W poprzednim sezonie był dopiero piętnastym piłkarzem Manchesteru City pod względem liczby rozegranych minut. Mówiło się o nim, że to najlepszy rezerwowy napastnik na świecie. Choć w poprzednim sezonie wygrał prawie wszystko, co mógł wygrać (potrójna korona w piłce klubowej i mistrzostwo świata na gruncie reprezentacyjnym) to nie był jednak pierwszoplanową postacią Manchesteru City. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów łącznie rozegrał tylko 56 z 630 możliwych minut. Dwa finały – z Interem w LM i Man United w FA Cup – w całości przesiedział na ławce. Ostatnie mecze sugerują jednak, że w tym sezonie Julian Alvarez nie będzie już zaledwie ważnym rezerwowym, a stanie się kluczowym piłkarzem podstawowego składu.
Zmiennik Haalanda
Julian Alvarez w poprzednim sezonie nie miał prawa narzekać na swoją pozycję w hierarchii drużyny. W końcu rywalizował o miejsce w składzie bezpośrednio z najbardziej bramkostrzelnym piłkarzem na świecie. Napastnikiem, który pobił rekord liczby goli w jednym sezonie Premier League. Było jasne, że jeśli Erling Haaland jest zdrowy to będzie grał – o ile Pep Guardiola nie uzna, że przyda mu się akurat odpoczynek.
Julian Alvarez musiał więc wykorzystywać pojedyncze okazje, które się nadarzały i robił to znakomicie. Pierwszy raz w wyjściowym składzie zagrał 31 sierpnia w meczu z Nottingham, ale na prawym skrzydle. Mimo to Argentyńczyk zdobył dwa gole. Kiedy dostał 4 mecze od początku w fazie grupowej Ligi Mistrzów to zakończył je z łącznym dorobkiem dwóch bramek i dwóch asyst. Szansę wykorzystał też w meczu Carabao Cup z Chelsea trafiając do siatki w wygranym 2:0 spotkaniu. Pod nieobecność Haalanda w ligowych meczach z Leicester i Fulham zagrał w wyjściowym składzie i dołożył na swoje konto jedno trafienie.
Umiejętności Juliana Alvareza w świadomości kibiców mocno w górę wywindował mundial w Katarze, gdzie był bardzo ważnym zawodnikiem dla triumfującej w turnieju Argentyny. Po MŚ każdy miał już świadomość wartości sportowej 23-latka. Kiedy Alvarez musiał wskoczyć do składu za Erlinga Haalanda – jak w meczu z Liverpoolem, wygranym przez Man City 4:1 – to nawet wydawało się, że z nim gra zespołu wygląda jeszcze płynniej. Norweg strzelał jednak z regularnością maszyny, a Pep Guardiola znalazł idealnie zbalansowaną jedenastkę, więc Alvarez musiał pogodzić się z rolą rezerwowego w najważniejszych meczach zespołu. Mimo że mógł czuć, że zasługuje na więcej.
Pierwszy sezon na rozpęd
Klub zdawał sobie jednak sprawę z potencjału, jaki ma Julian Alvarez. W marcu Manchester City zadbał o przedłużenie kontraktu z Argentyńczykiem do 2028 roku. Pep Guardiola miał też świadomość, że ograniczanie go do roli zmiennika Erlinga Haalanda to również ograniczanie jego potencjału. 23-latek zaliczył naprawdę imponujący pierwszy sezon, biorąc pod uwagę, jak wielu piłkarzy, zwłaszcza ofensywnych, potrzebuje kilku(nastu) miesięcy na przystosowanie się do wymagań Pepa Guardioli.
W obecnym sezonie możemy już mówić o Julianie Alvarezie jako o piłkarzu podstawowego składu. W pierwszych czterech meczach Premier League został zmieniony tylko raz, w 90. minucie sobotniego meczu z Fulham przy wyniku 4:1. Oprócz niego jedynie Haaland, Rodri i Walker spośród zawodników z pola zagrali w każdym ligowym meczu powyżej 85 minut. We wszystkich rozgrywkach tego sezonu więcej minut od Argentyńczyka zebrała właśnie ta trójka plus Mateo Kovacic, a Alvarez w Superpucharze z Sevillą zagrał tylko kilkanaście minut, ponieważ nie był gotowy na grę od początku. Sam Guardiola po meczu przyznał, że gdyby był w pełni dyspozycyjny to zagrałby od początku.
Pep Guardiola znalazł pomysł, aby w jednym składzie grali Erling Haaland i Julian Alvarez
Po odejściu Ilkaya Gundogana oraz kontuzji Kevina De Bruyne’a zwolniło się miejsce na „10-tkach”. W systemie Manchesteru City 3-2-2-3 w posiadaniu piłki Guardiola na tej pozycji potrzebuje piłkarzy dobrze grających między liniami, potrafiących obrócić się z piłką, dobrze czujących się na małej przestrzeni, potrafiących kreować sytuacje, a takze strzelać gole. Julian Alvarez w większości spełnia te kryteria, choć ciągle jest zawodnikiem do oszlifowania. Musi nauczyć się pewnych zachowań, których wymaga Guardiola od piłkarzy na tej pozycji. Niekiedy po prostu widać, że to wszechstronny napastnik, a nie urodzona „10-tka”.
Wydawało się, że jako następca Ilkaya Gundogana przyszedł Mateo Kovacic, ale Chorwat to inny profil piłkarza. Na pozycji, którą najczęściej zajmował obecny piłkarz Barcelony teoretycznie gra właśnie Alvarez, jednak jego zadania różnią się od tego, czego Guardiola wymagał od Niemca. Argentyńczyk oczywiście nie będzie miał takiego wpływu na kontrolowanie spotkania, ale jest w stanie zapewnić więcej pod bramką rywala (a Gundogan w tym aspekcie także dawał bardzo dużo).
Korekty w stylu gry Manchesteru City
Choć Pep Guardiola ma niezaprzeczalne punkty w swojej filozofii patrzenia na futbol, to często powtarza, że taktykę dobiera się do piłkarzy. Zmiana z Ilkaya Gundogana na Juliana Alvareza na pozycji „pół-lewej 10-tki” musiała też wpłynąć na sposób gry Manchesteru City. Obywatele – co już nie raz zaznaczaliśmy – w obecnym sezonie często są bardziej chętni do wertykalnej gry przy wysokim pressingu przeciwnika. Julian Alvarez w takiej grze czuje się bardzo dobrze. To zawodnik, który świetnie startuje do podań na wolne pole, potrafi wykorzystać przestrzeń między linią pomocy, a obrony rywala przyspieszając atak, a także dobrze opanowuje dalekie podania.
W poprzednim sezonie Julian Alvarez był „tym pechowcem, który musi siedzieć na ławce, bo rywalizuje o skład z Haalandem”
W obecnych rozgrywkach to on zapewnia serwis dla Norwega i między innymi na ich współpracy opiera się ofensywa. Na razie to mała próbka, ale w aktualnych rozgrywkach kreuje o wiele więcej szans (3 do 1,1/90 min), notuje więcej podań w pole karne (1,25 do 0,8/90 min) oraz wzrósł jego współczynnik oczekiwanych asyst (z 0,13 do 0,22/90 min). W 1. kolejce z Burnley Alvarez asystował Haalandowi, a w ostatnim meczu z Fulham – choć oficjalnie asysty mu nie przyznano – to po jego podaniu (trochę niedokładnym, bo trąconym przez obrońcę rywali) Norweg zdobył swojego pierwszego z trzech goli.
Mimo operowania bliżej drugiej linii liczba strzałów Alvreza również wzrosła w porównaniu z poprzednim sezonem (z 2,83 do 3,51/90 min). Wyższy jest takze współczynnik xG (z 0,49 na 0,57/90 min). Julian Alvarez jest piłkarzem poruszającym się bardzo inteligentnie i potrafi wykorzystać przestrzeń, którą stworzy Erling Haaland absorbując uwagę obrońców. Z Fulham to właśnie po podaniu Norwega (choć nie do końca wiadomo czy Haaland w tej sytuacji nie chciał uderzać) z lewej strony trafił do siatki, a później wywalczył rzut karny po ruchu za plecy obrońców w przestrzeń najczęściej zajmowaną przez środkowego napastnika, ale Haaland wówczas zszedł bliżej skrzydła.
Pep Guardiola po wygraniu potrójnej korony nie zachłysnął się sukcesem i szukał możliwości, aby jego zespół był jeszcze lepszy. To nie do pomyślenia, ale dzięki dobrej współpracy Alvareza z Haalandem Manchester City może strzelać jeszcze więcej goli. Nawet bez Kevina De Bruyne.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej