Wisła Kraków zainaugurowała swoje zmagania w 1. Lidze. Po przełożonym spotkaniu z ŁKS-em, w drugiej serii gier mierzyła się przy Reymonta z Polonią Warszawa, która w pierwszym meczu sezonu uległa Zniczowi Pruszków.
Połowa dla koneserów
W pierwszej odsłonie spotkania 16 118 kibiców zgromadzonych przy Reymonta nie było świadkami zachwycających piłkarskich zawodów. 45 minut gry przyniosło… tylko jeden celny strzał po stronie Wisły, który jednak nie sprawił zagrożenia. Najgroźniej pod bramką Polonii było w 23. minucie, kiedy Rodado zgrał piłkę do Sukiennickiego, lecz ten uderzył niecelnie po dłuższym słupku. W 36. minucie zagotowało się pod bramką „Białej Gwiazdy” Wtedy jednak nad poprzeczką piłkę posłał, posiłkujący się wślizgiem Ilkay Durmus.
Czerwony debiut Biedrzyckiego
Już 2 minuty po powrocie na boisko Wisła mogła… sama wbić sobie bramkę. Colley chciał zgrać piłkę do Chichkana i prawie ustrzelił w ten sposób samobója. Po 56 minutach gry z boiska wyleciał Wiktor Biedrzycki. Dla defensora był to debiut w barwach Wisły Kraków. 26-latek do czasu swojej feralnej interwencji na pędzącym Zjawińskim rozgrywał poprawne zawody. Sam trener Wisły, Kazimierz Moskal, w wywiadzie świeżo po meczu stwierdził, że nie ma żalu o tą sytuację do swojego podopiecznego. Powiedział, że uważa to przewinienie za dość przypadkowe i wie, że takie sytuacje mogą się zdarzać. Gospodarzy z rzutu wolnego tuż przed polem karnym po tym przewinieniu mógł skarcić Durmus. Strzał Turka wylądował jednak na poprzeczce.
Grająca w osłabieniu Wisła nie zamierzała się tylko bronić. 67 minuta mogła przynieść Białej Gwieździe prowadzenie. Jaroch pokiwał w polu karnym, po czym wyłożył piłkę Sukiennickiemu, który przeniósł ją nad poprzeczką.
Wisła przed znakomitą okazją do wyjścia na prowadzenie stanęła w 82. minucie. Starzyński zgrał piłkę do Zwolińskiego, ale ten uderzył w sam środek bramki Polonii.
W końcowych minutach spotkania wynik dwukrotnie mógł otworzyć Rodado. Najpierw fatalnie spudłował, a chwilę później po dośrodkowaniu Gogóła jego główkę wybronił Kuchta. Były to kolejne dowody nieskuteczności gospodarzy, którzy mimo gry w osłabieniu mogli wyjść na prowadzenie. Problemem było jednak słabe wyregulowanie ofensywnych graczy. Nawet, gdy uderzali oni celnie, na wysokości zadania stawał bramkarz Polonii.
Wisła musi już myśleć o eliminacjach Ligi Europy
Wisła w czwartek rozegra rewanż z Rapidem Wiedeń. Do ligowej rywalizacji wróci w niedzielę 4 sierpnia. Wtedy zagra w delegacji ze Zniczem Pruszków. Polonia wcześniej, bo w sobotę 3 sierpnia podejmie u siebie Arkę Gdynia. Żeby w tym meczu osiągnąć korzystny wynik, będzie musiała zagrać lepiej niż w dwóch pierwszych spotkaniach sezonu. Do tej pory ma okazje, ale zupełnie nie potrafi ich wykorzystywać i nie pokazuje determinacji, której można byłoby od niej wymagać.
Wisła Kraków 0:0 Polonia Warszawa
aut. Jakub Barabasz