1/4 Ligi Mistrzów: Liverpool FC – Real Madryt 0:0
Piłkarze Liverpoolu jak najbardziej mogli nawiązać dziś rywalizację z Realem, gdyby tylko wiedzieli gdzie znajduje się bramka… A z tym mieli wyraźny problem. Jak już dochodzili w pole karne Courtoisa, uderzali albo nad poprzeczką, albo obok słupków, albo wprost w belgijskiego bramkarza. Problem z celnością miał Salah, Firmino, Mane czy Wijnaldum, w drugiej połówce także Jota. A skoro oni nie mogli nastawić celowników, to kto miał to zrobić?
Real ma jednego bohatera, a jest nim Zinedine Zidane
„Zizou” znakomicie zarządził swoimi podopiecznymi w kryzysie. Tyle razy w tym sezonie był wręcz wypychany z Madrytu, a teraz? W sobotę wygrana z Barceloną, zbliżenie się do Atletico w lidze; dziś awans do półfinału Ligi Mistrzów. A wszystko to w obliczu trapiących jego drużynę kontuzji i konieczności wystawienia eksperymentalnego składu. W dzisiejszym starciu – wobec urazu Lucasa Vazqueza – na prawej obronie wystąpił Fede Valerde. I z pewnością nie zawiódł. Nie wnosił może tyle przebojowości co Hiszpan, ale to przecież nie było na Anfield potrzebne. Zresztą – w drugiej odsłonie Urugwajczyk powędrował już na swoją nominalną pozycję w środku pola, a na prawej stronie defensywy zameldował się Alvaro Odriozola. Automatycznie wyjaśniło się, dlaczego Zidane nie zdecydował się na wystawienie Odriozoli od początki. 25-latek spędził na murawie jakieś 20 minut, a już w tak krótkim czasie zdążył podnieść ciśnienie Los Blancos swoimi nieodpowiedzialnymi wyborami czy mocno przeciętnymi wrzutkami.
W ostatnich 10 minutach Jurgen Klopp rzucił na murawę wszystko co miał
Jego piłkarze próbowali licznych ataków pozycyjnych, ale co z tego, skoro Real bardzo dobrze ustawiał się w obronie – tak, że nie było żadnych wolnych luk, które mogliby wykorzystać liverpoolczycy.
„Zwycięski” remis dla Realu
Psy szczekają, Zidane jedzie dalej. Liverpool może się skupić na Premier League, co by osiągnąć nieco lepszy rezultat niż aktualne 6. miejsce.
Baba na spalonym – Weronika Góral
fot. Real Madrid CF