Takie poniedziałki lubię. Wokół meczu ŁKS – Wisła Płock

W 11. kolejce Betclic 1 Ligi zmierzyły się zespoły, które jeszcze niedawno grały w Ekstraklasie. Spadkowicz sprzed sezonu ŁKS oraz Wisła Płock, która z najwyższą ligą pożegnała się kampanią 2022/23. Łodzianie nie wykorzystali karnego w końcówce spotkania i przegrali z płocczanami (0-1). Tym samym zakończyli serię siedmiu meczów bez porażki.

Przed meczem

Oba kluby przystępowały do poniedziałkowej rywalizacji świeżo po 1/32 Pucharu Polski. ŁKS wygrał wyjazdowy mecz z 4-ligowym Gromem Nowy Staw 2-0. Gole Arasy padły dopiero w 83. oraz 90+2. minucie, jednak trzeba pochwalić ŁKS za awans bez dogrywki czy rzutów karnych. Niewielu faworytom to się udało. Nie trzeba daleko szukać. Wisła Płock co prawda grała z rywalem z tej samej ligi – Wartą Poznań – jednak to płocczanie radzą sobie w tym sezonie lepiej. Nie potwierdzili tego na boisku i przegrali z Wartą 0-1, po samobójczym golu Misiaka.

REKLAMA

Około dwie godziny przed meczem z Wisłą, rywala w kolejnej rundzie Pucharu Polski poznał ŁKS. Łodzianie zmierzą się z MKS-em Kluczbork. Mecz odbędzie się 29-31 października na stadionie 3-ligowca. Patrząc na to, że ŁKS i Kluczbork dzielą dwa poziomy rozgrywkowe, drużyna z Łodzi ma duże szanse na awans do kolejnej rundy. Jako klub 1. Ligi wszystkie ewentualne mecze z zespołami z Ekstraklasy graliby na własnym stadionie. W poprzednim sezonie Puchar wygrał zespół 1-ligowy – może w tym roku się to powtórzy.

Jak przed meczem wyglądała sytuacja ligowa obu zespołów? ŁKS po słabym starcie sezonu (remis i trzy porażki) miał serie 5. kolejnych zwycięstw oraz remis z wybitną w tym sezonie Termalicą. Wisła Płock natomiast zaczęła dobrze 1-ligowe rozgrywki (remis i cztery zwycięstwa), po której nastąpiła przeplatanka – porażka, wygrana, remis, wygrana, remis.

Mecz

Sam mecz od początku mógł się podobać. Na początku więcej z gry miała Wisła Płock, jednak pierwsze sytuacje to strzały ŁKS-u. do 12. minuty mieli trzy dobre sytuacje na zdobycie bramki – strzał po ziemi Wysokińskiego (obroniony przez Gostomskiego), główka Feiertaga z 5. metrów (nad bramką) oraz uderzenie Młynarczyka zza pola karnego w słupek (po rękach Gostomskiego). Później mecz się uspokoił, aż do doliczonego czasu pierwszej połowy. Wtedy do głosu doszła Wisła – strzał Pacheco zbił na poprzeczkę Bobek.

W drugiej połowie znów konkretniej zaczął ŁKS. Strzał Pirulo odbity przez Gostomskiego na rzut rożny oraz faul Pacheco z Wisły na żółtą kartkę. Jednak to zespół z Płocka strzelił jedyną w tym meczu bramkę. W 60. minucie ładnym strzałem z woleja popisał się Krystian Pomorski. Udało mu się strzelić gola 2. minuty po wejściu na boisko.

Kolejne minuty to lepsza gra Wisły Płock – dwie żółte kartki dla zawodników ŁKS-u oraz sytuacja sam na sam Salvadora, który jednak mimo przelobowania Bobka, nie zdołał trafić do bramki. Kiedy wydawało się, że płocczanie strzelą gola na 2-0, Balić wywalczył rzut karny dla ŁKS-u. Najlepszej okazji na remis dla łodzian nie wykorzystał Pirulo, który z 11. nie trafił w bramkę.

źródło: SKRÓT: ŁKS ŁÓDŹ – WISŁA PŁOCK, KAPITALNY GOL Z WOLEJA POMORSKIEGO | BETCLIC 1. LIGA (youtube.com)

Wnioski

Liczba strzałów w 1. połowie meczu – 5 (3 celne) ŁKS-u i 5 (1) Wisły Płock. Liczba strzałów w 2. połowie meczu –  6 (1) łodzian i 5 (3) płocczan. Posiadanie piłki 54% do 46% na korzyść gospodarzy. Ten mecz naprawdę był wyrównany. Przez to, dla gospodarzy wynik może być trochę krzywdzący, jednak taka jest piłka nożna.

Nastroje neutralnych widzów są chyba bliżej kibiców Wisły – to był, jak na warunki 1. Ligi, dobry mecz. Mieliśmy indywidualne popisy – w ŁKS najbardziej wyróżniał się Młynarczyk na lewym skrzydle, w Wiśle natomiast kluczowy był Gostomski na bramce. Mieliśmy bardzo ładną bramkę. Co z tego, że wolej Pomorskiego był jedynym strzałem, po którym piłka zatrzepotała w siatce, skoro był takiej urody?

Nie zawiodła również otoczka spotkania. Kibice gospodarzy całe spotkanie głośno dopingowali swoich zawodników, a i można było usłyszeć fanów z Płocka. In plus również moim zdaniem, po raz kolejny, wypadł Adam Marciniak (były piłkarz m. in. ŁKS-u) w roli komentatorskiej dwójki. Z przymrużeniem oka wspomnę również o zakończeniu klątwy Marcina Gortata – były koszykarz NBA pojawił się na trybunach, a na boisku nikt nie zerwał ścięgna Achillesa.

REKLAMA

Minusy, które zaobserwowałem łatwo zbić. Zadymienie stadionu? Trwało tylko minutę. Miękki karny? Może trochę, ale nie ma kontrowersji, jak w meczu Lechia Gdańsk – Widzew Łódź.

Może wszystkie te plusy z poniedziałkowego meczu nie są zbyt duże, jednak zbierając je w całość utworzą obraz 1. Ligi, jako naprawdę wartego uwagi produktu.

Po meczu

Mówi się, że po spadku z Ekstraklasy, szybko trzeba do niej z powrotem awansować. Wisła Kraków jest przykładem na to, że mimo dużych ambicji, można się w 1. Lidze zakopać na dłużej, niż by się chciało. W poprzednim sezonie sztuka szybkiego powrotu udała się tylko Lechii Gdańsk. W tym sezonie spadkowiczami z elity są Warta Poznań, Ruch Chorzów i ŁKS.

Jak na razie to klub z Łodzi jest najbliżej powtórzenia sukcesu gdańszczan. Na razie zajmuje 7. miejsce w lidze. Sezon jest długi, a kadra ŁKS-u wydaje się na tyle mocna, że strefa barażowa powinna być celem minimum. O 7 punktów bliżej awansu jest Wisła Płock, która po 11. kolejkach plasuje się na 2. miejscu. Co ciekawe, Wisła poprzedni sezon – gdy występowała w roli świeżego spadkowicza – zakończyła na 7. lokacie – pierwszym miejscu, które nie daje baraży. Tym samym, które obecnie ma ŁKS.

W następnej kolejce (ostatniej przed przerwą reprezentacyjną) Wisła Płock zmierzy się u siebie z Polonią Warszawa, a ŁKS zagra na wyjeździe z GKS-em Tychy. Czy klub z Łodzi zagra w barażach? Czy drużyna z Płocka awansuje do Ekstraklasy po 2-letniej banicji w 1. Lidze? Jako fan polskiej piłki mogę stwierdzić jedno – wiem, że nic nie wiem.

aut. Marcin Urban

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,703FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ