Oglądając mecz Realu – odniosłem wrażenie, że to nie najlepsza, a najmniej słaba ekipa podniesie w tym sezonie trofeum Mistrza Hiszpanii. Ekipa Zidane przy prawie 80% posiadaniu piłki, 3 punkty zawdzięcza jedynie impotencji drużyny z Valladolid. Co jednak dla Mistrzów Hiszpanii najważniejsze, do Excela nie pójdzie styl, a kolejna oczka zbliżające ich do derbowego rywala.
Thibaut Courtois powinien po tym meczu otrzymać jakiś potężny bonus do swojego kontraktu. To jak dwukrotnie ratował swój zespół było wręcz niesamowite. Spokój, opanowanie, refleks, zagrał naprawdę kapitalne zawody. Nawet gdy Mendy prosił się o asystę, wrzucając piłkę we własne pole karne, wprost na nogę rozpędzonego napastnika rywali, Belg wydawał się niewzruszony.
Oprócz bramki Casemiro spotkanie nie miało ciekawych akcentów. Real Madryt zwyciężył, a teraz będzie chciał zapomnieć. Valladolid postawił naprawdę twarde warunki, jednak w meczu z takim rywalem, gdy nie wykorzystujesz dwóch dogodnych sytuacji, możesz mieć pretensje wyłącznie do siebie. Jedni będą po meczu pluć sobie w brodę, Ci drudzy natomiast poczują ogromną ulgę. Od blamażu do „spokojnego wykonania planu” dzieliła ich jedna główka Brazylijczyka…