W letnim okienku transferowym w kilku czołowych europejskich klubach doszło do zmiany na stanowisku pierwszego trenera. Dwa kluby podjęły zaskakujące wybory. Bayern Monachium zatrudnił Vincenta Kompany’ego, który był świeżo po spadku z Premier League dowodząc Burnley, a Chelsea sięgnęła po Enzo Mareskę, architekta awansu Leicester do najwyższej klasy rozgrywkowej w Premier League, ale również bez doświadczenia na topowym poziomie. Kibice do tych ruchów podchodzili raczej sceptycznie, natomiast będąc na półmetku sezonu, decyzje szefów klubów się bronią.
Vincent Kompany w Bayernie był zdecydowanie szerzej omawianym przypadkiem
Bayern w poprzednim sezonie po 11-letniej dominacji na krajowym podwórku wreszcie stracił paterę mistrzowską na rzecz Bayeru Leverkusen. Co więcej, Bawarczycy zakończyli rozgrywki bez żadnego trofeum, co dla hegemona z Monachium było potężnym ciosem. Na drugi taki sezon klub nie mógł sobie pozwolić, więc zatrudnienie niedoświadczonego Vincenta Kompany’ego jawiło się jako bardzo ryzykowny ruch. Belgijski szkoleniowiec zanim przeniósł się do Anglii, trzy lata prowadził Anderlecht. Później wywalczył z Burnley mistrzostwo Championship, ale już w Premier League nie potrafił dostosować zespołu do wyższych wymagań. Podpisując kontrakt na Allianz Arena jedyną stycznością, jaką miał z europejskimi pucharami były nieudane kwalifikacje do Ligi Konferencji jako menedżer Anderlechtu.
🇧🇪🗣️ Vincent Kompany in Bayern training! pic.twitter.com/AZl8OfLZrH
— EuroFoot (@eurofootcom) July 20, 2024
Kilka miesięcy temu ironizowano, że kartą przetargową, dzięki której Kompany dostał angaż w Bayernie były nauki u Pepa Guardioli. Belg pod okiem hiszpańskiego szkoleniowca grał w Manchesterze City i zdążył przesiąknąć jego filozofią. Burnley prowadzone przez Vincenta Kompany’ego zdominowało Championship grając futbol oparty na kontroli, utrzymywaniu się przy piłce i atakach pozycyjnych. Próby kontynuowania podobnego stylu poziom wyżej skończyły się niepowodzeniem. Nieumiejętnością dostosowania sposobu gry do możliwości swojej drużyny Belg zapłacił, wpisując sobie do CV spadek z ligi.
Dla Bayernu ważniejsze było jednak to, że Kompany prowadząc jeden z najsilniejszych zespołów w Championship potrafił zdominować ligę
W Monachium szukali właśnie trenera, który przywrócili w zespole gen dominacji. Będzie stawiał na ofensywny, widowiskowy futbol i zamierzał jak najczęściej utrzymywać się przy piłce na połowie przeciwnika. Wprawdzie trenera Bayernu nie rozlicza się po pierwszej części sezonu, a dopiero gdy zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia, tak na ten moment 38-latek jest na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu. W Bundeslidze Bawarczycy mają 4 punkty przewagi nad drugim Bayerem Leverkusen, natomiast algorytmy wskazują, że Bayern nie ma sobie równych i na bazie punktów oczekiwanych (xPts) – według Understat – powinien prowadzić o prawie 9 „oczek”.
We wszystkich pięciu czołowych ligach Europy podopieczni Vincenta Kompany’ego strzelają średnio najwięcej goli na mecz. Mają także najniższy współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC) wskazujący do jak wartościowych szans dopuszczają przeciwników. Dane portalu FB Ref wskazują, że żaden zespół w top 5 ligach europejskich nie ma tak korzystnej różnicy pomiędzy golami oczekiwanymi dla zespołu (xG), a przeciwko (xGC) w ramach rozgrywek ligowych. Choć defensywa Bayernu w niektórych meczach Ligi Mistrzów nie wyglądała najpewniej, to na krajowym podwórku jest bardzo skuteczna. Serwis The Athletic wyliczył, że nawet najlepsze zespoły Pepa Guardioli nie pozwalały rywalom na tak niewiele kontaktów z piłką w tercji ataku, jak obecny Bayern Vincenta Kompany’ego. Kontrola meczu przez posiadanie futbolówki to obszar, w którym nowy trener Die Roten spisuje się perfekcyjnie. Skala dominacji Bayernu nad rywalami w lidze jest ogromna.
🎥 Have Bayern Munich been proven right by hiring Vincent Kompany? 🤔
— Alex (@EuroExpert_) December 22, 2024
I clearly think so. In fact, in some regards, this Bayern side is the most dominant we've seen in years… pic.twitter.com/WLDMVo9txW
Enzo Maresca, czyli nieoczekiwana zmiana
Zatrudnienie Enzo Mareski w Chelsea było mniej zaskakujące, ponieważ działania Clearlake Capital od przejęcia klubu sprawiają wrażenie obliczonych na długofalowy proces. The Blues w ostatnich latach próbowali wielu trenerów z różnych bajek, ale od zwolnienia Thomasa Tuchela nie mogli znaleźć takiego, który pasowałby osobom decyzyjnym. W lecie postanowiono więc, że nadszedł czas na zatrudnienie szkoleniowca wywodzącego się ze szkoły Pepa Guardioli. Enzo Maresca zanim został asystentem Hiszpana w Manchesterze City, prowadził jeszcze samodzielnie drugą drużynę Obywateli oraz Parmę. Po roku współpracy z Guardiolą Włoch ponownie spróbował pracy pierwszego trenera i wrócił z Leicester do Premier League. Nie było nam dane sprawdzić, czy 44-latek powtórzy drogę Vincenta Kompany’ego, ponieważ od razu po awansie na wyższy szczebel rozgrywkowy po Mareskę zgłosiła się Chelsea.
This is the story of Enzo Maresca's @ChelseaFC's revolution 📘 pic.twitter.com/uVNLYptsPh
— Premier League (@premierleague) December 24, 2024
Wydaje się, że w tym przypadku kluczowym aspektem była filozofia Włocha i fakt, że wcześniej współpracował z Guardiolą, a owocna praca na poziomie Championship potwierdziła, że warto dać mu szansę. Enzo Maresca – w przeciwieństwie do Vincenta Kompany’ego – nie ma bogatej przeszłości piłkarskiej, więc istniało ryzyko, że szatnia The Blues początkowo podejdzie do nowego trenera z dystansem, a 44-latek będzie musiał stopniowo wyrobić sobie autorytet u piłkarzy.
Maresca bardzo szybko poukładał Chelsea
Jednym z najtrudniejszych zadań, jakie czekało nowego trenera było zarządzanie tym bardzo szerokim składem. Enzo Maresca w gruncie rzeczy podzielił zespół na Chelsea A grającą w Premier League i Chelsea B, która ma okazję występować w środku tygodnia – w Lidze Konferencji oraz krajowych pucharach (dotychczas tylko Pucharze Ligi). Stworzył hierarchię, którą większość graczy akceptuje. Największym sukcesem nowego trenera The Blues są jednak oczywiście wyniki znacznie powyżej oczekiwań. Święta piłkarze Chelsea spędzają jako wicelider tabeli z 4-punktową stratą do Liverpoolu, który ma jeszcze jeden mecz rozegrany mniej. Na Stamford Bridge wreszcie znaleźli trenera, który potrafi wyciągnąć potencjał z zespołu bez wątpienia bardzo utalentowanego, ale kompletowanego bez konkretnej wizji, jeśli chodzi o sposób gry.
Enzo Maresca has done an amazing job since joining Chelsea. pic.twitter.com/7mDktSrQCj
— Frank Khalid OBE (@FrankKhalidUK) December 24, 2024
Enzo Maresce zarzucano, że – jak wielu uczniów Pepa Guardioli, zwłaszcza tych początkujących – jest trenerem jednowymiarowym, grającego zawsze zgodnie z własnymi przekonaniami. Włoch przez niespełna pół roku zdążył jednak przedstawić argumenty, które obalają tą tezę. W wielu spotkaniach na początku sezonu jego Chelsea z premedytacją oddawała piłkę przeciwnikowi i wygrywała mecze, bazując na kontratakach. Maresca potrafi również dokonywać drobnych i trafnych korekt w planie na mecz w zależności od charakterystyki przeciwnika. Po Chelsea widać także harmonijny rozwój, a elementy, które nie działały na początku sezonu, z czasem stopniowo ulegają poprawie. Zespół coraz lepiej kontroluje mecze, tworzy sytuacje z ataku pozycyjnego, wychodzi spod pressingu czy zakłada presing. Po wielu burzliwych miesiącach na Stamford Bridge dotychczasowa praca Enzo Mareski jest nadzieją na długo wyczekiwaną stabilizację w klubie.
Uczniowie Guardioli dają radę
Zatrudnienie Vincenta Kompany’ego w Bayernie oraz Enzo Mareski w Chelsea wyglądało na zachłyśnięcie się wizją nowoczesnego futbolu przez szefów klubów znajdujących się w czołówce najbardziej utytułowanych w XXI wieku. Decyzje te można było odbierać jako postawienie bardziej na preferowaną filozofię i sposób gry danego trenera niż rzeczywiste osiągnięcia. Nauki u Pepa Guardioli okazały się bardziej wartościowe niż doświadczenie na topowym poziomie. Kompany i Maresca zostali rzuceni na głęboką wodę, ale okazało się, że potrafią pływać. Wkrótce więcej topowych zespołów może podążyć podobnym schematem w procesie rekrutacji nowego trenera.