendam był udany nie tylko pod względem statystyk
Halilović wygrywał większość pojedynków, popisywał się efektownymi dryblingami, podawał, strzelał, był wszędzie. Tak jakby nigdy nic, nagle zagrał prawdopodobnie najlepszy mecz od czasu odejścia z Barcelony. Jasne, jedna jaskółka wiosny nie czyni, a dla Chorwata był to pierwszy gol z gry od 25 września 2021 roku (!) i pierwsza asysta od 18 września 2021 roku (!). Tym bardziej szokujące, że po tak fatalnej serii nagle odpalił. Nie ukrywamy, że po cichu kibicujemy, by pokazał się jeszcze w poważniejszym futbolu. Ma 27 lat i najwyraźniej coś w nim w końcu przeskoczyło. Pytanie, czy zdoła pójść za ciosem? A może to jednorazowy przebłysk, po którym świat znowu zapomni o jego istnieniu?