Sergio Ramos miał stać się liderem PSG i poprowadzić klub do wymarzonego zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Zamiast tego jest jedynie ciekawostką w składzie Paryżan. Hiszpan ma być kolejnym piłkarzem PSG po Neymarze, który latem będzie chciał opuścić zespół ze stolicy Francji.
Niespełnione oczekiwania
Sergio Ramos już od dłuższego czasu regularnie zmagał się z mniejszymi lub większymi problemami zdrowotnymi. Mimo to w Paryżu uważano go za wzmocnienie zespołu. Najbardziej ceniono doświadczenie Hiszpana w meczach o dużą stawkę, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. To przecież te rozgrywki są celem numer jeden dla włodarzy PSG. Ramos miał zaszczepić w zespole gen zwyciężania i zmotywować wielu piłkarzy do cięższej pracy. Zamiast tego ciężko powiedzieć, aby chociaż zapoznał się z drużyną.
Od początku sezonu Sergio Ramos rozegrał jedynie 5 spotkań. 4 w lidze francuskiej i jedno w pucharze Francji. Nie wiele jak na zawodnika, który przychodził jako wielka gwiazda i z miejsca miał stać się liderem zespołu. Hiszpan nieprzerwanie zmaga się z kontuzjami. Problem w tym, że nie są one powodowane starciami podczas meczów. To nie kwestia pecha, że Ramos cały czas pozostaje niedostępny dla Pochettino. Hiszpan ma już 35 lat na karku i coraz mocniej to odczuwa. Kontuzje przytrafiają się niemal bez przerwy, a i próby powrotu po nich są mocno utrudnione.
Co dalej z Ramosem?
Wydaje się, że kariera Sergio Ramosa będzie powoli zmierzać ku końcowi. Być może nie brakuje mu jeszcze umiejętności. Piszę „być może”, bo po tym sezonie i kilku występach nie da się ocenić jego aktualnych możliwości. Wszystko opiera się na jego grze w poprzednich latach, wspomnieniach i sentymencie. Czy to jednak odpowiednie kategorie, względem których powinniśmy oceniać przydatność danego zawodnika?
W mediach przewijają się różne opcje co do przyszłości Sergio Ramosa. Mówi się między innymi o Manchesterze United lub Los Angeles Galaxy. Inną opcją i nie mniej nieprawdopodobną zdaje się być zakończenie kariery przez Hiszpana. Trudno jest wierzyć, że Ramos nagle z dnia na dzień wróci do swojej dawnej formy. Obecnie sam powrót do regularnej gry byłby już sporym sukcesem. Nie skreślam jeszcze Hiszpana, ale nie daje on już zbyt wielu powodów, aby pokładać w nim jakieś większe nadzieje.