Szymański lepszy od Zalewskiego. Feyenoord pokonał Romę

Feyenoord – Roma, czyli Liga Europy w czwartkowe późne popołudnie zaserwowała nam stracie drużyn, które w zeszłym sezonie spotkały się w finale Conference League. Roma wygrała wówczas 1:0, zgarniając tytuł. Jednak to już było, a dzisiaj oba zespoły zaczęły walkę o półfinał Ligi Europy. Drużyny do spotkania podchodziły, będąc w dobrej formie. Holenderski zespół zmierza po mistrzostwo kraju. Na ostatnie 5. spotkań drużyna Arne Slota przegrała jedno — z Ajaxem. Roma natomiast po przegranych derbach Rzymu zanotowała dwa zwycięstwa, ewidentnie stabilizując swoją formę.

Agresywni gospodarze vs przyczajeni goście

Wiadome było, że skoro spotkanie jest rozgrywane na De Kuip, to Feyenoord ruszy od pierwszej minuty na „Rzymian”. Gospodarze bardzo mocno doskakiwali środkowych pomocników, strasznie agresywnie pracowali pressingiem, a po każdej dobrej akcji coraz to bardziej się nakręcali. Drużyna Jose Mourinho była z kolei przyczajona, bardzo spokojna, czekająca na błędy rywala. Dodatkowo zmartwieniem dla „Giallorossich” było zejście z powodu urazu Paulo Dybali. Zastąpił go świetnie wyglądający w tym meczu Stephan El Shaarawy. W 43. minucie rzut karny zmarnował Lorenzo Pellegrini. Mogła drużyna Jose Mourinho schodzić na przerwę z prowadzeniem po bardzo przeciętnej i spokojnej grze. Feyenoord w pewnym momencie oddał pole gry gościom, tak jakby poczuli się zbyt pewnie, twierdząc, że nic złego im się nie wydarzy. No i nie wydarzyło się, lecz pomógł w tym wszystkim Lorenzo Pellegrini. Bardzo otwarta i dynamiczna pierwsza połowa, w której działo się sporo. Obie drużyny wiedziały, po co wyszły na murawę oraz wiedziały jak duża stawka towarzyszy temu spotkaniu.

REKLAMA

Feyenoord bardziej chciał

Początek drugiej połowy nie przyniósł znaczących zmian w grze obu drużyn. Aż wreszcie Mats Wieffer w 54. minucie strzałem z dystansu dał prowadzenie gospodarzom. Najpierw sprokurował rzut karny, na jego szczęście nie został on wykorzystany. Następnie skarcił przyjezdnych i dał swojej drużynie prowadzenie. Nie miała Roma w tym spotkaniu szczęścia. W 58. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić także Tammy Abraham. Sypała się Roma i z Holandii będzie wracać mocno poturbowana. Goście po stracie bramki obudzili się do życia. Zaczęli coraz to bardziej nacierać, atakować wszelkimi możliwymi sposobami, lecz zaczynało z biegiem czasu wyglądać to tak jakby piłkarze Romy byli w tym wszystkim bez pomysłu. Brakowało kreatora, jakim z pewnością jest Paulo Dybala. Bardzo apatyczni w swoich atakach byli „Giallorossi”, przewidywalni i w końcowej fazie bez pomysłu. Natomiast Feyenoord się cofnął bliżej swojego pola karnego. Czekał na to co ma Roma do zaoferowania. A nie miała zbyt wiele do zaoferowania, a piłkarze Arne Slota nie robili nerwowych ruchów i kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Plan wykonali, dowieźli wynik do końca i za tydzień to Feyenoord będzie przystępował do rewanżu z lekką przewagą.

Szymański vs Zalewski

Obaj Panowie zagrali co najmniej poprawne spotkania. Sebastian Szymański bardzo dużo dawał w ofensywie Feyenoordu. Znakomicie rozprowadzał wszelkie ataki swojej drużyny, jednocześnie sprawiając wrażenie człowieka mającego pod kontrolą cały środek pola. Z kolei Nicola Zalewski po raz kolejny pokazał, że ma jeszcze braki w grze obronnej. W kilku sytuacjach dosyć łatwo dawał się objeżdżać, czy też pozostawiać wolne przestrzenie. Jednak w tym meczu potrafił to wszystko nadrobić swoją grą w ataku, jak i też nastawianiem. Starał się jak najbardziej to możliwe przenosić ciężar gry do przodu. Jego dośrodkowania były uciążliwe dla obrońców holenderskiej drużyny. Solidne występy obu reprezentantów Polski.

Feyenoord – Roma 1:0 (Wieffer 53′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ