Real Madryt bez pomysłu na grę. Xabi Alonso musi szukać rozwiązań

W środę Real Madryt zainaugurował nowy rozdział – drużyna po raz pierwszy wystąpiła pod wodzą Xabiego Alonso. Po rozczarowującym poprzednim sezonie kibice Królewskich liczą na zastrzyk świeżych pomysłów, które poprawią grę zespołu. Nowy trener ma uporządkować chaos, który zostawił jego poprzednik. Jednak pierwszy mecz pokazał jasno: przed Alonso i jego zespołem jeszcze wiele pracy.

To jeszcze stary Real Madryt

Mecz z Al-Hilal szybko ostudził nadzieje tych, którzy liczyli na nagłą odmianę w grze Realu Madryt. Choć trudno wyciągać wnioski po jednym spotkaniu, już teraz widać, że przed drużyną Xabiego Alonso sporo pracy. Patrząc na skład, kibice mogli oczekiwać błysku największych gwiazd. Tymczasem, poza kilkoma przebłyskami, Real zaprezentował się bezbarwnie. Czyli dokładnie tak, jak przez niemal cały sezon pod Carlo Ancelottim.

REKLAMA

Na plus warto odnotować solidny występ Thibaut Courtois’a i bardzo dobre zawody w wykonaniu Deana Huijsena. Nowy obrońca imponował spokojem i celnymi podaniami, które rozbijały szyki rywala. Poza tym, poza bramką Gonzalo Garcíi, niewiele się działo. Gdyby wrzucić to spotkanie do zeszłorocznego kalendarza, niewiele by się wyróżniało. Choć pojawiają się pierwsze oznaki zmian, to na prawdziwą rewolucję trzeba jeszcze poczekać.

Cały czas te same problemy

To, że Real stracił na jakości po odejściu Toniego Kroosa, nie jest opinią, a faktem. To właśnie w środku pola upatruje się głównego źródła problemów, które przekładają się na nijaką postawę zespołu. Mimo że w tej strefie boiska grają zawodnicy o ogromnym potencjale, tacy jak – Fede Valverde, Jude Bellingham czy Aurelien Tchouaméni.

Cała trójka stworzyła wczoraj tercet środka pola, który, krótko mówiąc, nie zachwycił. Valverde to klasyczny pomocnik typu box-to-box, nigdy nie był i raczej nie będzie zawodnikiem, który dyktuje tempo gry. Podobnie Tchouaméni – znakomity w odbiorze, ale jego rolą nie jest prowadzenie rozegrania.

Wielu kibiców i ekspertów pokłada nadzieje w Bellinghamie. Jednak Anglik ani w poprzednich sezonach nie wchodził w rolę dyrygenta, ani też być może nie musiał. Najlepiej czuje się jako ofensywny pomocnik grający tuż za plecami napastnika. To tam może w pełni wykorzystać swoje atuty np. intensywny pressing (jest liderem zespołu pod względem liczby skoków pressingowych), oraz instynkt do poruszania się w polu karnym.

W poszukiwaniu rozwiązań

Przed Xabim Alonso naprawdę dużo pracy – być może jednak rozwiązanie znajduje się na wyciągnięcie ręki. Jedną z opcji może być Arda Güler, dla którego będzie to już trzeci sezon w barwach Królewskich. Jak dotąd ani kibice, ani sam zawodnik nie mieli wielu okazji, by w pełni cieszyć się jego obecnością na boisku. To właśnie w nim wielu upatruje naturalnego następcy Luki Modricia. Zresztą sam Xabi Alonso wypowiadał się o młodym Turku w bardzo pochlebnych słowach, podkreślając, że jego rola w nadchodzącym sezonie będzie znacznie bardziej istotna.

W środowym spotkaniu wielu kibiców liczyło na jego obecność w wyjściowym składzie. Ostatecznie Güler pojawił się na boisku już w przerwie, co samo w sobie stanowiło zmianę względem czasów Carlo Ancelottiego, pod którego wodzą takie decyzje były rzadkością. Już w pierwszych minutach po wejściu tchnął w grę Realu nową energię – Królewscy szybko obili obramowanie bramki i byli bliscy zdobycia gola. Co ważne, Güler bez kompleksów przejął rolę reżysera gry – mimo 40 minut mniej na boisku, miał więcej kontaktów z piłką niż Bellingham (56 do 50). Choć do pełni oczekiwań jeszcze sporo brakuje, wszystko wskazuje na to, że pod wodzą nowego trenera i z większą liczbą minut, Arda ma szansę rozwinąć skrzydła i pokazać, na co naprawdę go stać.

A może Trent Alexander-Arnold?

Problemy Realu Madryt leżą w braku rozgrywającego, ale ten wcale nie musi znajdować się w środku pola. W końcu sprowadzony na nowy sezon Trent Alexander-Arnold swoim profilem doskonale wpasowuje się w to, czego szukali Los Blancos. Dobrze czuje się w rozgrywaniu, wie kiedy przyspieszyć grę, a do tego ma jedną cechę wspólną z Kroosem – niesamowicie precyzyjne krosy. Ułamek jego możliwości widzieliśmy w meczu z Al-Hilal, ale oczywiście, na efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Tak samo jak na wypracowanie schematów w rozgrywaniu akcji, co było dużą bolączką w całym poprzednim sezonie. Takowych pod Ancelottim w ostatnim czasie niemal całkowicie brakowało, przez co Real był łatwy do zblokowania. Ataki pozycyjne polegały na grze po obwodzie pola karnego i liczenie na indywidualny przebłysk. Pod Xabim Alonso powinno to wyglądać inaczej, patrząc na sposób gry jego Bayeru Leverkusen. To jednak też aspekt, którego nie wypracuje się w kilka treningów – a raptem tyle do tej pory miał hiszpański szkoleniowiec.

REKLAMA

Na co zdecyduje się Xabi?

Xabi Alonso zabiegał o wzmocnienie środka pola. Dużo mówiło się o transferze Zubimendiego, który ostatecznie trafił do Arsenalu, oraz o Angelo Stillerze – jednak ten temat, póki co, ucichł. Zawodnicy tacy jak Vitinha czy Mac Allister są obecnie nie do wyciągnięcia ze swoich klubów.

Gdy Kroos i Modrić przekroczyli trzydziestkę, klub nie szukał aktywnie ich następców i dziś boleśnie odczuwa tego konsekwencje. Real ma w swoich szeregach znakomitych zawodników, ale to są na ten moment tylko narzędzia. W tej chwili od Xabiego Alonso zależy, co uda się z nich stworzyć. Możliwości są, można np. postawić na Ardę Gülera i to w nim upatrywać nadziei na uporządkowanie gry, zawierzyć aspekt rozgrywania bocznemu obrońcy w postaci Alexandra-Arnolda, albo ruszyć na rynek transferowy, lecz nie po kolejnego obrońcę, a po pomocnika, który pomoże zapanować nad tym chaosem. Najważniejszy jest jednak czas i obserwowanie efektów pracy Alonso.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,305FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ