W 2008 roku Thomas Tuchel przejął młodzieżową drużynę FSV Mainz. Od razu zrobił spore wrażenie na młodych piłkarzach swoją etyką pracy i zaangażowaniem. Jednak w trakcie trwającego sezonu podopieczni udali się do niego z prośbą, żeby ten „trochę im poluzował”. Tuchel przystał na to. Wkrótce jego ekipa awansowała do play-offów rozgrywek.
Niemiec słynął z umiejętności przekonywania młodych do swoich wizji. Pewnego dnia na obozie przygotowawczym w Austrii, jeszcze przed sezonem, cały zespół wybrał się na wycieczkę rowerową w Alpy. W pewnym momencie Tuchel zatrzymał wszystkich i… zakopał w ziemi przypinkę z logiem Mainz.
Kiedy zakwalifikowali się do finału, Tuchel podjął decyzję, że właśnie teraz potrzebuje owej przypinki, żeby wykorzystać ją na przedmeczowej odprawie. Wsiadł więc do samochodu i po czterech godzinach był w Austrii. Poszedł w góry i odkopał tę przypinkę. Wszystko to w tajemnicy przed resztą. Wyjął ją dopiero tuż przed wyjściem piłkarzy z szatni bezpośrednio na mecz finałowy.
Podziałało. W finale Mainz pokonało Borussię Dortmund. Na trybunach Bruchwegstadion (poprzedni stadion FSV) zasiadało 10 tysięcy widzów, w tym Jurgen Klopp – ówczesny trener seniorskiej BVB.
Baba na spalonym – Weronika Góral
fot. Getty Images