Robert Lewandowski & Michał Probierz – współpraca, która (mimo starań) się nie układa

Od ostatniego gola z gry (czyli nie licząc rzutów karnych) naszego kapitana w reprezentacji Polski minęło już prawie 11 miesięcy. Jeśli wyłączyć z tej listy mecze towarzyskie okazuje się, że Robert Lewandowski ani razu nie trafił do siatki z gry w meczu o stawkę za kadencji Michała Probierza. Udawało się to siedmiu różnym piłkarzom, ale nie temu, który jest najlepszym strzelcem w historii kadry narodowej. Michał Probierz – mimo że stara się jak może – przez blisko pół roku nie znalazł recepty na wykorzystanie potencjału strzeleckiego Roberta Lewandowskiego.

Robert Lewandowski zmagał się z urazami

Hasło, że Robert Lewandowski od roku nie strzelił bramki z gry w oficjalnym meczu reprezentacji Polski, brzmi bardzo źle, ale w tym przypadku okoliczności są trochę łagodzące. Przypomnijmy, że w czasie pierwszego zgrupowania kadry pod kierownictwem Michała Probierza kapitana reprezentacji zabrakło z powodu kontuzji, a rywale byli akurat wyjątkowo korzystni, aby podreperować bilans strzelecki – Wyspy Owcze i Mołdawia. Kolejny uraz przyplątał się „Lewemu” przed Mistrzostwami Europy, przez co nie zagrał w pierwszym meczu z Holandią, a z Austrią był gotowy tylko na wejście z ławki na około pół godziny. Mimo wszystko licznik wskazuje 7 meczów w podstawowym składzie, a Robertowi Lewandowskiemu tak długie serie bez trafienia zdarzają się bardzo rzadko. Dlaczego więc w reprezentacji Polski od dłuższego czasu nie może trafić do siatki?

REKLAMA

Zdecydowanie większa część współpracy z Michałem Probierzem przypada na najsłabszy okres w karierze Lewandowskiego od dłuższego czasu. Poprzedni sezon w barwach Barcelony był dla 36-latka trudny, często krytykowano jego wpływ na grę całego zespołu i pojawiały się opinie, że Blaugrana potrzebuje lepszego napastnika, a czas „Lewego” na topie minął. Po przyjściu Hansiego Flicka wrócił też jednak Robert Lewandowski trafiający do siatki z regularnością nieosiągnalną dla innych napastników (poza Erlingiem Haalandem). W trzech wrześniowych meczach Ligi Narodów zdobył jednak tylko jedną bramkę – na 2:0 ze Szkocją z rzutu karnego. Z Chorwacją kapitan reprezentacji Polski oddał cztery strzały, z Portugalią dwa, ale żaden nie znalazł drogi do siatki. W obu tych spotkaniach „Lewy” nie był też w stanie indywidualnie sprawić, aby obraz meczu był inny.

Pierwsze oznaki buntu

Robert Lewandowski jest typem napastnika, który potrzebuje wokół siebie otoczenia, które spełniałoby jego wymagania. Nie jest piłkarzem w pojedynkę windującym w górę poziom całego zespołu, a zawodnikiem, którego atuty najlepiej widać w bardzo dobrze funkcjonującym zespole. Krótko mówiąc – potrzebuje serwisu. Obrazuje to ostatni czas w Barcelonie, gdzie jego dyspozycja poszybowała w górę wówczas, gdy cały zespół zaczął lepiej funkcjonować. Przyjeżdżając na kadrę „Lewy” trafia do drużyny z zawodnikami znajdującymi się w hierarchii klubowej kilka półek niżej od tych, z którymi gra i trenuje na co dzień. Każdy kolejny selekcjoner musi być tego świadomy i powinien mieć przygotowany plan na wykorzystanie umiejętności snajperskich kapitana kadry. Jeśli ten się nie sprawdza – sam Robert Lewandowski po pewnym czasie zaczyna to sygnalizować.

Po raz pierwszy przerabialiśmy to z Jerzym Brzęczkiem, gdzie w swoich wypowiedziach między wierszami kapitan kadry dawał do zrozumienia, że trener ogranicza ofensywny potencjał zespołu. Podobnie sytuacja rozwinęła się za kadencji Czesława Michniewicza, który jeszcze bardziej obrał sobie za priorytet defensywny sposób gry.

Dotychczas Robert Lewandowski oszczędzał Michała Probierza, częściej nawet doceniał pomysł trenera na reprezentację, natomiast słowa w wywiadzie po meczu z Portugalią zapalają lampkę ostrzegawczą. – Szwankuje zakładanie pressingu i koordynacja tego, kto powinien wyskakiwać w danym momencie. Jest dużo do poprawy. Powinniśmy atakować większą liczbą zawodników, a gramy na hamulcu ręcznym. Brakuje nam opcji w ofensywie. Gdy wyżej podchodziliśmy, to utrudnialiśmy grę Portugalii. To był dla nich problem. Tego zabrakło. W pierwszej połowie byliśmy ustawieni nisko, a i tak straciliśmy dwie bramki – punktował 36-latek. – Nie chcę schodzić po piłkę do linii obrony. (…) W meczu powinienem być bliżej pola karnego, żeby czekać na podania i dośrodkowania. Musimy to poprawić i coś zmienić. Czasem po prostu nie ma z czego strzelić. Mamy duże pole do poprawy – dodawał kapitan w rozmowie z reporterem TVP Sport.

TVP Sport w serwisie X

Michał Probierz próbuje wykorzystać potencjał „Lewego”

Michałowi Probierzowi nie możemy jednak zarzucić, że nie stara się o jak najlepszą wersję Roberta Lewandowskiego. Od początku przejęcia sterów zadbał o to, aby odświeżyć atmosferę wokół kadry i bardziej zintegrować piłkarzy ze sobą. Z wypowiedzi zawodników, czy insajderskich źródeł dominuje przekaz, że jeszcze nigdy „Lewy” nie był tak dostępny dla wszystkich, jak obecnie. Nie jest postrzegany przez większość kadry jako piłkarz z lepszego świata o wybujałym ego, a jednostka stanowiąca część grupy. Pewnym potwierdzeniem mogą być vlogi na kanale Youtube „Łączy nas piłka”, gdzie napastnik Barcelony jawi się jako „normalny gość”. Nie wiemy, czy przemiana Roberta Lewandowskiego nie wyszła tylko z jego inicjatywy, natomiast stawiamy tezę, że nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie ze zmianą selekcjonera i pojawieniem się Michała Probierza.

Aktualny selekcjoner stosuje ustawienie z dwójką napastników, a przez ostatnie lata często wyciągany wniosek po zgrupowaniach dotyczył tego, że „Lewy” w kadrze funkcjonuje o wiele lepiej, gdy ma obok siebie drugą „9-tkę”. Mało tego – w ofensywie gra dokładnie takim samym systemem, jak Paulo Sousa, pod wodzą którego Lewandowski notował najlepsze rezultaty strzeleckie w erze post-Nawałkowej (3-5-2). Nie każe ponadto kapitanowi pracować zawzięcie w defensywie, pozwala mu przy bronieniu w niskim bloku ustawić się wyżej niż drugiemu napastnikowi. Za plecami Lewandowskiego zaczął ustawiać dobrze wyszkolonych technicznie i kreatywnych graczy (Zieliński, Szymański, Zalewski, często gra też Urbański), aby miał z kim „poklepać”.

Indywidualnie selekcjoner spełnia chyba wszystkie kryteria, które powinny mieć pozytywny wpływ na dyspozycję Roberta Lewandowskiego, a mimo to nasz snajper nie może trafić do siatki i często jest sfrustrowany. Teraz najwyższy czas, aby Michał Probierz zaczął realizować postulaty, które wyartykułował „Lewy” po meczu z Portugalią – spuszczenie hamulca ręcznego, więcej odwagi i skoordynowanie wysokiego pressingu. Inaczej coraz częściej i głośniej będzie słychać, że współpraca na linii selekcjoner – kapitan nie funkcjonuje tak, jak powinna.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,711FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ