20 kwietnia. Aż się nie chce wierzyć, ale to właśnie wtedy Pogoń Szczecin po raz ostatni straciła punkty na własnym terenie w meczu ligowym. Portowcy doskonale radzili sobie na stadionie im. Floriana Krygiera (dziewięć kolejnych zwycięstw!) i tylko fatalnej dyspozycji na wyjazdach zawdzięczają spore straty punktowe do lidera z Poznania. Z kolei Radomiak Radom ostatnią wygraną na terenie rywala wywalczył w lipcu. Każdy inny wynik niż 3 punkty dla piłkarzy Roberta Kolendowicza miał być niespodzianką…
Pogoń Szczecin w pierwszej połowie nie była w stanie potwierdzić swojej wyższości. W 10. minucie słupek obił co prawda Efthymis Koulouris, jednak piłkarze Radomiaka nie ograniczali się do obrony, czego przykładem była szansa Jana Grzesika. Radomianie swojego dopięli w 37. minucie, gdy po rzucie rożnym i inteligentnym rozprowadzeniu akcji, drogę do siatki znalazł Paulo Henrique. Przed zmianą stron do wyrównania doprowadzić próbował jeszcze Rafał Kurzawa, jednak czujność zachował Maciej Kikolski.
W teorii to Pogoń Szczecin ma lepszych piłkarzy, a grając na swoim terenie, powinna dyktować warunki gry. Pierwsza połowa wyglądała jednak tak, jakby to Radomiak Radom był zespołem dojrzalszym, mającym konkretny plan. W futbolu Portowców obserwowaliśmy zbyt wiele chaosu i przypadku, by znaleźć sposób na ukrócenie ambitnej postawy przeciwnika. Ledwie 0.58 xG nie było przypadkiem. Piłkarze Kolendowicza nie byli w stanie kontrolować meczu, a co gorsza, pozwolili Radomiakowi na strzelenie gola.
𝐏𝐀𝐔𝐋𝐎 𝐇𝐄𝐍𝐑𝐈𝐐𝐔𝐄! ⚽ Radomiak dopiął swego i prowadzi w Szczecinie! 🔥
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/AL4HctXrzq— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2024
Pseudodominacja Pogoni Szczecin
Opisując postawę gospodarzy po zmianie stron, pozwolimy sobie skorzystać ze zwrotu, którego użył komentujący spotkanie Bartosz Gleń. To była pseudodominacja. Ponad 70% posiadania piłki, z którego absolutnie nic nie wynikało. Co więcej, gdy mijała godzina gry, prowadzenie gości mógł podwyższyć Roberto Alves, jednak po interwencji Cojocaru piłka przetoczyła się po słupku i nie wpadła za linię bramkową. Pogoń Szczecin odpowiedziała dwoma rajdami Kamila Grosickiego, z którymi poradził sobie Maciej Kikolski. Defensorzy Portowców mieli trudne chwile w starciach z Rochą, a zarazem ofensywni gracze gospodarza nie kreowali sytuacji bramkowych. Oddajmy jednak, że w kilku momentach Kikolski błysnął refleksem, zabierając nadzieje gospodarzy na chociażby jeden punkt.
Twierdza Szczecin upadła i to w mocno nieoczywistym momencie. To, co nie udało się chociażby Legii Warszawa, zdołał zrobić Radomiak Radom. Sam rezultat to jednak niejedyny problem. Portowcy, którzy mieli być kandydatem do gry w europejskich pucharach, zaliczyli rozczarowujący występ, po którym trudno szukać pozytywów. Radomiak zaskoczył, wykorzystując fakt, że Pogoń nie była dzisiaj najlepiej dysponowana. Z drugiej strony, coraz rzadziej możemy pisać, że Pogoń jest dobrze dysponowana…