Im bliżej początku Pucharu Narodów Afryki (inauguracja 9 stycznia 2022 roku), tym częściej trafiamy na zaskakujące doniesienia z obozów uczestników turnieju. Jedną z drużyn walczących o trofeum, będzie reprezentacja Gwinei, która co prawda nigdy nie grała na Mistrzostwa Świata, ale w PNA pięciokrotnie zdołała dojść do ćwierćfinału. Tym razem, oczekiwania są znacznie większe…
We wrześniu 2021 roku, w Gwinei doszło do zamachu stanu, a władzę przejął Pułkownik Mamady Doumbouya. Miesiąc później ogłosił się tymczasowym prezydentem i zadeklarował chęć walki z korupcją oraz znaczące reformy. Jego osoba jest… no cóż. Jedni widzą w nich zbawiciela narodu, inni zwyczajnego szaleńca.
Prezydent Doumbouya w ostatnich dniach postanowił zaprosić do siebie reprezentację i okazać im wsparcie przed Pucharem Narodów Afryki. Zawodnicy usłyszeli od niego dość groźnie brzmiące słowa.
Zdobędziecie puchar, albo oddacie pieniądze, które w Was zainwestowano
Wojskowy próbował w specyficzny sposób zmotywować swoich graczy czy też mamy do czynienia ze zwykłą groźbą?
Umówmy się, niczego nie można wykluczyć, a historia zna wiele dziwnych zachowań afrykańskich polityków. Według relacji tamtejszych mediów, wypowiedź Pana Mamady’ego nie była żartem i jegomość naprawdę będzie chciał rozliczyć kadrowiczów, jeśli nie spełnią oczekiwań podczas turnieju.
Gwinea w fazie grupowej zmierzy się z Zimbabwe, Malawi i Senegalem. Bukmacherzy nie stawiają ich w gronie faworytów do końcowego sukcesu, tym bardziej, że mówimy o nacji, która niedawno „przegrała” eliminacje Mistrzostw Świata w Katarze i nie zdołała przebić się do decydującej rundy zmagań. Przypomnijmy, że barw Gwinei bronią zawodnicy tacy jak Naby Keita, Ilaix Moriba czy Amadou Diawara.