Inicjatywa w pierwszej połowie należała do Szwedów.
Problem w tym, że zawodnicy Trzech Koron nie potrafili wykorzystywać swoich sytuacji i to pomimo pewnej rozpaczliwości defensywy gruzińskiej. Jednak gospodarze zdołali przetrwać nawałnicę, a co więcej zebrać siły na jeszcze dotkliwsze utrudnianie życia przeciwnikowi.
Po wznowieniu gry podopiecznym coraz trudniej przychodziło budowanie zagrożenia, zaś Gruzini zaczęli zdobywać odwagę na pewniejsze zapędy pod pole karne Olsen. I w końcu sami wyprowadzili ogłuszające uderzenie. Wszystko dzięki dobremu rozeznaniu Kvichy Kvaratshkeli, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu po rzucie wolnym i wepchnął piłkę do siatki.
Zawodnik Rubina Kazań ukąsił ponownie siedemnaście minut później. Tym razem przeszedł jak walec przez szwedzką obronę i skutecznie zamknął wykreowaną przez siebie akcję. Desperackie próby gości na złapanie kontaktu nadal nie przynosiły rezultatu. Cały czas brakowało dokładności potrzebnej do pokonania golkipera rywala.
Szwecja po porażce z Gruzją może stracić pozycję lidera w swojej grupie. Żeby tak się nie stało musi liczyć na, że Grecja odbierze punkty Hiszpanii. Jeśli taki scenariusz nie będzie miał miejsca, to w bezpośrednim starciu z La Furia Roja wystartuje z gorszej pozycji. Rywalom bowiem wtedy wystarczy remis do wygrania grupy.
Fot.Mohanphoto/Flickr