Wszystko nie tak! Czas nie leczy choroby Kolejorza

Przed wznowieniem rozgrywek PKO BP Ekstraklasy sugerowaliśmy, że Lech Poznań szybko może przebić się na fotel lidera rozgrywek. Potencjał kadry Kolejorza jest przecież nieporównywalnie większy niż Śląska Wrocław czy Jagiellonii Białystok. Oczywiście, Mariusz Rumak nie należy do grona najwybitniejszych polskich trenerów, jednak Lech nie potrzebował cudotwórcy. Wydawało się, że w Poznaniu niezbędny jest spokój i cierpliwe wyczekiwanie na odpowiednie efekty. Pozwolenie piłkarzom, by w końcu pokazali swoje najlepsze wersje. Oczyszczenie atmosfery i powrót na właściwe tory. Dziś chyba nawet przełożeni Rumaka nie wierzą, że Kolejorz w dobrym stylu sięgnie po tytuł mistrzowski.

REKLAMA

Lech Poznań męczy się piłką

Gdybyśmy z perspektywy pięciu tegorocznych spotkań ligowych mieli wybierać najlepszego zawodnika Lecha Poznań, mielibyśmy spory problem. Spotkania z Zagłębiem Lubin oraz Jagiellonią Białystok nie były wybitnymi występami zespołu Mariusza Rumaka, jednak zgadzał się chociaż wynik. Od tamtej pory Kolejorz nie był w stanie strzelić nawet jednego gola. Kristoffer Velde na trafienie czeka od 2 grudnia. Ali Gholizadeh dostaje kolejne szanse, ale przydatność z jego gry jest nadal znikoma. Dino Hotić po przebojowym początku sezonu obecnie wygląda jak cień piłkarza z meczu przeciwko Radomiakowi (lipiec 2023 r.). Adriel Ba Loua wciąż nie dźwiga presji oczekiwań, Filip Marchwiński jak to Filip Marchwiński, zagra jedno dobre spotkanie i w 3 kolejnych nic specjalnego nie pokazuje. Jak piłkarze zawodzili jesienią, tak dalej zawodzą wiosną.

źródło: Dawid Dobrasz w serwisie X

Kilka miesięcy temu mogliśmy narzekać, że John van den Brom nie potrafi wykrzesać z zawodników ich optymalnej formy. Jego następca miał zimowy okres przygotowawczy, by zmienić ten stan. Co wymyślił Rumak, by poznańska lokomotywa nabrała tempa? Czeka. Czeka, aż Golizadeh czy Velde wezmą się do roboty, pokazując, dlaczego uważa się ich za potencjalne gwiazdy PKO BP Ekstraklasy. Niestety, czekanie trwa trochę zbyt długo, a szkoleniowiec nic nie jest w stanie z tym zrobić. Pojawiają się niepotrzebne emocje, próba zakłamywania rzeczywistości. Po zwolnieniu van den Broma w Poznaniu miało być już tylko lepiej, a widzimy podobny stan, ale z innym trenerem.

Poznański reset, póki co nie zdaje egzaminu

Coraz więcej wskazuje na to, że problem nie polegał jedynie na złej pracy holenderskiego szkoleniowca. Choroba nijakości dalej kosztuje Lecha utratę kolejnych punktów. Kolejorz stał się smutnym zespołem, w którym nic nie funkcjonuje tak, jak powinno. W zespole nie ma świeżej krwi, młodzież nie dostaje szans kosztem zagranicznych piłkarzy, którzy marnują kolejne szanse. Coś jest nie tak? Owszem. Co więcej, ten stan trwa od wielu miesięcy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ