Ostatnimi czasy Warta Poznań nieźle radzi sobie w delegacji – w ostatnich trzech wyjazdowych meczach notując komplet zwycięstw. Legia Warszawa natomiast, po domowych porażkach z Rakowem, Stalą i remisem z Lechem, chciała w końcu wygrać. Tym bardziej, że warszawski klub świętował 50. „urodziny” Żylety – trybuny najzagorzalszych kibiców.
Legia mogła uczcić ten jubileusz już w 4. minucie spotkania
Wtedy to w pressingu popracował Tomas Pekhart, przecinając podanie Stavropoulosa w polu karnym Warciarzy. Piłka jednak poszybowała tuż obok słupka. Ta sytuacja była ostrzeżeniem dla przyjezdnych. Ci potraktowali ją bardzo poważnie… zdobywając bramkę. Mierzone podanie Macieja Żurawskiego wykorzystał na raty Tomas Prikryl. Przy obronie pierwszego uderzenia Kacper Tobiasz sparował futbolówkę tuż przed siebie, z czego skrzętnie skorzystał Czech.
Strzelony gol wyraźnie porwał Zielonych. Warta zaczęła odważniej rozgrywać, a przy tym bardzo uważnie broniła i przesuwała w tyłach. Legioniści nie mogli znaleźć wolnych przestrzeni, by stworzyć niebezpieczeństwo pod bramką Adriana Lisa. Dośrodkowania gospodarzy także nie były zbytnio efektywne. Swoją szansę za to dostała Warta. Po faulu Pankova na Tiru w obrębie pola karnego stołecznych, jedenastkę na dwubramkowe prowadzenie zamienił Marton Eppel.
Dopiero po trafieniu Węgra gospodarze wzmożyli swoje ataki
Aktywny był zwłaszcza Ernest Muci, biorący udział w niemal każdym ofensywnym wyjściu „Wojskowych”. I to właśnie Albańczyka w doliczonym czasie pierwszej połowy faulował Dawid Szymonowicz. Z 11 metra pewnie uderzył Josue, przywracając nadzieję wśród podopiecznych Kosty Runjaicia.
Po przerwie to Legia wyraźnie zdominowała rywalizację
Legioniści utrzymywali się przy piłce, szukając swoich szans na wyrównanie. Ważnym momentem była zmiana z 60. minuty. Wtedy to, w miejsce Elitima, na murawie pojawił Bartosz Kapustka. Dla „Kapiego” to powrót po długiej kontuzji – ostatni raz grał przeciwko Ruchowi Chorzów w sierpniu. I to właśnie Kapustka, ledwie 3 minuty po wejściu, znakomicie asystował przy trafieniu Muciego. Polak dorzucił z prawej flanki, a Albańczyk delikatnie ją musnął tak, że ta wpadła do sieci.
Po wyrównaniu Warta jakby zdała sobie sprawę, że musi teraz walczyć o chociaż jeden punkt. W ofensywę zaangażowany tak naprawdę był tylko Kajetan Szmyt, reszta ekipy z Poznania skupiała się raczej na pieczołowitej obronie. I to się udało – piłkarze Dawida Szulczka wywieźli ze stolicy cenne oczko.
Wynik jednak nie zepsuł święta na trybunach Stadionu Wojska Polskiego
Przy Łazienkowskiej 3 obchodzono bowiem 50-lecie istnienia Żylety. Nazwa północnej trybuny pochodzi od tablicy reklamowej żyletek marki Iridium, która w latach 70. została zamontowana nad sektorem 11. Początkowo „Żyletą” określano wyłącznie ten dany sektor, z czasem jednak zaczęto tak nazywać całą trybunę. Z okazji jubileuszu warszawscy fani zaprezentowali kilka okolicznościowych opraw okraszonych fajerwerkami i racami.