Sezon 2023/2024 w PKO BP Ekstraklasie powoli dobiega końca, zatem zbliża się czas na ostateczne rozstrzygnięcia. W 28. kolejce Puszcza Niepołomice zmierzyła się na stadionie Cracovii z Lechem Poznań. Żubry cały czas są w walce o utrzymanie i przed pojedynkiem z poznaniakami traciły 1 punkt do Korony Kielce. Choć Puszcza w 2024 roku przegrała tylko 3 razy, to na ligowe zwycięstwo czekała od 11 grudnia. Potrafiła jednak napsuć krwi krajowym potentatom, takimi jak Raków czy Legia. Lech natomiast ma za sobą bardzo udaną kolejkę. Nie dość, że przy Bułgarskiej pokonał Pogoń Szczecin, to jeszcze prowadząca w tabeli Jagiellonia zremisowała z Wojskowymi. Lech znacząco poprawił grę w defensywie, lecz ma za to ogromne problemy ze zdobywaniem bramek i grą z przodu.
Kandydatowi do mistrzostwa tak grać po prostu nie przystoi
Odwagi i ambicji Puszczy na początku tego spotkania nie można było odmówić. Od razu ruszyli na bramkę Bartosza Mrozka i zepchnęli piłkarzy Kolejorza do ich własnej połowy. To ofensywne nastawienie szybko przyniosło efekty podopiecznym Tomasza Tułacza. W 7. minucie Kamil Zapolnik wygrał starcie z obrońcą przyjezdnych, zagrał potem do Wojciecha Hajdy. 23-latek nie zdołał pokonać bramkarza, lecz piłka została odbita tak, że istniała szansa na dobitkę. Z tej okazji nie omieszkał skorzystać Jordan Majchrzak i przy tym strzale golkiper nie miał nic do powiedzenia.
Po tej bramce Puszcza nie zamurowała się we własnym polu karnym. Wręcz przeciwnie, dalej grali bardzo ofensywnie i dążyli do podwojenia prowadzenia. Lech miał ogromne kłopoty z wyjściem z własnej połowy. To o tyle kompromitujące, że ekipa z Wielkopolski to przecież poważny kandydat w walce o mistrzostwo Polski. Pierwsze 20 minut podopieczni Mariusza Rumaka rozegrali wprost beznadziejnie, zaś Puszcza miała jeszcze parę innych ciekawych akcji. W 23. minucie niepołomiczanie otrzymali rzut wolny – mieli dobrą pozycję do dośrodkowania. Po dalekiej wrzutce do piłki doskoczył Artur Crăciun. Mołdawian oddał strzał głową, skutecznie wykańczając tę nieszablonową akcję. Mistrz Polski z 2022 roku zbierał baty od absolutnego beniaminka Ekstraklasy. To się nie mieści w głowie!
Lech znalazł się potem w posiadaniu piłki. Jedyną korzyścią wynikającą z tego było podwyższenie tej statystyki. To „klepanie” piłki między sobą niczego im nie dawało, a zagrożenia w ogóle nie było. Choć Puszcza straciła inicjatywę na rzecz poznaniaków, to sumienną grą w obronie oddalali zagrożenie od własnej bramki. Przebicie się pod bramkę Oliwiera Zycha i oddanie na nią celnego uderzenia było dla ekipy z Wielkopolski twardym orzechem do zgryzienia. Tuż przed gwizdkiem Lech wreszcie oddał strzał na bramkę, lecz uderzenie Adriela Ba Louy nie było żadnym wyzwaniem dla bramkarza przeciwnika.
Kolejorz nie sprostał, Puszcza wygrywa!
Nie bez powodu mówi się, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Puszcza wzięła to do siebie i mimo korzystnego dla nich rezultatu nie przestawali nacierać na rywala. Gra jednak nie była zbyt intensywna, minuty płynęły spokojniej. Potem, gdy piłka była po stronie Kolejorza, to Puszcza, podobnie jak w pierwszej połowie, dobrze prezentowała się w obronie i nie pozwalała przeciwnikowi na zbyt wiele. Druga część tego spotkania nie była aż tak interesująca, jak jej poprzedniczka. Im bliżej do 90. minuty, tym niezwykle cenne 3 punkty oddalały się od Lecha. Porażka w tak newralgicznym momencie sezonu byłaby dla poznaniaków prawdziwą katastrofą, która może przynieść jeszcze większe problemy. W końcu brak awansu do europejskich pucharów dla takiego klubu, jak Lech, jest totalną kompromitacją.
Na stadionie w Cracovii niewiele wskazywało na to, że podopieczni Mariusza Rumaka zdołają odmienić losy tego spotkania. To zmieniło się w 87. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne w piłkę nieczysto trafił Filip Marchwiński. Na szczęście dla niego był w pobliżu Mikael Ishak. Szwed poprawił po 22-latku i mocnym uderzeniem wpakował piłkę do siatki i zdobył bramkę kontaktową. Niestety dla poznaniaków, to już była musztarda po obiedzie i musieli pogodzić się z porażką.
Nie jest niczym odkrywczym to, że Lech od pewnego czasu ma niemałe problemy w ofensywie. Mimo to, byli zobligowani do pokonania walczącej o byt w lidze Puszczy. Tak się jednak nie stało. Kolejorz zagrał nie słabo, tylko katastrofalnie. Gol Ishaka był trochę jak przyklejenie plastra na małe skaleczenie, podczas gdy ta sama ofiara ma odciętą głowę – niczego to nie dało. O ile z Pogonią jakoś poznaniakom udało się wygrać, tak anemiczna i jałowa gra w ataku w końcu odbiła im się czkawką. Puszcza natomiast okazała serce do gry, ruszyła odważnie na faworyzowanego rywala i to im się opłaciło. Żubry dzięki tej arcyważnej wygranej wydostała się ze strefy spadkowej, mając przewagę 2 punktów nad Koroną. Lech natomiast znacznie utrudnił sobie walkę o mistrzostwo, pozwalając Jagiellonii i Śląskowi na powiększenie przewagi nad nimi.